Właściwie spodziewałem się politycznego thrillera, a większość filmu pochłonęły sentymentalne scenki między tłumaczką a agentem ochrony. Dialogi między nimi są budowane na siłę i całkowicie nieautentyczne, a scena kiedy między nimi pojawia się mokra ścierka mnie juz dobiła. Nie uważam nawet, żeby Nicole Kidman wypadła dobrze w swojej roli - te jej histeryczne gesty kiedy mierzy w głowę czarnuchowi. Jedyne plusy to Sean Penn i wnętrze budynku ONZ.