Jako wielka fanka tytulow wymienionych u gory i znawczyni duzej gamy cytatow z tychze, wykorzystywanych na codzien, musze niestety przyznac, ze o ile z wielka radoscia zmiezalam do kina na nowa produkcje Lubaszenki, zawiodlam sie niesamowicie.
Po pierwsze - wracamy do klimatu PRL-u, ktory nie zostal ukazany za ciekawie. Zarowno proba pokazania go w krzywym zwierciadle, jak u Bareji, jak i proba przemycenia kawalka historii dla mlodszego pokolenia - nie wyszly. Wszystko jest na sile.
Brakuje dobrych tekstow - no dobrze, moze 3-4 razy zasmialam sie, ale to nie to samo co niesmiertelne "chomato" czy "albanczyk".
Film ratuje sie obsada, choc i ta jakby nie ta sama.
Najwieksze pretensje i rozczarowanie mozna miec do tego, ze od pierwszych minut czuje sie jak bardzo film zrobiona dla kasy, a wlasciwie jak bardzo sie sprzedali. (Ten kto ogladal powinien wiedziec co mam na mysli).
W holdzie najlepszym, bo z nich nic w tym filmie nie zobaczymy.