Nieźle się uśmiałem czytając tą recenzję. jeśli taki było jej przesłanie to winszuję.
Głównym zarzutem damena 32-giego w obec filmu jest słaba fabuła w którą nikt "mądry" nie uwierzy. Dlaczego użyłem " " ? Otóż historia w szeregowcu Ryanie jest oparta na faktach. Była rodzina, która straciła 3 z 4 synów, a ostatni wylądował w Normandii i... uratowano go od "dalszego ryzyka". Rodzina nie nazywała się Ryan, a Niland. Cóż, życie jest bardziej zaskakujące niż scenarzyści obdarzeni najlepszą wyobraźnią. Wiedząc o tym zabawnie czyta się damena, który pisze jak znużony życiem mędrzec wiedzący o wszystkim. Faktycznie najtrudniej uwierzyć w prawdę.
Na przyszłość polecam wszystkim piszącym recenzje, zanim zaczniecie się czepiać jakichś wydarzeń sprawdźcie czy nie miały one przypadkiem rzeczywiście miejsca, bo się publicznie ośmieszycie.
Jeszcze jedno do autora. Niemożliwe, że Amerykanie zaryzykowali życie 8 ludzi dla 1? No tak, w całej wojnie zginęło ich tylko 7 więc to były kolosalne liczby... Poświęcenie 8 ludzi dla osiągnięcia niesamowitego efektu propagandowego jest małym kosztem dla sił zbrojnych, chyba każdego państwa, a w szczególności takiego jak USA. Sprawdź sobie ilu żołnierzy USA było gotowi poświęcić dla zdobycia głupiego lasu Hurtgen, czy kupy skał zwanej Guantanamo. "Śmierć jednej osoby to tragedia, milionów to statystyki". Żebym ja głupi, niedouczony musiał tłumaczyć takie, rzeczy komuś najprawdopodobniej starszemu?!