niesamowicie zrealizowany pastisz westernow. raimi bawi sie konwencjami w tak lekki sposob, ze wydaje sie momentami parodiowac ten gatunek filmowy, poczym sprawia, ze jestesmy wciagnieci w swiadoma swojej naiwnosci akcje. bardzo dobre zdjecia i gra aktorow, duzy dystans do gry przede wszystkim reprezentuje di caprio. nie ma dluzyzn, film oglada sie jednym haustem.
tu bym polemizowała:) Dłuzyzna jest..ja własciwie nie widzę gdzie jej by miało nie być. Di Caprio faktycznie niezły, natomiast pastisz to to chyba nie jest, a jeżeli tak, to chyba nie udało się ;)
Przepraszam, że się wtrącę, ale to miał być pastisz? :P może jestem mało bystra... mnie się podobał Leo, zgadzam się!
Niezbyt mądrzy widzowie nie kapneli się, że reżyser i cała ta plejada gwiazd zrobili sobie z nich jaja. Czego się jednak spodziewać po tym targecie. Niektóre sceny były tak kaszaniaste, że aż strach. Innym przykładem był Krzyk Wesa Cravena. Czytałem kiedyś, że miał ostrą polewe, kiedy zaczepiały go nastolatki na ulicy i gratulowały takiego doskonałego i trzymającego w napięciu filmu. Mnie z kolei wiele radosci dało prima-aprilisowe wydanie Angory:P jak dawałem znajom do przeczytania artukuł o Republice Costaguany.