Eastwood im starszy, tym lepszy...
Wciąż oczy przecieram na nowych filmach Mistrza
Rzeka Tajemnic
Za wszelką cenę
a teraz - dwa filmy, Azja widziana oczami Ameryki i Ameryka widziana oczami Azji - kapitalny, a jakże prosty pomysł... Już nie mogę się doczekać Listów z Iwo Jimy
Sztandar chwały - bez chwały, o manipulacji, ze smętnym intrygującym jazzem eastwoodowym, historia o nadętej dumie, mechanizmach wojny, rasizmie, wyższości, niesprawiedliwości i tym, czym Ameryka jest naprawdę ;)
Chyba wrócę jeszcze raz do "HIROSHIMY", zwłaszcza wiceprezydent ciekawa postać :), i te wszystkie smętne, mroczne myśli w dniach poprzedzających wybuchy bomb atomowych...
"Cienka czerwona linia" - ciekawe, jak Iwo przedstawił Mallick. Wstyd, ale nie oglądałem (już "Słoneczne dni" czy jakoś tak... były nużące strasznie), no ale wielkim fanem kina wojennego nie jestem (Sztandar... to na szczęście nie dosłownie taki film)
Słowa pełne patosu na koniec - ja bym je wybaczył. Scena na plaży wciąż pozostaje ciekawa, symboliczna i... groteskowa...
Czekam, czekam na 'ciąg dalszy'