PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11084}
6,8 8,3 tys. ocen
6,8 10 1 8322
7,0 17 krytyków
THX 1138
powrót do forum filmu THX 1138

Oglądałem kiedyś kawałek wywiadu z Lucasem, w którym wspomina on okoliczności kręcenia "Ojca chrzestnego". Coppola pracował pod ogromną presja i generalnie nie mógł już wyrobić w obliczu ciągłych targów z producentem. Chciał nawet rzucić cały projekt w diabły, ale wtedy przyszedł Lucas i powiedział coś w stylu: "Franiu, odwal tą fuszerkę, zgarniemy kasę i będziemy kręcić co chcemy".

Jaki z tego wniosek? Ano taki, że poniekąd Lucasowi zawdzięczamy istnienie jednego z najlepszych filmów ever. I to jest chyba jego główna zasługa... Drugi wniosek jest taki, że może lepiej było Lucasowi, Coppoli i reszcie chłopaków z Zoentrope postawić jednak kogoś nad głową, kto by im na ręce patrzył. W przeciwnym wypadku, jeśli pozwolić im robić "co chcą", może powstać taka chałka to oto nie-wiadomo-w-sumie-co.

Film trwa 1,5 h z okładem, z czego przynajmniej pół godziny to bełkot. Raz przybiera on kształt technicznego żargonu tudzież futurystycznej nowomowy serwowanej nam przez tych nadzorców, czy też bandę wielkich braci, czy cholera wie kim oni są. Innym razem przenosiły się na kilkanaście minut to ichniego wariatkowa by posłuchać co ciekawego mają nam do przekazania (za pomocą wylewającego się z ekranu potoku słów bez ładu i składu) jego lokatorzy. Jak mówię, bełkot przybiera różne formy, jednak zawsze jest to bełkot w czystej postaci, nie próbujący nawet udawać jakiegokolwiek sensu, po prostu bełkot nad bełkotami, wielki bełkot.

Kolejne pół godziny to ucieczka. Tyle, że ucieczka to jakaś taka niedorobiona, bez tempa (no może poza sceną slalomu pomiędzy samochodami na miejskiej ulicy) a pościg niemrawy. Oczami wyobraźni już widzę jak odezwą się gromy: "przecież w tym filmie nie chodziło o akcję". Problem polega jednak na tym, że we fragmentach ucieczki poza słabą akcją nic więcej nie było. Żadnych filozoficznych rozważań, psychologicznych wgłębień, przelewania z pustego w próżne, jeno pieprzenie: "wydatki wynoszą 5000 kredytów i wciąż rosną", "wydatki wynoszą 14000 kredytów i wciąż rosną", "przekroczono budżet". O co więc chodzi w scenach ucieczki? Ano o nic, są to po prostu kolejne niedorobione sceny w tym filmie, tym razem niedorobione sceny akcji.

A zatem po odjęciu pół godziny bełkotu i pół godziny nieudacznych scen akcji cóż nam zostaje? Ano wreszcie pół godziny w miarę strawnego sci-fi na przyzwoitym poziomie. Fragmenty mające na celu zapoznanie widza ze strukturą, organizacją antyutopijnego społeczeństwa, charakterem oraz warunkami życia w totalitarnym futurystycznym mieście. Nie oglądałem krótkometrażowego pierwowzoru, ale mam podejrzenia, że "THX 1138" stanowi po prostu rozciągniętą do granic możliwości wariację tejże krótkometrażówki. A jak treść z 15-stu minut rozwodni się w 90-ciu, to nie ma rady, musi wyjść to co wyszło, czyli... PORAŻKA.

Ogółem 4/10, nie polecam...

ocenił(a) film na 5
Kagan

Właśnie obejrzałem, wrażenia bardzo podobne. Z bloga:

"Z jednej strony godne podziwu efekty specjalne, scenografia itd., z drugiej słaby scenariusz. Fabularnie to mix kubrickowskiej Odysei i Pomarańczy, z domieszką motywów znanych z późniejszych m.in. Seksmisji i Equilibrium - tyle, że o niebo gorszy od wymienionych. Dobry to miał Lucas może sam pomysł, ale nie więcej. Nieźle za to wypadli aktorzy. Biorąc pod uwagę to, jak się nudziłem, ocena jest i tak łagodna (bo lubię, jak są maszyny i świecidełka ;))."

5/10

ocenił(a) film na 7
Kagan

dobra dałem się namówić żeby nie oglądać ale jak się okaże kiedys że gdzieeś w tv rafię na niego i będzie fajny to wpier... ;))

piopio

Ciekawe czy już dał ten wpier...

ocenił(a) film na 7
donmaslanoz14

Opadłem z sił ... może na starość a może z dezaprobaty a może i jedno i drugie ;)

ocenił(a) film na 7
Kagan

Nie byłbym tak ostry w ocenie tego filmu, ale w dwóch kwestiach muszę się zgodzić - wiele tu bełkotu dla samego bełkotu oraz sama ucieczka, jak i pościg są niemrawe i niespecjalnie wykorzystane. Obserwujemy też pod koniec poczynania trzeciego z więźniów, które niczego do opowieści raczej nie wnoszą - ot, dzieciom się zwierza.

Wizja świata to faktycznie jedna z mocniejszych stron filmu - chłodne kolory, brak jakichkolwiek oznak indywidualności, ciekawe urządzenia skąpane w odcieniach bieli, zieleni i złota oraz wyścigowe pojazdy z lat'60 na podobieństwo Ferrari 330 P3/4 w rolach futurystycznych samochodów. Wizja naprawdę ciekawie wykreowana.

Poza tym jednak w tym bełkocie pokazana jest też dosyć niebanalnie potrzeba bliskości. ...:::[SPOILER]:::... To co robi współlokatorka THX by ten zwrócił na nią uwagę było takie nietypowe i desperackie zarazem. ...:::[SPOILER OFF]:::... Prócz wizji świata to właśnie ta ich relacja buduje cały obraz. Obraz stylizowany na niebanalny, ale niekoniecznie takim będący.

Ze względu na te dwa elementy wystawiam "THX ..." notę 3/5


Przeglądając forum odnalazłem porównanie wersji reżyserskiej i oryginalnej. Myślę, że film mógłby być ciekawszy, gdyby w finale ...:::[SPOILER]:::... zamiast widoku pięknego nieba, kontynuować ujęcie z wersji nieodrestaurowanej i umieścić THX na tle wielkiej białej przestrzeni, a ten na ten widok padł jedynie na kolana. Obraz byłby jeszcze bardziej przytłaczający i robił wrażenie jeszcze mniej banalnego. ...:::[SPOILER OFF]:::...
Link do porównania: http://www.filmweb.pl/topic/1272415/Wersja+Re%C5%BCyserska.html

Khaosth

generalnie zgadzam się z zarzutami - film rzeczywiście jest męczący w wielu aspektach i to, moim zdaniem, przeszkadza w dokonywaniu refleksji na bieżąco, podczas oglądania. ale jak się tak zastanowić później, ogarniając całość, to nie wydaje się jednak taki zły i różne elementy, które wydawały się z początku niepotrzebne, można jednak jakoś usprawiedliwić. np. przytoczona przez Ciebie postać tego trzeciego uciekiniera w moim odczuciu wcale nie była zbędna - pokazywała jedną z (nieudanych) dróg ucieczki z systemu. a można jeszcze wziąć pod uwagę rys charakterologiczny tego bohatera (jego skłonności do manipulowania grupą) i skonfrontować to z jego rzeczywistym zagubieniem i porażką, żeby się przekonać, że można doszukać się w filmie jakichś bardziej rozgałęzionych ścieżek interpretacji.
co do zakończenia, które zresztą uważam za jedną z mocniejszych stron tego filmu, to nie zmieniałbym go, bo to całkiem zwinny zabieg ukazania, że jednostka, której udało się uciec z piekła stworzonego przez osobników własnego gatunku, nadal pozostaje w zasięgu surowych ograniczeń i uwarunkowań wszechpotężnej natury.

ocenił(a) film na 5
Kagan

Cóż. Ja oceniłem na 5/10 bo mnie rozczarował. Spodziewałem się prawdziwej bomby a dostałem tylko granat. Świetnie wykreowany świat i właściwie poza klimatem nic poza tym. Faktycznie - scenariusz niedorobiony. Wydestylowałeś z filmu kilka elementów i właściwie zgadzam się z Tobą. Nie rozumiem tylko uznawania filmu za arcydzieło. No ale każdy ma swój gust, swoją wrażliwośc itd. Dla mnie - niestety poniżej oczekiwań. Na pewno w tamtych czasach zrobiłby na mnie większe wrażenie - bo np same efekty wtedy na pewno inaczej oddziaływały ..teraz sama treśc powinna się bronic a broni się jedynie klimat .

ocenił(a) film na 7
Kagan

Chciałbym dodać coś odnośnie pobudek Lucasa i Coppoli jako filmowców.

To, że po 1977 i oszołamiającym sukcesie Gwiezdnych Wojen Lucas zmienił się w biznesmena, a Coppola po 1979 podupadł na formie i kręcił Ojca Chrzestnego jako swoistą "chałturę" w żadnym stopniu nie ujmuje im jako artystom odpowiedzialnym za powstanie ich filmów.

W przypadku Ojca Chrzestnego, Coppola dokonał jednego z najgenialniejszych osiągnięć reżyserskich, ale nie był to jego "osobisty" film i nic to nie ma to rzeczy. Nakręcił go dla kasy i zrobił co w jego mocy, wykorzystał swój talent i nakręcił wspaniały film.
Lucas kręcąc 1138 był początkującym reżyserem i jeszcze do końca nie panował nad formą - a mimo to nakręcił film, który nawet po ponad 40 latach od premiery przyciąga, interesuje i wywołuje dyskusje.

Jako niezależny filmowiec (dwa krótkie metraże i jeden dokument) mogę Wam zagwarantować, że ZAWSZE przychodzi taki moment, że nienawidzi się filmu, nad którym się pracuje i chce się go skończyć i iść dalej. Pomysł, który rodzi się w głowie i wydaje się być najgenialniejszym ze wszystkich po jakimś czasie - po miesiącach zbierania ekipy, szukania aktorów, załatwiania lokacji, pozwoleń, kręcenia nieudanych ujęć, problemów, staje się utrapieniem i jedyne o czym myślisz to: "skończę to gówno i zrobię kolejny krok". Masz dość, chcesz iść dalej. Jak film powstanie - albo go pokochasz albo będziesz próbował o nim zapomnieć. Dlatego reżyserowie albo non stop wracają do swoich filmów albo ich nie znoszą.

Jako początkujący filmowiec mam niebywały szacunek do filmów takich jak THX 1138 i uważam go za doskonałe osiągnięcie w dziedzinie tworzenia filmów. 2 lata później Lucas stworzył Amarykańskie Graffiti, a 6 lat potem - Gwiezdne Wojny. Dobre filmy nie biorą się znikąd i aby zrobić arcydzieło, trzeba najpierw próbować. Najpierw - próbowac nakręcić film. Potem - próbować nakręcić dobry film. Potem - nakręcić dobry film. I tak dalej.

A abstrahując od osobistego stosunku twórcy i widzów do dzieła, to THX 1138 jest dobrym filmem science fiction o tematyce utopijnego społeczeństwa, z nieco przeciągniętą akcją (słaby montaż). Doskonała (choć minimalistyczna) scenografia, GENIALNE zdjęcia (białe więzienie, cudo) i umiejętne operowanie perspektywą tworzą niesamowitą warstwę wizualną, przekaz jest inteligentny, nowatorski i proroczy (telewizja!). Mógłbym napisać coś więcej o tym filmie i udowodnić jego wysoką wartość artystyczną, ale chciałbym żebyście głównie przemyśleli swoją ocenę pobudek stojących za filmowcami.

pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Dobry_2

Doczytałem, bo chciałem posłuchać przyjemnej obrony, ale wyłapałem tu coś innego. Powinniśmy pogadać, ja też już mam próbę nakręcenia filmu i próbę nakręcenia dobrego filmu...

Dobry_2

I taką konstruktywną wypowiedź to ja rozumiem :)

ocenił(a) film na 9
chemas

Masz rację Chemas, świetny post.

ocenił(a) film na 1
Kagan

To jest po prostu Pancernik Potiomkin wersja future. Gniot i straszydło, ale niektórzy się zachwycają, bo myślą, że rozumieją drugie, a nawet trzecie dno filmu, choć ten ma tylko jedno.

ocenił(a) film na 2
Kagan

Dokładnie Kagan, świetnie to ująłeś, ale jak dla mnie 4/10 to i tak zbyt wysoka ocena dla tego... hmmm... ciężko to dziwadło nazwać nawet filmem... Po seansie jestem w 100% pewien, że reżyserem jest zupełnie inny George Lucas niż ten odpowiedzialny za Star Warsy, ot po prostu zwykła zbieżność nazwisk ;p