Film "Szybcy i martwi" jest przykładem tego, że pamięta się rzeczy piękne, czyste i dobre. Podejrzewam, że bliższy obrazowi dzikiego zachodu jest "Unforgiven" Clinta Eastwooda. Świat pełen łajdaków brudasów , dziwek i kilku sprawiedliwych. W "szybkich i martwych" obraz wydaje mi się nieco przesłodzony. Film jest jednak bardzo dobrze zrobiony. Niekonwencjonalne pozycje kamery, kilka nowatorskich ujęć oraz, chyba najważniejsze, role aktorskie. Co prawda Sharon Stone bardziej pasuje do typu kobiety z końca XX wieku, a nie z czasów kowbojów, ale gra dobrze. Gene Hackman - jak zwykle wspaniały.
Jednak film, to taka sztuka, która na około 2 godziny stara się nas oszukać, że to co widzimy na ekranie jest prawdą. Filmowi "Szybcy i martwi" się to udaje. Warto zobaczyć.