Przypomniałem sobie "jedynkę", po czym obejrzałem Sztos II i się załamałem. Można się spierać, który Kiler jest lepszy, I czy II, który Vabank ciekawszy. Tutaj można się co najwyżej spierać co jest większym badziewiem. Sztos II czy Kacwawa. Mam wrażenie, że drugi Sztos powstał tylko dlatego, że się starzy kumple, aktorzy, postanowili spotkać na tygodniowej popijawie. Stwierdzili, że jeśli przy okazji coś nakręcą, to może ludzie pójdą do kin, kupią dvd i się impreza zwróci. To, co w filmie miało być śmieszne, albo jest żałosne, albo sucharem, albo tekstem z "jedynki". Badziew!
Czy tylko Machulski w tym kraju potrafi robić fajne filmy?