Osobiście nigdy nie padłem na kolana przed tym filmem. Bardzo wiele o nim słyszałem i jak najbardziej podczas pierwszego oglądania zrobił na mnie piorunujące wrażenie (zwłaszcza genialnie oddany początek operacji Overlord która w rzeczywistości była wielką tragedią dla żołnierzy Alianckich zwłaszcza na plaży Omaha ). Później jednak pojawiły się "typowy" amerykański patriotyzm który zawsze będzie mi się kojarzył z niepotrzebnym ckliwym Patosem wymieszanym z garstką naprawdę pięknych lecz niestety nijakich słów. Jak dla mnie było tam wiele niepotrzebnych scen (m.in. Powolna śmierć Amerykanina po przegranej walce z nożem) w takim istnie "Wajdowym" stylu. Czyli nim straszniej i brutalniej tym lepiej ku pokrzepieniu serc. Osobiście wolę Wroga u Bram lub Pianistę. Tam też są sceny straszne aczkolwiek nie znajduje tam PSEUDO Patriotycznego Patosu. Co nie zmienia faktu że film naprawdę jest bardzo dobry ale nie do końca na mój gust. 8/10
Cóż.Jednemu wszechobecny patos w tym filmie się spodoba,stwierdzi,że pasuje do konwencji,a drugi nie będzie mógł go znieść,będzie wymiotował od jego nadmiaru.Kwestia gustu,upodobań etc..Co kto lubi.Pamiętam,że oglądałem ten film jako szczeniak i wtedy zrobił na mnie(podobnie jak na Tobie) piorunujące wrażenie.Osobiście pamiętam tylko,że mojemu tacie,który jest wielkim fanem wszelkich filmów wojennych(szczególnie tych o I i II wojnie ),bardzo nie podobał się motyw z tym,że gdy już odnajdują tytułowego szeregowca,to przyłączają się do żołnierzy,z którymi on był i razem z nimi walczą w tym miasteczku z nazistami.Uważał to za bardzo naciągane. Nie rozumiem tylko dlaczego scenę śmierci szeregowego Stanleya uważasz za niepotrzebną.Wielu fanów "Szeregowca" stwierdzi,że jest to jedna z najbardziej wstrząsających scen w całym filmie.Jak żadna inna ukazuje bezsens i okrucieństwo wojny.Pokazuje,że wojna to nie było tylko siedzenie w okopach i strzelanie,siedzenie w czołgach,u-bootach,czy bombowcach,to były też własnie taki potyczki wręcz,na pięści,na kamienie,na NOŻE.Obraz dramatyzmu tej sceny dopełniają słowa wypowiadane przez bohaterów(Stanley mówiący:"Posłuchaj mnie!Przestań" i Niemiec odpowiadający"Nie masz szans,to będzie proste,zaraz to się skończy,spokojnie" i uciszający go,jakby usypiający).A do tego ten Upham,który nic nie robi ,aby uratować kompana,tylko słucha i zastyga w przerażeniu,że aż się krzyczy przed ekranem"Pomóż mu!Nie stój bezczynnie!",aż normalnie chce się tam wejść i mu pomóc.No sorry,ale to jest jedna ze scen,która najbardziej zostaje w pamięci po seansie.
Jakie jeszcze sceny uważasz za niepotrzebne?Wszak powiedziałeś,że jest ich wiele.
Jak sam powiedziałeś bardzo wiele zależy od gustu a ja po prostu mam uczulenie na tzw. Sceny w stylu Andrzeja Wajdy które jak najbardziej są wstrząsające i absolutnie nie mówię iż nic nie oznaczają jednak sposób ich przedstawienia nie za bardzo MI po prostu odpowiada gdyż nie wnoszą (w mym odczuciu) nic z wyjątkiem "DOBICIA" widza.Scena powieszenia dziecka w Wrogu u Bram, Śmierć głównego bohatera w "Popiele i Diamencie" (paradoksalnie jest to film Wajdy który strasznie mi się podobał) czy scena wyrzucania przez okno starszego niepełnosprawnego człowieka w "Pianiście" są również wstrząsające ale jednakże pokazane w nieco inny sposób. Dołujący, straszny, wstrząsający ale nie odczuwałem iż były to sceny niepotrzebne mające "TYLKO" pokazać okropieństwa wojny. Absolutnie na sam obraz nie zamierzam najeżdżać gdyż jak sam powiedziałeś jest to najbardziej wstrząsająca scena w filmie. I jeżeli akurat do niej najczęściej wracam to chcą nie chcąc MUSZĘ po prostu stwierdzić iż była genialna i zrobiła na mnie wrażenie. Jednakże jak podkreśliłem już wcześniej całą sytuacja wydała mi się niepotrzebna. Chociaż może nie tyle sama scena walki lecz zachowanie ów "szanownego" towarzysza broni który w żaden sposób nie mógł nic zrobić z powodu jakiś tam problemów emocjonalnych. Nie byłem na wojnie, nie chce być i nie mam prawa się wypowiadać jak czują się żołnierze ale wydaje mi się że jeżeli ktoś przeżył lądowanie na plaży Omaha gdzie jucha była równie częstym widokiem jak ziarenka piasku na szanownej miejscówce to myślę iż człowiek już wystarczająco się na pewne sprawy uodpornił. Domyślam się że reżyser to wiedział i chciał nam tym zobrazować strach, bezsilność czy właśnie głupotę wojny jednakże nie jest ona dla mnie. Podobne mam zresztą odczucia do ostatniej sceny z filmu "Kanał" ale natomiast nie mam takowych oglądając gwałt na Niteczce w Kolumbach.. Jeżeli widzę wojnę chaos i wszystko jest przedstawione w sposób ludzki a nie hollywoodzki (bez zbędnego PATOSU i pseudo patriotyzmu ) to jak najbardziej mi się podoba. Ale rozumiem twoje poruszenie jak i celne uwagi. Ja np: cały czas prowadzę dyskusję w gronie rodzinnym apropo ostatniej sceny filmu Kanał. No i jestem w mniejszości ;)
Co do twojego końcowego pytania to uważam że nie potrzebna MI była do szczęścia scena z dzieckiem czy chociaż by ta gdy Jankesi oddają mocz na niemiecki czołg po czym w spektakularny sposób rozpadają się na kawałki dzięki działku przeciwlotniczemu. Nie mówię że tak nie było lecz ale sama scena wzbudziła we mnie nie smak gdyż mym zdaniem miała tylko DOBIĆ widza (intrygujące że tylko Amerykanie w tak spektakularny sposób kończą swój marny żywot ;))
PS: Ale film i tak pozytywnie oceniłem gdyż to że MI coś nie pasowało absolutnie nie oznacza że OGÓLNIE jest zły przecież ;)
Pozdrawiam :)