Nie znoszę melodramatów, w swoim towarzystwie jestem postrzegany jako osoba niezbyt wrażliwa i empatyczna, gardząca romantyzmem. Miłosna historia o gejach jakoś mnie nie bardzo ruszała. Zabierałem się do tego filmu przez lata i jakoś nie udało mi się go obejrzeć. W końcu pomyślałem sobie, że chyba już wstyd się przyznać, że się go nie widziało (Jeden z głośniejszych filmów ostatnich lat). No i 5 godzin temu zobaczyłem ten obraz po raz pierwszy. 3 godziny temu po raz drugi, a godzinę temu skończyłem oglądać po raz trzeci. Przed chwilą skończyłem czytać książkę.
Już wiem, że dzisiejszego dnia nic pożytecznego nie zrobię, będę tylko leżeć w łóżku i rozmyślać nad "Tajemnicą Brokeback Mountain". Genialny film.
Dajcie jakąś wskazówkę, jak przejść do życia codziennego po tym filmie, bo zaraz chyba zeświruję;-)
kocham Twój komentarz, szczerze mówiąc to właśnie on zachęcił mnie do obejrzenia tego filmu o którym tak dużo już słyszałam
jeśli chodzi o film to na pewno przez jakiś czas zostanie jeszcze w mojej głowie ;)
O matko, myślałam, że tylko ja nie jestem w stanie wrócić do normalnego życia po obejrzeniu tego filmu. Miałam do tej pory kilka ulubionych filmów z gatunku melodramatu, ale "Brokeback Mountain" bije je wszystkie na głowę pod względem historii. Nie mówię już o tym, że zawsze oglądając film, aktorów oceniam pod względem trudności roli, a tutaj... To było cholernie trudne zadanie dla aktorów, a zagrali to świetnie - aż czułam chemię, pasję. To pewnie też miało wpływ na to, że film nie może wyjść mi z głowy.
Szkoda tylko, że niektórzy widzą tu tylko historię o dwóch facetach gejach. Dla mnie to historia prawdziwej miłości, która przetrwa wszystko, która nigdy się nie skończy. Film pokazał mi,że o miłość trzeba walczyć z całych sił, nawet jeśli ktoś Ci powie, że "nie warto", albo "nie można".
Zdecydowanie nie zapomnę tego filmu i będę do niego wracać.
Sie mega ubawilam tym reflesyjnym tonem i tym,ze film wywrocil Ci zycie☺
To po prostu film o prawdziwej milosci,ze wszystkimi jej kolorami..jak sie wylaczy wszelkie filtry nienawisci, fobii i kontrowersji to zostaje po prostu film o milosci
mam wrażenie że co jak co Brokeback Mountain jak mało który film jest idealnie wierny ksiązkowemu pierwowzorowi
Absolutnie w żaden sposób film nie jest wierny opowiadaniu!!!
Sekwencja zdarzeń jest zbieżna.
Wszystko inne jest różne
Brawo dla filmu
I brawo dla opowiadania.
Przez długi czas nie bylem przekonany co do tego filmu, ale jak już oglądać wszystkie filmy z Gyllenhaalem to trzeba. A tu BAM, takie pozytywne zaskoczenie, nawet się wzruszyłem. Piękny film!
Nie żeby coś ale na prawdę poruszyła mnie Twoja wypowiedź, nie jestem za homo, ale ten film na prawdę mnie poruszyl jest piękny i wydaje się bardzo prawdziwy. A co do twojej wypowiedzi nie jest w niej nic dziwnego, film jest tak bardzo poruszający ze sam prawie urokiem łezka, prawdopodobnie też kiedyś przeczytam!
a co znaczy być za lub przeciw homo? Tacy ludzie po prostu chodzą po tej ziemi i chcą normalnie żyć. Tu się nie ma przeciwko komu buntować.
Jeśli ktoś serio ma tak intensywne reakcje na widok gejów to powinien szczerze i poważnie przeanalizować własną seksualność, bo coś tu ewidentnie nie gra. Normalnego, heteroseksualnego mężczyznę nie ruszy w takim stopniu dwóch obcych gości.
A co do filmu to chyba te "homo zabawy" przysłoniły ci całą historię. Przecież jedynym winnym było społeczeństwo i jego normy, gdyby bohaterowie mogli żyć po swojemu to przecież nie byłoby żadnych dramatów. Pewne rozczarowanie spotkałoby żonę Ennisa, z którą ślub miał już ustawiony przed poznaniem Jacka, ale dalej wszystko by było w porządku.
Serio ciekawią mnie przemyślenia osób, które obwiniają głównych bohaterów.
"ta homo zabawa niszczy życie innym ludziom" - raczej cała ta hetero zabawa niszczy im życie, zabawa w 'normalny' dom piękną żonkę i dzieciaczki kiedy tak na prawdę pragną czegoś innego, myślisz że dla zabawy ryzykowali bo swoja pracą, pozycję społeczna ?!To nie była jakaś chwilowa zachcianka , oni się w sobie zakochali. Ty pewnie tego nie rozumiesz bo nigdy nie byłeś w takiej sytuacji, ja też nie byłam ale mam na tyle empatii żeby to sobie wyobrazić i im współczuć, musieć wybierać pomiędzy tym czego na prawdę pragnę i być sobą i być przez to napiętnowana a wręcz wykluczona przez społeczeństwo czy dopasować się do społeczeństwa i być przy tym nieszczęśliwa. to cholernie trudny wybór i jak widać bohaterowie nie umieli wybrać ja się im wcale nie dziwie bo sama bym nie potrafiła.
To piękny, poruszający i pełen emocji film o zakazanej miłości i jeżeli ty dostrzegłeś w nim tylko ich "walenie się" to bardzo ci współczuję twojej płytkości.
"Swoją drogą po tym seansie wolałbym żeby żaden facet się do mnie nie przysiadał w barze" hmm po tym zdaniu zastanawiam się kto tu jest prawdziwą ciot*ą, co boisz się że cię jakiś homoś zgwałci, no wiesz co taki 'prawdziwy mężczyzna' jak ty nieporadziłby sobie hahaha żal...
Argumenty ad personam, w tym inwektywę to sobie zostaw dla koleżanek...gdybyś kiedyś jakieś miała albo na obiadek z rodzicami, ale że jak mniemam rozmawiam z kimś z nizin intelektualnych - nie będę wchodzić w dalszą polemikę ponad podstawowe wyjaśnienie. Co do meritum - o ile film opiera się na koncepcji, że bohaterowie żyją w otoczeniu i czasach niekoniecznie przychylnych dla ich orientacji seksualnej, to nie widzę logiki w Twoim łączeniu tego z heteroseksualną "zabawą" jaką sobie urządzili kosztem bliskich. Obaj bohaterowie nie mieli stałego kontaktu z rodzicami, silnych więzi, nie mieszkali z nimi i nie byli na ich utrzymaniu, więc nie mieli jakiejkolwiek presji rodzinnej żeby angażować się w heteroseksualny świat, w tym małżeństwo i potomstwo, a więc sami dobrowolnie zaangażowali się w hetero związki małżeńskie i dobrowolnie potem demolowali te rodziny poprzez swoją miłość do siebie. Ennis od początku był w to zaangażowany bardziej emocjonalnie niż cieleśnie - dlatego dla niego heteroseksualny związek i potem budowa rodziny była próbą ucieczki od wewnętrznych rozterek, wręcz próbą zapomnienia o Jacku - swojej miłości z gór. Jack podchodził do tego bardziej fizycznie - on pożądał facetów, prawdopodobnie współżył z facetami jeszcze przed poznaniem Ennisa, no i wiemy, że zrobił co najmniej jeden skok w bok, o którym od jego rodziców po śmierci Jacka dowiedział się Ennis. Ponadto pokazano jedną (z wielu?) próbę wyrwania faceta przy barze - klauna z rodeo, który odgonił Jack'owi byka. Nie poszło po myśli, a był napalony to skorzystał z Lureen, która sama się mu wcisnęła na atrybut męskości, a że przed jej poznaniem pozyskać wiedzę z kim ma do czynienia (córką zamożnego biznesmena) poszedł w temat małżeństwa kiedy okazało się że zaciążyła - przecież nic go z nią nie łączyło, mógł odjechać tego samego dnia, którego to z nią zrobił i nic z tym nie robić. Gdyby to był Ennis to można by szukać emocjonalnych pobudek, ale Jackowi w tej relacji po prostu chodziło o korzyści materialne, które faktycznie miał i dzięki, którym mógł sobie pozwolić na bardzo częste wypady w góry, a Ennis nie, bo był prostym robotnikiem i dlatego Jack znalazł sobie nowego amanta, który również żył dostatnio i miał więcej wolnego czasu. I co? Podnieca Cię egoizm? Ja nie wartościuję, bo tak samo śmierć jednej osoby nie jest "lepsza" od śmierci kilku osób, tak samo cierpienie jednej osoby nie jest "lepsze" od cierpienia kilku osób, ale opowiadanie o tym filmie w stylu "och biedna para gejów w świecie hetero zacofańców" to właśnie wartościowanie i wywyższenie dobra tych dwóch typków ponad dobro ich żon i dzieci, które dokleili sobie na własne życie mimo braku jakiegokolwiek czynnika "przymuszającego" ich do takich decyzji. Czy cokolwiek stało na przeszkodzie żeby każdy z nich był oficjalnie całe życie lonely rider'em, tj. facetem, który skacze z kwiatka na kwiatek, a nieoficjalnie spotykali się w ustronnych miejscach? Nic.
Nie rozumiem po co mi streszczasz i tłumaczysz film który ja doskonale znam bo oglądałam go kilkukrotnie, tylko ja inaczej odbieram go niż ty. "z nizin intelektualnych" no teraz to pojechałeś, excuse-moi mój ty filozofie z wyższych sfer jak ja śmiałam się Ciebie w ogóle odezwać. Skoro tak mnie traktujesz na wstępie to dalsza rozmowa nie ma sensu panie wszechwiedzący.
"radze popatrzec jeszcze raz na tem propagandowy film z pozycji najslabszych czyli dzieci moze troche łykniesz ale nie sadze..." - mam do Ciebie prośbę. Postaraj się ocenić ten film przez pryzmat sztuki, zdjęć, scenariusza, gry aktorskiej, a nie uprzedzeń, ok? Bo okej, możesz nie trawić gejów i tak dalej, Twoja sprawa, ale jak już oceniasz, to bądź uczciwy. Hmm, "Idzie" dałeś "1", co jest też dość dziwne i zastanawiam się, co Tobą kierowało, bo nie uważam, że to film wybitny i raczej nie zasłużył na Oskara (bardziej podobał mi się "Lewiatan" Zwiagincewa), ale jeden??? Ty go oglądałeś czy tylko Twój światopogląd?
To dzien w ktorym odmieniles moje zycie choc z drugiej strony przypomniales mi o nie miłych doświadczeniach z tego seansu
WetherTom'ie, jak pewnie zauważyłeś umiem składać zdania co implikuje, że nie mam ani 6 lat ani nie jestem nastolatkiem, ponieważ piszę bez skrótów i raczej nie dodaję treści, które wskazują na to, że są pisane na szybko, pod wpływem emocji i przez to z dużą ilością błędów składniowych i ortograficznych. Niemniej nikt z nas nie generuje tutaj dokumentacji urzędowej, technicznej czy naukowej, więc pozwalamy sobie na luźną formę wypowiedzi i pewne niedopracowania. Jednakże do meritum - biorąc powyższe pod uwagę za pewne doszedłeś do logicznych wniosków, że będę daleki od bycia tak głupim żeby pokazać Ci swoje autentyczne zdjęcie. W związku z tym - w jakim celu skierowałeś do mnie tę "propozycję"? Żywisz do mnie jakieś emocje?
Deklarowałeś, że po seansie stronisz od mężczyzn; wnioskuję, że obawiasz się, że możesz być poderwany. Ja się zastanawiam, czy w ogóle twój strach jest czymś umotywowany. Być może jesteś tak odrzucający, że nie ma potrzeby, żebyś sobie zawracał głowę tym, że ktokolwiek będzie się do ciebie przystawiał. A jeśli tak właśnie jest, i mimo to, wpadłbyś komuś w oko, bez względu na płeć, to powinieneś być jeszcze wdzięczny, że masz powodzenie.
Zaszachowałeś mnie. Jestem brzydki, niski, gruby, mieszkam z matką i mało zarabiam, więc odbijam sobie w internecie.
WetherTom'ie, jak pewnie zauważyłeś umiem składać zdania co IMPLIKUJE, że nie mam ani 6 lat ani nie jestem nastolatkiem,
Nieznajomość znaczenia słowa "implikować" implikuje podejrzenie, że jesteś sześciolatkiem, albo źle wykształconym nastolatkiem.
Zgadzam się z twoją wypowiedzią i jeśli chodzi o powieść to ona jest o tak samo dobra i wyjaśnia wiele rzeczy które w filmie są pokazane ale nie opisane do porządku.
Właśnie obejrzałam ten film.. zaraz obejrzę go ponownie ale już po pierwszym razie nie wiem jak się z niego otrząsnąć! Zmiażdżyła mnie ta historia, jej fatalne zakończenie i znakomita gra aktorska! Podobne odczucia miałam po filmie "Tamte dni, tamte noce". Jeśli jeszcze go nie widzieliście, to koniecznie zobaczcie! Polecam również przeczytać książkę pod tym samym tytułem - piękna!
Oba te filmy wzbudziły u mnie mega emocje.. i szczerze mówiąc zmieniły moje myślenie na temat homoseksualizmu. Te filmy poszerzają horyzonty i myślę że mogłyby trafić do każdego kto wyrzuciłby z głowy swoje uprzedzenia, homofobię i nienawiść.
Kiedy mówię komuś że widziałam genialny film o homoseksualistach każdy się krzywi i ma mnie za wariatkę. Najlepsze jest to że kiedyś zareagowałabym podobnie. Ogromnie się cieszę że obejrzałam te filmy i że już "wiem"... że miłość w zasadzie nie ma granic...że miałam jakieś klapki na oczach bo kierowałam się tym czego ktoś mnie nauczył. Niestety większość osób widzi lub zobaczy w tym filmie tylko homo zabawy 2 facetów.. i to przysłoni im całe sedno i prawdziwy sens tej historii...
Właśnie obejrzałem po praktycznie 13-tu latach od premiery. Jezusie kochany poryczałem się co najmniej tak jak na Szeregowcu Ryanie! Teraz jak piszę, to nadal ryczę
Mocno mnie poruszył - nie wiem co napisać więcej. Masakra. Genialny film.