Tańczący z wilkami

Dances with Wolves
1990
7,8 118 tys. ocen
7,8 10 1 118358
7,2 31 krytyków
Tańczący z wilkami
powrót do forum filmu Tańczący z wilkami

Od razu zaznaczam, że bardzo lubię gatunek westernu, jednak w tym wypadku muszę stwierdzić, że film Costnera mnie zawiódł. Na pewno nie jest to zła rzecz, ale kiedy patrzę na listę nagród, jakie "Tańczący z wilkami" zdobył, to pukam się w czoło. Jest to zwyczajnie w świecie solidny western, z jasnym dla każdego przesłaniem, szlachetnym niczym John Wayne bohaterem głównym (nominacja do Oscara za tę rolę dla Costnera to nieporozumienie), ładnymi zdjęciami i muzyką (tu już statuetki zasłużone poniekąd). Jednak do gatunku, jaki reprezentuje, film ten nie wnosi niczego nowego, co mogłoby wzbogacić ten dziś niemodny już i przez wielu zapomniany rodzaj kina. W dodatku Costner rozwleczył swoje dzieło do prawie czterech godzin, co też nie jest bez znaczenia; niektóre wątki można było zwyczajnie usunąć i nie stanowiłoby to jakiejś istotnej ujmy dla fabuły głównej.
Po obejrzeniu nie miałem wcale wrażenia, że obcowałem z arcydziełem, a jedynie ze świetnie sfotografowaną opowieścią o spotkaniu białego człowieka z indianami.
Moja ocena to 7/10.

Thommy

Według mnie nawet zdjęcia nie robią wrażenia. Mimo, iż film fajnie się ogląda, zupełnie nie rozumiem, o co tyle zachodu :P z tymi nagrodami. Ten niestety przeciętny film wyprzedził nawet Chłopców z Ferajny. Czy słusznie...?

ocenił(a) film na 9
Bruce_Lee

Na ludziach coraz mniej cokolwiek robi wrażenie...

ocenił(a) film na 10
_Pablos_

Zauważyłem. Mi jednak wiele raczej nie potrzeba do szczęścia i jestem zadowolony z tego, co jest.

ocenił(a) film na 9
Thommy

Wy chyba żartujecie!!!!!!
Świetny film i w dodatku jeden z nielicznych w którym naprawdę podobał mi się Costner. Zdecydowanie zasłużył na Oskara.
Film chocaż był dość długi w ogóle mnie nie nudził, chętnie obejrzę go jeszcze raz.

ocenił(a) film na 10
Thommy

Każdy ma prawo do swojej opinii, ale nazywanie "nominacji do Oscara za tę rolę dla Costnera" nieporozumieniem to jest dopiero nieporozumienie :) No bo gdzie on niby zagrał lepiej? A tutaj widać, że bliska mu tematyka, bo zagrał jak dla mnie rewelacyjnie.

ocenił(a) film na 7
King_SX

Rola Costnera jest moim zdaniem przeceniana z tego względu, iż mnóstwo aktorów zagrało podobne role w całej historii westernu. Weźmy choćby tego sztucznego i niewiarygodnego Johna Wayne`a, który zagrał ze dwadzieścia takich samych ról przynudzająych kowbojów. Inne role w podobnym stylu? Ależ proszę; Gary Cooper w "W samo południe" czy Henry Fonda w innych filmach tego gatunku (też było ich kilka). Wystarczy obejrzeć parę starszych westernów, by przekonać się, że Costner niczego swoją rolą oryginalnego nie pokazał.
Gorsze jest jednak to, że Akademia wolała tego długaśnego i wtórnego produkcjniaka od kapitalnych i inteligetnych "Goodfellas" Scorsese. No, ale to na szczęście nie umniejsza w żadnym razie klasy tego dzieła.

ocenił(a) film na 7
Thommy

Mam dokładnie takie same odczucia. Kupiłem ten film za 20 zl i wiem ze raczejduzo czasu minie nim go lukne raz jeszcze. Poprostu ten film jest tylko dobry , moze i dał by mu 8 ale musi byc 7 za samo to ze mnie zawiódł. Naprawde film który ma 7 oscarów i to w najwazniejszych kategoriach powinien poprostu powalac i byc minimum na 9. Był bardzo dobry technicznie ale sam w sobie był zbyt płytki i potrafił nudzic tymi dłuzyznami. Zeby byc całkiem szczerym dodam ze nie jestem jakims wielkim fanem filmów typu - biały zamieszkał z indianami(lub eskimosami czy samurajami),a potem pochłoneła go ich kultura i sposób w jaki zyja tak bardzo ze czuł sie bardziej jednym z nich niz białym . Oni tez go polubili mimo ze gardzom białymi .Polubili go do tego stopnia ze zaczeli w nim widziec swietnego wojownika który pomoze im pokonac przeciwników ( zwykle na koncu walczy przeciwko białym do których wczesniej nalezał). Oczywiscie pozna w sród nich panienke i bedzie uczył sie ich jezyka. To naprawde nie było niczym oryginalnym dla mnie ,ale fakt jest taki ze gdy w 1990 r weszedł do kin to był oryginalny bo wczesniej nikt nie pokazywał indian jako dobrych ludzi tylko jako dzikusów których trzeba było zabic. Ja Poprostu wczesniej widziałem ostatniego samuraja(który jest jakby kalka tego filmu tyle ze toczy sie w japonii), ostatniego mohikanina i na zabójczej ziemi ze stevenem segalem . Filmy te wyszły potem ale ja widziałem je wszystkie przed tanczacym z wilkami przez co cały czas miałem wrazenie wtórnosci. Niedługu bedzie cos podobnego tyle ze tym razem u boku indian stanie wiking grany przez Karla Urbana i po latach bedzie ich bronił oczywiscie przed wikingami , tyle ze to raczej bedzie film z wieksza iloscia akcji , pitfingher sie nazywa czy jakos tak. Poprostu zwykle daje tym filmom oceny w stylu 7/10 bo sa dobre ale jednak nie w moim klimacie. Dlatego podkreslam ze 7/10 to moja subiektywna ocena i całkowicie szanuje zdanie osób uwazajacych ten film za arcydzieło.