PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=179}

Szeregowiec Ryan

Saving Private Ryan
1998
8,1 659 tys. ocen
8,1 10 1 659370
7,9 80 krytyków
Szeregowiec Ryan
powrót do forum filmu Szeregowiec Ryan

Witam forumowiczów. Na wstępie zaznaczę, że spodziewam się konkretnych i inteligentnych odpowiedzi, więc jeśli ktoś chce obrażać, to niech wyżyje się jakimś innym forum albo wyjdzie pokrzyczeć na dwór.
Nie wiem czy zauważyliście, ale II wojna światowa jest w amerykańskim kinie gloryfikowana niemal w każdym filmie.
W żadnym obrazie, niezależnie czy mówimy o walkach na Pacyfiku czy w Europie zachodniej nie zobaczymy zła, bestialstwa czy przesadnego okrucieństwa amerykańskich żołnierzy. Nie uświadczymy go też w niewielu w zasadzie filmach o "zapomnianej" wojnie w Korei.
Wystarczy jednak przeskoczyć 20 lat do przodu do kolejnej amerykańskiej interwencji, która przecież w oczach Amerykanów początkowo wydawała się słuszna - do Wietnamu - by spotkać się zgoła odmiennym podejściem przemysłu filmowego. Czy znacie jakiś film o wojnie w Wietnamie, który gloryfikował by odwagę żołnierzy czy też słuszność tej wojny wietnamskiej ? NIE. Każdy film o Wietnamie to obraz o traumie amerykańskich żołnierz, o zdziczeniu, o niszczeniu człowieka i bezsensie tej wojny jako takiej etc. - Pluton, Czas Apokalipsy, Urodzony 4 Lipca, Full Metal Jackett... Nikt o dziwo nie stworzył filmu, który pokazywał by ją w takim świetle jak idiotyczny i cukierkowy "Pearl Harbor", gdzie patos wprost wylewałby się z ekranu. Nikt nie nakręcił żadnego filmu o dramacie jakiegoś amerykańskiego żołnierza, który wrócił z Iwo Jimy na wózku jak Ron Kovic ("Urodzony 4 lipca")- widać amerykańscy chłopcy epoki II wojny nie narzekali na takie drobiazgi jak później ich synowie w Wietnamie. A przecież kalek nie radzących sobie potem z życiem II wojna zrodziła mnóstwo.
Pamiętajmy, że w II wojnie światowej chodziło o to, o co chodziło we wszystkich wojnach świata - pieniądze, wpływy, panowanie nad światem (hegemonia USA). Wolność, demokracja itp. to była natomiast standardową śpiewką, którą wciskano szarym masom - w końcu nie można powiedzieć wprost np. : "zaatakowaliśmy Irak, bo tam jest ropa, a poza tym naszym żołnierzom przyda się trochę ruchu".
W czasie gdy wysyłano kolejnych marines, panowie w białych rękawiczkach zacierali rączki - w końcu wojna to biznes.
O co mi chodzi - chodzi o to, że z ideowego punktu widzenia II wojna byłą słuszna i sprawiedliwa, była "walką ze złem" i ble ble i ludzie to kupili, natomiast taki Wietnam choć z merytorycznego punktu widzenia też był dobry - w końcu chodziło o walkę z komunizmem i pomoc dla Wietnamu Południowego - nie wypalił.
Nie wydaje mi się by nasi dzielni chłopcy z Ameryki walczący w Wietnamie znacząco różnili się od swoich ojców czy dziadków walczących W Normandii. A jednak tych drugich przedstawia się zawsze w jasnym świetle (taki jest ogólny trend), podczas gdy ci drudzy to bohaterowie tej "złej" wojny, tej okrutnej i nieludzkiej - choć w gruncie rzeczy i tu i tu robili to samo - zabijali ludzi.
Krytykowano naloty napalmowe na wietnamskie wioski, ale nie było większej krytyki gdy palono bombami fosforowymi niemieckie miasta zabijając dziesiątki tysięcy cywili, plus na Japonię zrzucono dodatkowo 2 bomby atomowe - i znów zgadnijcie kto dostał po dupie ? - cywile.
Ale widać tu wszystko było ok, w Wietnamie nie wiadomo dlaczego jakoś nie bardzo.
To samo widzimy teraz w filmach o wojnie Iraku - tu również spojrzenie jest raczej krytyczne, a bohaterstwo żołnierzy zdecydowanie mniej wyeksponowane. II wojna natomiast wciąż jest traktowana jako swojego rodzaju świętość i tu niczego się nie kwestionuje (no może poza jednym wyjątkiem - obraz mechanizmów rządzących tym wszystkim uchylił nam nieco Clint Eastwood w "Sztandar w chwały".
Myślę iż przyczyna leży w mediach. II wojna światowa nie była "wojną telewizyjną" tak jak Wietnam i kolejne konflikty. Oglądając Wietnam Amerykanie nagle zobaczyli, że wojna to nie lekka i cudowna sprawa - choć dokładnie tak samo wyglądała poprzednia - trupy wyglądały tak samo i krew znów była czerwona (co za odkrycie !) - tyle że nie było tylu kamer. Ciekawe co byśmy zobaczyli, gdybyśmy zobaczyli z bliska i bez patosu szlak amerykańskiej armii w Europie. Ciekawe czy czuć było tą szlachetność II wojny przechadzając się pośród trupów kobiet i dzieci w wypalonym Dreźnie - zapach zwycięstwa ?

użytkownik usunięty
New_World_Order

To jeden z tych tekstów które się czyta i myśli: „kurde faktycznie ma racje”. Dlatego chciałbym wtrąci swoje pięć groszy które może wprowadzą coś nowego do twoich teorii skipowych i wtedy podzielisz się prawą ze mną :D W filmie są obecne 3 wojny (podział nie z punktu historycznego ale realizacji, ukazania)
Pierwsza jest II wojna światowa. Brak telewizji, tylko gazety i tajemnicze obligacje wojenne. Tajemnicze dlatego gdyż nie mogłem znaleźć na ich temat nic w polskim internecie). Obligacje pojawiają się w większości filmów i z tego co w cwany sposób wywnioskowałem zasłużony żołnierz wracał do domu, chwalił się wszystkim co zrobił i namawiał do ich kupienia. Ludzie kupowali je a pieniądze ze sprzedaży szły na uzbrojenie. Skoro wszystko zależało od ludzi trzeba było im wciskać kit że wojna jest słuszna i należy dla dobra ogółu kupić obligacje. To może być przyczyna czemu w społeczeństwie USA utarło się skojarzenie jakoby II wojna była prowadzona w słusznej sprawie.
Kolejna jest to wojna wietnamska. Nigdy nie słyszałem o obligacjach więc przypuszczam że je zniesiono lub przestała odgrywać tak znaczącą rolę. Za to pojawiła się telewizja. Coś nowego z czym dowództwo nie za bardzo wiedziało co zrobić, więc nie zrobiono nic. Dziennikarze mogli robić co chcieli. A kiedy wybuchła ofensywa Tet a świat obiegły zdjęcia walczących żołnierzy był to szok. Amerykanie umierali a wszyscy podziwiali to w wieczornych wiadomościach
Ostatnią wojną filmową a wojnami w rzeczywistości są obie wojny w zatoce. Dzieli ich wiele lat ale sposób ukazania jest identyczny. Po doświadczeniach w Wietnamie dowództwo wiedziało że dziennikarzy nie wolno dopuszczać blisko żołnierzy. Trzymając ich z daleka nikt nie wiedział co dzieje się w szeregach. Przyjęto więc że są to wspaniali chłopcy którzy walczą w brudnej wojnie, a czemu brudnej? Bo dziennikarzom nie ograniczono dostępu do białego domu. Obserwowali polityków i widzieli złą politykę a nie widząc żołnierzy musieli założyć że są dobrzy.
Nieekranizowana wojna w Korei była powtórką II wojny która nudziła społeczeństwo USA a I wojna jest zbyt trudna do pokazania. Wojna pozycyjna i okopy od strony technicznej są droższe
Pewnie kilka razy cię skopiowałem, może chciałeś powiedzieć to samo ale mam nadzieję że choć jedno zdanie wnosi coś nowego :D

Muszę przyznać, że macie bardzo ciekawe spojrzenie na całą tą sytuację. Dodam również, że się z nią zgadzam, aczkolwiek przestrzegałbym również przed zbytnim 'ufaniem' we wszystko co się widzi w danym filmie wojennym. Film jednak rządzi się swoimi prawami i często mija się z prawdą.

użytkownik usunięty
Dances_with_Life

Aż zrobię coś, czego nie chcę robić bo zawsze się w tym zapędzam. Mianowicie zaprotestuje! Dziś historia to gry komputerowe i filmy. Wyparły one nudne i zakurzone książki. Pamiętajcie że historii uczymy dzieci a nie dorosłych. Dorośli jedynie poszerzają swoją wiedzę. Spróbuje udowodnić to na przykładzie. Ile ludzie wiedzą o D-day? Wiedzą dużo. Ile wiedzą o marken garden ? Trochę. Ile wiedzą o Husky? Nic. A czemu tak ? Już wam mówię. Bo filmy koncentrują się na danych tematach które utrwalają się w świadomości widza. Historia jest tworzona przez tych którzy maja kasę. I nie potępiam ich za to, bo nie robą tego celowo.

Zgoda, ale mówię tylko, że to co występuję w filmie, nie zawsze jest prawdą i należy podchodzić do tego z pewnym dystansem. Oczywiście, że wzorujemy się na filmach i nawet uczymy się na filmach, czy zdobywamy pewne zainteresowania na filmach, nawet kształtujemy czasami swoje jakieś wartości, poznajemy jakieś ideologię, wyrabiamy sobie pewien pogląd na świat, czy daną rzecz, zjawisko itp. - ale w tym wszystkim musi być tez miejsce na fikcję, więc nie zawsze jest wszystko takie jak wygląda na filmie, a już zwłaszcza wojennym. Nie twierdzę, że tam wszystko to kłamstwo, ale nie wszystko jest też prawdą.

użytkownik usunięty
Dances_with_Life

Wybacz. Uniosłem się choć nie powinienem. Źle zrozumiałem twój poprzedni tekst. Mój błąd, moja wina. Czasem trzeba przyznać się do błędu. To był niczym nieuzasadniony mój atak na Ciebie

Bez przesady, ja tego za żaden 'atak' nie odebrałem, no co Ty:) Po prostu zwróciłem uwagę, że akurat nie wszystko jest takie jak to opisałeś:)

użytkownik usunięty
Dances_with_Life

Ale przeprosić wypadało. Kurde ale ze mnie mięczak :D Swoją drogą autor tematu tyle napisał i nawet nie raczy nam odpisać.

ocenił(a) film na 10

Autor dawno nie zaglądał, bo nie sądził że ktoś raczy odpisać :) w każdym razie widzę, że się ze mną w gruncie rzeczy zgadzacie - wojna to wojna