Czy tylko ja miałem wrażenie, że jakby od połowy filmu pracę nad nim przejął Ryszard Nowak? Przecież to już zalatuje jednym wielki katechizmem, magia jest zua i przynosi nieszczęście, gotka okazuje się być skończoną psychopatką i jeszcze ta nieszczęsna konfrontacja jak w najbardziej sztampowym horrorze. Czy Hollywood jest aż takie konserwatywne jak dowiodło zamieszanie z ostatnim kuszeniem Chrystusa, a może scenarzyści byli po prostu tacy głupi, że powielają najgorsze schematy grozy z którymi rozprawił się już dawno Stephen King?
Wiesz myślę, że poważnie, niepoważnie nie ma tu dużego znaczenia. Ja osobiście traktuje ten film jako horrorek dla nastolatek, ale przeszkadza mi taka agitacja i fakt, że to nie jest z przymrużeniem oka.
Jeśli weźmiemy pod uwagę te agitkę o ktorej mówiłem to jest jeszcze gorzej. W końcu łatwiej wpływać na młodzież.