Trochę rozczarował mnie ten film, być może dlatego, że oczekiwałem czegoś w stylu Szeregowca Ryana, Czy cienkiej czerwonej linii a film Eastwooda to trochę inna bajka. Owszem sceny batalistyczne są zrealizowane bardzo dobrze jednak stanowiły one tylko tło dla całej historii, dlatego momentami Sztandar chwały był dla mnie nudny (troszkę skróciłbym tę całą podróż bohaterów po Stanach).
Osoby interesujące się historią powinny jednak ten film obejrzeć. Przyznam, że nie znałem prawdziwej historii sztandaru z Iwo Jimy a i wątek młodego Indianina jest ciekawy (jednak Stany to nie był raj dla wszystkich). Interesujące jest również zakulisowy obraz polityki w Stanach u schyłku wojny.
Ogólnie film jest dobry, jednak nie nastawiajcie się na klimaty rodem z Szeregowca Ryana bo wtedy może was rozczarować.