Co prawda monster movies z lat 50-tych to nie moja bajka, ale po zapoznaniu się z trailerem do tego filmu, nie mogłem odmówić sobie obejrzenia go :). Seans miałem średnio udany. O ile w momentach pojawienia się na ekranie tego ogromnego ptaszyska od razu na mojej gębie gościł uśmiech, to w pozostałych momentach niestety dominowało znużenie. Na szczęście "The Giant Claw" nie był zbyt długi, więc aż tak bardzo się na nim nie wynudziłem, ale spodziewałem się czegoś trochę lepszego. Mimo to, nie uważam czasu poświęconego na obejrzenie tego obrazu za stracony. Entuzjastom tego rodzaju kina z pewnością bardziej przypadnie do gustu.