Sztandar chwały

Flags of Our Fathers
2006
7,1 33 tys. ocen
7,1 10 1 33284
6,4 17 krytyków
Sztandar chwały
powrót do forum filmu Sztandar chwały

Szczerze mówiąc trochę bałem się tego filmu. Zwiastun zapowiadał opowieść o heroicznej walce amerykańskich żołnierzy o Iwo Jimę i pewnym zdjęciu. Do tego producentem jest Spielberg. To wszystko pachniało aż za dobrze znanym mi niemiłosiernym patosem. Postanowiłem jednak zawierzyć reżyserowi, zwłaszcza po tym, jak dowiedziałem się, że jest to tylko pół historii, że Eastwood nakręcił drugą historię o ostatnich dniach Iwo Jimy, po japońsku i z japońskiej perspektywy. I nie pomyliłem się. U Eastwooda nie ma patosu. "Sztandar chwały" to wręcz odtrutka na bezrefleksyjny obraz bohaterstwa, jaki wielokrotnie pojawiał się w kulturze masowej Stanów Zjednoczonych. Reżyser pokazuje nam brutalną prawdę i bolesną wręcz pieczołowitością ukazuje cyniczną i bezduszną maszynerię tworzenia ikon bohaterstwa. Prawdziwi herosi zostają zepchnięci na margines. Ich uczucia, a nawet doświadczenia, dzięki którym otrzymali status "bohatera", nikogo nie obchodzą. Są niczym tresowane małpy: mają tańczyć jak im zagrają i być z tego wdzięczni. To prostytucja honoru i życia. A jednak Eastwood daleki jest od potępienia. W sposób aż nadmiernie mentorski wykazuje, że to uproszczenie i uprzedmiotowienie leży w ludzkiej naturze. Jest nam niezbędne i z zupełnie pragmatycznego punktu widzenia, niezwykle korzystne. Jednak dobrze zrobimy zdając sobie sprawę z ograniczeń, by nie stać się ofiarą własnej sławy.
Świetne kino, z mocną dawką pragmatyzmu i walenia prawdą po oczach. Eastwood po raz kolejny staje na rozdrożu i wychodzi zwycięsko z pozornie beznadziejnej sytuacji. Dwuznaczność staje się znakiem firmowym Eastwooda-reżysera to dobrze, ale ja trochę tęsknię za lżejszym przecież, choć nie mniej skomplikowanym filmem w stylu "Północ w ogrodzie dobra i zła".