Nie lubię westernów, ale muszę się zgodzić, ten film jest bombowy. Jedyny western jaki oglądałam.

Ja osobiście nienawidzę westernów alae gdy tylko lecą 'Szybcy i martwi' oglądam za każdym razem :)

Lubię westerny, widziałem sporo, ten nie jest moim najlepszym, ale bardzo dobrym. Na początku myślałem, że będzie trochę z przymrużeniem oka i zabawnie - impreza na ulicy - jedni strzelają inni piją, a dwóch gości się bije, czyli taki standard tyle, że nie w saloonie, a na ulicy. Potem, choć reżyser puszczał oko do widza jakby chciał dać do zrozumienia, że wie, że to już było, ale.... było zdecydowanie poważniej. Miło popatrzeć na Stone czy Crowe gdy mieli po trzydzieści parę lat i na 20-latka Di Caprio. Gene Hackman - czarny charakter, to klasa sama w sobie. Przyjemnie mi się ten film oglądało. Odnośnie nie lubienia westernów - jest to pojęcie bardzo pojemne. Podam kilka przykładów. Klasyczne typu "Rio Bravo", spaghetti Corbuciego i Leone, a także wyreżyserowane przez Eastwooda czy z kolei, np. świetny obraz wg scenariusza Nicka Cavea /"Proposition"/, niemiecko-austriacki "Mroczna dolina" czy filmy z ostatnich dwóch lat, np. "Nienawistna ósemka" lub "The Duel". Gatunek ten sam - western, ale jakże rożne podejście do tematu. Abstrahuję od tego czy dobre czy słabe, to kwestia gustu. Chodzi mi o to, że bardzo różne; dorzucę jeszcze western komediowy, np. "Powrót do przyszłości 3". Kiedyś uważałem, że nie lubię horrorów, ale po obejrzeniu takich filmów jak "Omen", "Egzorcysta" czy ostatnio "Sinister" uznałem, że wiele bym stracił gdybym tych świetnych /pierwsze dwa/ i tego zupełnie dobrego /trzeci/ nie oglądnął.