Niezbyt rozumiem te wszystkie nominacje do prestiżowych nagród. Nie ze względu na moją odrazę do homoseksualistów bo taka nie istnieje.
Film ukazuje dwóch mężczyzn odmiennej orientacji. Próbuje udowodnić nam, że są takimi samymi ludźmi jak my. Czują to samo, pragną tego samego. Co więc sprawia, że idą na niego tłumy ludzi. Czy gdyby jako głównych bohaterów obsadzono parę heteroseksualną film okazałby sie takim hitem kasowym i wzbudził takie zainteresowanie ? Nie, i to już burzy całą istotę filmu.
Historia jest niezwykle nudna. Niczym się nie wyróżnia.
Ponadto miłość ukazana jest w sposób nieodpowiedni. Trudno wyraźnie nakreślić w nim linię oddzielającą uczucie od popędu seksualnego. Osobiście myślałam, że gdy się kocha, nie potrafi się "dotknąć" nic nie znaczącej osoby. Uważałam, ze nie da zdradzić się swojej drugiej połowy. Tu jest zupełnie inaczej. Panowie potrzebują siebie do czegoś więcej niż uczucia, to spada na dalszy plan. Na szczęście zakończenie ratuje całą sytuację. Uchrania film od kompletnej klapy w sferze miłości.
Uważam, że film powstał po to by zgarnąć Oscary.
I jeszcze jedno, gdzie tu drugie dno ? Ludzie zapominają co to pojęcie oznacza i zbyt często go używają.
Takie moje zdanie.
Nie polecam 4/10 ( za zdjecia i aktorstwo)
Dokładnie, film jest cienki, nie wiem za co dostał tyle nominacji, chyba tylko za to, że porusza, ostatnio modny temat homoseksualny.
Moja ocena filmu: 4,5/10
Dosyć płytkie podejście do sprawy - ten temat był już wielokrotnie forsowany tutaj z marnym skutkiem więc - bez komentarza
bez komentarza? napisz coć sensownego zamiast zbywać rozmówcę "bez komentarza". Ja też nie rozumiem co wy widzicie w tym filmie.
Skoro nie miałbyś siły przeczytać, to skąd wiesz, że bzdury - cóż za paradoks. Dlatego i dalej nie komętuję bo nie ten poziom.
Pozdrawiam
Nie wisilajcie się dla prymitywnej Martyny. Oklepuje temat jak kilku jej porzedników. Zobaczcie - ta dziewczyna nawet nie wie, co to składnia (po co w pierwszem akapicie jest "bo"). Popracuj dziecino nad stylistyką.
Pozdrawiam
Skupiłabym się tu raczej na istocie filmu a nie mojej składni. Nigdy bowiem nie twierdziłam, że jest dobra, a "Tajemnice ..." uznawane są za jeden z największych hitów w historii. Wszyscy sympatycy tego filmu zbywają ludzi wyrażającymi niedosyt po jego obejrzeniu płytkimi obelgami bądź niepozostawianiem komentarza. Mnie zaś ciekawi co takiego widzicie w tym obrazie.
Kladio albo jesteś źle wychowana, albo zapomniałaś gdzie się wypowiadasz.
Martyno nie zwracaj na Nią ( klaudia ) i na Niego ( santa ) uwagi, klaudia potrafi tylko zwyzywać od najgorszych tych którzy mają odmienne zdanie na temat tego filmu niż Ona sama, sant natomiast w kazdym Swoim poscie odpowiada jednym zdaniem typu "nie warto z Tobą pisać".
Wiesz co Martyno wydaje mi sie że Ona chyba jednak zapomniała gdzie się wypowiada.
Wiesz, zaraz po obejrzeniu filmu miałem opinie o nim bardzo podobną do ciebie. Ale po zastanowieniu, po przeczytaniu kilku recenzji i komentarzy odkryłem, że kilka ważnych rzeczy podczas oglądania zwyczajnie mi umknęło. Może za młody jestem... Dla mnie osią tego filmu była postac Ennisa, jego życie, jego myśli, uczucia, wybory. Choć Jack pojawia sie na ekranie niemal tak często jak Ennis, jest on bohaterem znacznie mniej znaczącym. To Ennis jest tu bohaterem tragicznym. IMO tak naprawdę nie byl gejem, po prostu Jack jako pierwszy okazał mu sympatię i... stało się. Dalej: obydwaj zakładaja rodziny, małżeństwo Ennisa się rozpada, bo nie potrafi "rzucić" Jacka, ale mimo to nie chce tez z nim zamieszkać. Jest zagubiony, wie, że nie ma szans na normalne "mężowskie" życie, ale boi się życia z Jackiem pamiątają "lekcję" z dzieciństwa. To film o sile miłości, o tym, że bez niej żyć sie po prostu nie da... Oczywiście było juz wiele takich filmów, ale ten urzeka subtelnością reżyserii i klimatu, piękną muzyką i przede wszystkim wspaniałym aktorstwem (Ledger i Gyllenhal - owacje na stojąco). Jak dla mnie mocna dziewiątka. Pozdrawiam
Cieszę się widząc jakąś składną opinię za co już bardzo dziękuję :)
Dla mnie po prostu obraz przedstawionej tu miłości jest nieprzyswajalny. Nie z powodu preferencji bohaterów ale tego jak się z nią obchodzą. Wszystko bardziej podchodzi pod zwykły popęd sesksualny niż głebokie uczucie. Są fragmenty, które temu zaprzeczają aczkolwiek większa cześć relacji jest pokazana w ten gorszy sposób. Dużą część filmu poświęcono na określenie wyraźnych potrzeb fizycznych dwójki bohaterów. To zaś do mnie nie przemawia bo wyznaję rację, że miłość opiera się na czymś zdecydowanie bardziej istotnym niż współżycie. Dlatego też zawsze z większą przyjemnoscią sięgnę po Filadelfię :)
Pozdrawiam.