Dzisiaj wybrałem się do kina na omawianą produkcję i wyszedłem z sali
skołowany. Film od pierwszych minut zasadza nam kopa w szczękę solidną
sceną pościgową z iście wybuchowym finałem. Od razu wiadomo, że mamy do
czynienia z mocno efekciarskim filmem z akcją z najwyższej półki. Bo co
bardziej może być naładowane akcją jak nie pędzące z wbijającą w fotel
prędkością zajebiste maszyny pokroju Nissan`a Skyline ER34, Forda Gran
Torino, Dodge`a Charger`a, czy Ford`a Mustang`a GT. Ryk silników, które
te cacka posiadają pod maską wypełnia większą część filmu. Historia
stanowi bardzo dobre tło do wyścigów i pościgów, które grają, rzecz
jasna, rolę główną, Vin Diesel nie należy do grona moich ulubionych
aktorów, ale do "Fast & Furious" psuje jak Karol Strasburger do
"Familiady". Powracają znane postacie z "Fast and the Furious" w tym
POWALAJĄCA SWOIM SEX APPEALEM JORDANA BREWSTER. Film świetny do
obejrzenia w towarzystwie kumpli, którzy podzielają swoją pasję do
pięknych samochodów i równie pięknych kobiet.