Początkowe 20 minut tego filmu wstrząsneło mną jak żadna inna scena filmowa wcześniej ani później. Żałuje, ze nie widziałem go w kinie tylko w telewizji bo wtedy by mi sie podobał ze 2 razy bardziej, ale jakby nawet za oknem było słychać młot pneumatyczny to i tak bym tego nie zauważył, tak mnie ta scena wbiła w fotel. Do tego jeszcze świetny był moment jak umierał ribissi. Cały film może trochę za bałdzo amerykański, z pewną dawką taniego sentymentalizmu i amerykańskiego nadęcia ale i tak się bardzo dobrze ogląda. Gdyby nie Omaha dałbym może 8/10 lub 9 a tak oczywiście 10/10