Nie masz racji, w tym przypadku liczy się wydźwięk propagandowy tej akcji. „BAT 21” jest na faktach autentycznych a tam U.S Army poświęciła duuuuuuużo więcej ludzi i sprzętu niż w przypadku „Szeregowca” i była to tylko misja ratunkowa bez żadnych podtekstów. Jeżeli wysyłasz ludzi na śmierć musisz im dać nadzieję, a taka „filantropia” jest właśnie tą nadzieją...

W zasadzie nie powinienem pisać "nie masz racji". Ujmę to inaczej, nie miej wątpliwości w realność tej akcji. Film dla mnie świetny i poruszający. Oddaje wszystko co oddać powinien.

Nie mieszaj dwóch odrębnych nie mających ze sobą nic wspólnego przypadków. W "Bat 21" o ile dobrze pamiętam chodziło o uratowanie zestrzelonego pilota, żołnierza, który przydatny jest w powietrzu, a nie w dżungli. Poza tym był cenną zdobyczą dla wywiadu wroga. To normalne, że próbowano ratować zestrzelonych pilotów. Czym innym jest ratowanie kogoś, kto tej pomocy nie potrzebuje, jest w trakcie wykonywanie misji i narażanie przy tym życia kilku żołnierzy i doświadczonego kapitana, świetnego dowódcy, aby odnaleźć jakiegoś szeregowca w środku wojny.

A niby czemu mam nie mieszać, to obrazuje tylko iż jeżeli armia chce coś zrobić, uważa daną akcję za potrzeną to zrobi to bez względu na ewentualne straty... To prawda Iceal Hambleton był niesamowicie cenny i rozkaz generała Creightona Abramsa był jasny - odzyskać go za wszelką cenę bez względu na starty (takie rozkazy jak widać istnieją nie tylko na filmach).

Może w tym przypadku potencjalne „uratowanie” tego szeregowca też miało dla kogoś duże znaczenia i ktoś poświęcił „tylko” kilku żołnierzy. W przypadku Bat zginęło kilkadziesiąt osób, stracono 2-3 samoloty, kilka śmigłowców i dokonano dziesiątków nalotów bombowych.

p.s Hambletona uratowała przedewszystkim wiedza o pociskach balistycznych a nie przydatność nad dżunglą Wietnamu.

Akcja w Szeregowcu nie była potrzebna dla armii, może na cele propagandowe, ale misja ratunkowa to zbyt wysoka cena na taką błahostkę jak biedna matka. Jeśli armia chciałaby coś zrobić, to nie zawracać sobie głowy taką misją, ewentualnie mogła wycofać żołnierza z frontu, którego nie trzeba by szukać narażając życie dobrego dowódcy w stopniu kapitana.

Armia rządzi się własnymi prawami, rozważ poniższy przypadek...

A tak na marginesie skoro armia wysyła na bardzo ryzykowną misję walki radioelektronicznego człowieka który pracował przy projektach Titan I, II oraz Jupiter to chyba nie masz wątpliwości, że wszystko jest możliwe...

radioelektronicznej