Przed desantem na omaha, ufortyfikowania były ostrzeliwane z artylerii, a raporty mówiły o tym, że opór miał być niewielki, taki jak na pobocznych plażach.

Zgadzam się,mogli by zaatakować nocą,mieli by wieksze szanse,albo przynajmniej jakies zaslony dymne

Jakiej "rzezi"? Desant trwał tylko 10 godzin i zakończył się stratą 3 tysięcy żołnierzy po stronie aliantów, to według Ciebie jest rzeź? Lepiej nie czytaj przebiegu innych bitew, bo psychicznie nie dasz rady...

A coś Ty taki troskliwy? Martwisz się o moją psychikę? A co Ty o mnie wiesz? Dla mnie to była rzeź, bo zginęli ludzie, którzy zginąć nie musieli, gdyby atak był przeprowadzony inaczej. Nie można już normalnie zadać pytania, żeby się ktoś nie przypieprzył i nie rozpętał gównoburzy?

Na wojnie pierdyliard rzeczy idzie nie po myśli, a overlord był dobrze przemyślany. Zawiodło wiele czynników, przede wszystkim pogoda. Czy można było precyzyjnie przewidzieć, że akurat wtedy trafią na gigantyczne fale? Czy w tych czasach prognozy sprawdzają się za każdym razem?

Oczywiście, że się martwię. Jeśli ktoś emocjonalnie nie wytrzymuje "wioski przeklętych", na co wskazuje jego dobór słów i ton wypowiedzi, to odradzam mu "Shutter"; jeśli ktoś nie wytrzymuje widoku krwi na ekranie, to odradzam mu "Piłę".

Na Omaha straty wynosiły około 8%, a nie jak według tej bajki, że większość zginęła.

A mogę spytać czemu mnie odpowiadasz? W którym miejscu napisałem, „że większość zginęła”?

Pomyłka,

Oczywiście było bobardowanie: "Inwazję poprzedziło bombardowanie plaż dokonane przez RAF i USAAF (zrzucono ponad 9 tysięcy ton bomb)." https://pl.wikipedia.org/wiki/L%C4%85dowanie_w_Normandii

W filmie dokumentalnym który kiedyś ogladałem mówili że bombardowanie było nieprecyzyjne i nie spełniło swojej roli.

Ciężkie bombowce w takiej sytuacji na niewiele się zdadzą, z dużej wysokości można bombardować fabryki a nie linie umocnień. Tu przydałyby się raczej precyzyjne ataki samolotów szturmowych takich jak Hawker Typhoon albo P-47 Thunderbolt. Najlepiej tuż przed desantem.

Niby jak inaczej mieli to przeprowadzić?

Tego właśnie dotyczyło moje pytanie: skoro Niemcy byli tak silnie ufortyfikowani na nabrzeżu, to dlaczego Amerykanie nie wysłali tam np. lotnictwa bombowego, które zniszczyłoby te umocnienia kilkutonowymi nalotami? Dlaczego nie użyli np. dział z okrętów wojennych w celu ostrzelania z morza tych bunkrów i zniszczenia ich w drobny mak? Dlaczego wysłano piechotę wprost na ciężkie karabiny maszynowe? Naprawdę nie było innego sposobu?

Po pierwsze, naloty były przeprowadzane, lecz nie były za celne, czyli tylko dużo hałasu, ale do rzeczy Wał Atlantycki miał około 3800 km, więc nie było możliwości zapewnienia solidnej obrony.
Jezeli ktoś tworzy statyczną linię obrony, to wystarczy jedno mocne uderzenie i to w jedno miejsce, a taka linia obrony padnie.
Niemcy tylko na papierze solidnie ufortyfikowali, a w rzeczywistości, historia pokazała.
Zresztą jak Alianci mieli wygrać wojnę, samymi nalotami, raczej nie.

Racja, przy takim odcinku, raczej nie. Moje pytanie i same wątpliwości odnośnie sprawności tego ataku pojawiły się głównie po tej jednej, konkretnej scenie, w której piechurów rzuca się przeciwko karabinom bez żadnego wsparcia z powietrza, morza, artylerii lub choćby zasłon dymnych - film ukazuje tutaj tę operację bardzo sugestywnie i nadzwyczaj mocno - cóż, wojna wygląda najwyraźniej inaczej w sztabie, a inaczej na polu bitwy i nie wszystko idzie zgodnie z precyzyjnym planem... Szkoda tylko tych chłopaków.... Dzięki za odpowiedź.

Więc po kolei, w czasie samego desantu żołnierzy z morza na ląd, niemożliwe jest wsparcie ogniowe z morza i powietrza, z prostego powodu, a mianowicie że doszło by do zabijania swoich żołnierzy.
Scena samego lądowania, no cóż raczej tylko jest efektowna niż realistyczna.
Przed samą operacją rejony plaż zostały ostrzelane z okrętów i zbombardowane, co najlepsze wielu żołnierzy zawdzięcza temu przeżycie, gdyż powstało sporo lejów na plażach, przez to żołnierze miel gdzie się ukryć.