Piszę te słowa z komputera mego syna.Chcę powiedzieć Wam że mój ojciec sierżant Peter Zaworsky nr.ew 86397 brał udział w desancie morskim na Iwo Jimę i zginął na plaży 19 lutego 1945 roku.Dużo wcześniej bo 10 czerwca 1943 uczestniczył w inwazji na Sycylię pod dowództwem gen.Pattona.Po jej zakończeniu został przeniesiony na drugi koniec świata do bazy Marynarki w Pearl Harbour na Hawajach.Stamtąd został wysłany w 1945 by brać udział w inwazji na Iwo Jimę.Ojciec mój nie miał szczęścia zostać wcielonym do armi Andersa{choć podobno czynił takie starania}miał obywatelstwo amerykańskie i podobno go nie chciano.Poszedł więc tam gdzie czuł się potrzebny.Byłem na Iwo Jimie w 2002 roku choć nie było łatwo tam się dostać.Japończyzy niechętnie wpuszczają tam cywili.Patrzyłem ze wzruszeniem na plażę gdzie poległ ojciec i na masyw wulkanu Suribachi gdzie zginęło tylu chłopców.I nie ważnym jest kto zatykał wtedy flagę:Indianin,kucharz czy sanitariusz.Ważnym jest byśmy pamiętali o tych ofiarach tamtej wojny,o tych żołnierzach którzy zginęli tylko dlatego że zostali tam wysłani,a ci którzy ocaleli robili wszystko by nie dać się zabić. Pozdrawiam!!!
Szacunek i pamięć Pana ojcu, to niesamowite poznać kogoś, kto miał styczność z Bohaterami tamtych czasów. Tak młodych ludzi stać było wtedy na tak wiele... Pozdrawiem serdecznie
To Bardzo Dobrze że Pan napisał te słowa. I zgadzam sie ze zdaniem, "że nie ważne jest kto zatykał tę flagę, lecz to co robili".To ciekawe że ktoś może opisać coś takiego jak Pan. To jest Potrzebne! dowiadujemy sie więcej niż to co na zajęciach z historii, książek czy z filmów.Pozdrawiam!!!