niestety pan recenzent wychwalający pod niebiosa (słusznie zresztą) "Kompanię braci" nie raczył najwyraźniej przeczytać książki profesora Ambrose'a pod tym samym tytułem bo może wtedy dowiedziałby się iż rzeczywiście podczas "D-Day" jeden z żołnierzy armii amerykańskiej stracił swoich trzech braci i później został odesłany do domu. zmienione zostało nazwisko, jednakże samo wydarzenie miało miejsce naprawdę, a w recenzji głównie to spotkało się z krytyką recenzenta. Film "Szeregowiec Ryan" jest obok 'Konpanii Braci" absolutnnie najlepszym wojennym obrazem jaki w życiu widziałem. serdecznie polecam każdemu.
Zgadzam sie:) Zresztą pan recenzent chyba nie ma wilekiego pojęcia o realich wojennych - pisząc np zdanie że "kto uwierzy że osmioro ludzi zechce ryzykowac życie i ratować jednego" - otóż jezeli żołnieże doatli rozkaz - to muszą go wykonać i kropka.
Nie pamiętam już jak to było w filmie - bo widziałem go dawno - ale pamiętam jedno film był rewelacyjny.
Poza tym łatwiej uwierzyc że ośmioro ludzi ratuje jednego - niz np sam Rambo "wygrywa wojne"
Nie prawda. Owszem, był taki jeden żołnierz co stracił swoich braci ale nikt po niego nie wysyłał żadnej ekipy ratunkowej. Po prostu go odesłano do domu. Misja ratunkowa to wymysł scenarzysty i takie zdarzenie nie miało miejsca.
ta recenzja nie tylko jest niesprawiedliwa, ale jest g... warta :/ takiego badziewia dawno nie czytałem - autor nie miał nic ciekawego do powiedzenia poza skomentowaniem, że fabula w założeniach jest bez sensu - a uważając to za wadę (i to jednyną, bo o niczym więcej nie napisał) tylko się skompromitował, bo film mówi własnie o bezsensie wojny, gdzie 8 ludzi musi poświęcić sie dla jednego w imię niewiadomo czego de facto!
dostali rozkaz i muszą go wykonać (bo inaczej sąd wojskowy) i choć ten rozkaz jest bezdennie głupi nie mogą nic na to poradzić... jakiś sztabowiec przesunął pionki na swojej szachownicy w USA, a tam w Europie te pionki będą musiały naprawdę walczyć i naprawdę zginąć by uratować innego pionka... czy taki prosty przekaz był naprawdę trudny do odebrania? jakby tego było mało pamiętam przecież sceny, w których dobitnie było to pokazane - żołnierze mieli duże wątpliwości co do sensu tej akcji ale cóź mogli zrobić...
mniemam więc, że ten pseudo recenzent kompletnie nie zrozumiał fabuły i przesłania filmu! i ganił te wspaniałe dzieło (ze swoimi wadami oczywiście, np. łopoczącą flagą ;p) choć nie przedstawił nic na poparcie swojej opinii... żenada po prostu...
Ja może widziałem film za mało razy, ale z autorem wspomnianej recenzji się zgodzę, ponieważ ci żołnierze nie wyglądają na zmuszonych do ratowania Ryana, raczej zachowują się tak że nazistowscy spece od prania mózgów mogliby amerykańskiej armii tylko pozazdrościć.
Tu się oczywiście można spierać, ale nie wiem czy jest ktoś kto uważa scenę ze znalezieniem drugiego Ryana za mającą jakikolwiek sens.