Chyba pierwszy raz widziałem film o miłości dwóch facetów pokazany w sposób poważny. I w tą ich miłość uwierzyłem. Duże brawa za to dla Heatha Ledgera, owacja na stojąco za piękne, klimatyczne zdjęcia oraz bardzo pasującą do obrazu muzykę.
Dlaczego więc moja nota to tylko 6/10.
Bo ten film to jednak zwyczajny melodramat, tylko że niezwyczajnie oprawiony. A w dramcie potrzebuje się zidentyfikować z którymś z boahterów, żeby przeżywać to co on. Tu tego nie doświadczyłem, a losy i problemy tych dwóch facetów były mi raczej obojętne.