Dobry dramat polityczny, choć miejscami strasznie nieporadny.
Pollack wie jak stworzyć trzymające w napięciu kino i odpowiednio zagęścić atmosferę – pod tym względem jego film to mały majstersztyk. Gorzej gdy na pierwszy plan wystawia swych bohaterów, którym, nie wiedzieć czemu, przez cały seans każe ganiać z obolałą twarzą. O ile jeszcze umęczona postać Kidman całkiem nieźle wpisuje się w kontekst opowieści o tyle dylematy postaci Penna, w postaci zmarłej zony, to już wątek zupełnie nietrafiony. A i o całym melodramatycznym finale też przydałoby się szybko zapomnieć.
Nie licząc podobnych potknięć – całkiem niezła robota…
Moja ocena - 5/10
Miałem bardzo podobne odczucia. W sumie porządnie zrealizowany film, jednak podkreślane do przesady emocjonalne i moralne rozterki bohaterów psują obraz całości. Rozczarowuje zwłaszcza kiczowate do bólu zakończenie (nie wiem jak Pennowi takie banały w ogóle przeszły przez gardło, co mimo wszystko potwierdzałoby jego aktorską klasę ;)). Gdyby nie cała ta przymulasta otoczka, film byłby znacznie lepszy. A tak mamy dziełko cokolwiek pretensjonalne i męczące. 4/10 będzie w sam raz.
Podejrzewam, że gdyby nie wątek zmarłej żony (choć faktycznie mocno nietrafiony) mielibyśmy kolejny romans. Natomiast dla tak banalnego zakończnia trudno znaleźć wytłumaczenie.
Taki jeszcze drobiazg - ONZ po godzinach-mikrofony działają a głos w słuchawkach słychać z daleka choć to tylko szept :D Troszkę za cienko, żeby na tym główny wątek opierać.