bo Gus Van Sant zwykle przedstawia takich bohaterów. Tajemniczy pisarz kontra utalentowany literacko nastolatek - brzmi zachęcająco. Skończyło się na ambicjach. Film jest nieznośnie przewidywalny, nie ratuje go nawet Sean Connery. Ogląda się go jak debiut reżyserski, a to obelga dla dojrzałego reżysera.