Myślę, że homoseksualiści i biseksualiści to normalni ludzie, którzy są w społeczeństwie uznawani za tych złych. Za chorych zboczeńców, którzy nie powinni w ogóle po tym świecie chodzić. Ludzie, dlaczego jesteście tacy nietolerancyjni? Ludzie o odmiennej orientacji to też ludzie i należy im się szacunek. Akceptujecie osoby o innym kolorze skóry, ale nie homoseksualistów "bo to zboczenie,które się powinno leczyć" i uważacie się za tolerancyjnych? Jesteście w błędzie. Niestety, Polska jest pod tym względem.. no cóż, czasami mam wrażenie, że żyjemy w średniowieczu. I dlaczego waszym jedynym argumentem jest: "Bóg stworzył Adama i Ewę, a nie dwóch Adamów/dwie Ewy"?
I tutaj jeszcze moja wypowiedź, skierowana głównie do mężczyzn:
http://www.filmweb.pl/topic/1112222/Czego%C5%9B+tu+nie+rozumiem..html
Po to, żebyś się głupio pytała. Jakbyś nie zauważyła, tamten temat jest trochę o czymś innym, tak więc się nie czepiaj, bo nie masz o co.
Jakbyś nie zauważyła to nie chodzi mi o link, który podałaś tylko o całe forum. Masz setki tematów takich jak ten który właśnie założyłaś.
Zaletą forum jest to, że każdy ma prawo do własnej opinii. Może koleżanka założyła nowy temat, bo chciała by ktoś odniósł się do jej przemyśleń właśnie w tym temacie?
Wracając do tematu. Piszesz o akceptacji osób o innym kolorze skóry. Ja tej akceptacji niestety nie widzę. Szkoda.
Podobnie jest z orientacją, ale tutaj jest o wiele gorzej, gdyż ludzie traktują homoseksualistów jak odmieńców.
Człowiek niech się uczy szanować drugiego człowieka, a świat będzie znośny.
Miałam na myśli to, że niektóre osoby akceptują osoby o innym kolorze skóry, a homoseksualistów już nie i uważają się za tolerancyjnych. Ale tolerancyjni nie są, bo bo nie potrafią uszanować tego, że ktoś ma inną orientacje niż oni. I chciałam zapytać o coś jeszcze. Dlaczego większość osób uważa, że gej = metroseksualista, co tydzień chodzący na solarium, zapatrzony w siebie facet? Owszem - tacy się zdarzają często (i tacy są przedstawiani w filmach), ale to nie znaczy, że są gorsi od nas i że wszyscy tacy są.
Alexandro, wiem, że takich tematów jest dużo, ale raczej świat się nie zawali, jeżeli ja założę jeszcze jeden, podobny. Nie ja pierwsza, nie ostatnia.
OK sorry, że tak niepotrzebnie na Ciebie naskoczyłam.
Jak chodzi o tolerancję... co to słowo tak właściwie oznacza dla ludzi? Mówiąc ''toleruję'' człowiek sugeruje, że jest coś do tolerowania, czyli że jest coś odmiennego. To znaczy, że wszyscy, którzy wypisują ''toleruję homoseksualistów'' widzą w nich ludzi innych... to jest w porządku?
Ja wyznaję podział na:
-gejów, ceniących prywatność swoją i innych, zachowujących swoje życie intymne tylko dla siebie i swoich partnerów.
-pedałów, czyli skaczących z kwiatka na kwiatek, gardłujący o tolernacji a jednocześnie rzucających się do gardła każdemu, kto wyraża sprzeczne z ich własnymi poglądy. Niestety tych widać najczęściej.
Pierwszych szanuję, drugich nie.
Taki sam podział można zastosować wobec heteroseksualistów, katolików, hebrajczyków, białych, czarnych etc.
Właściwie to ja na Ciebie naskoczyłam, więc to ja przepraszam. (;
Denerwuje mnie też to, że heteroseksualne pary mogą sobie publicznie "okazywać" miłość, a homoseksualne już nie, bo to niesmaczne.
Coś odmiennego nie musi znaczyć złego. Jest coś takiego jak grupa społeczna. Zachowanie jednej grupy może dyskryminować inną grupę. "Zadaniem" tolerancji jest wykluczenie dyskryminacji z życia człowieka.
Pozwolę sobie wtrącić się do dyskusji i powiem tak: ja osobiście nie cierpię słowa "tolerancja". Uważam, że jest tak wyświechtane i sponiewierane przez nadużywanie go w różnych kontekstach, że właściwie to nie wiadomo już co ono znaczy. Dlatego ja zamieniam je na słowo "zrozumienie" - rozumiem przez to uznanie lub przynajmniej próbę uznania czyichś poglądów i postaw, które są niezgodne z moimi, o ile tylko nie krzywdzą one innych ludzi.
Tym samym zgadzam się z akediasuzu, że "odmienność" nie jest tożsama ze "złem" - zło to krzywda, ból, cierpienie, a odmienność oczywiście może, ale nie musi się z tym wiązać (jest to też zresztą prawdą dla tzw. "normalności" - jeśli ta w jakiś sposób generuje krzywdę innych to i cóż z tego, że jest "normalna"?)
Jeśli chodzi o publiczne okazywanie sobie miłości (to odnośnie wypowiedzi Gotowki) to mnie osobiście to nie przeszkadza - lepiej, żeby ludzie się kochali niż nienawidzili. Fakt, czasem wygląda to groteskowo, ale ostatecznie czy ktoś ponosi z tego tytułu jakieś straty? Komuś dzieje się krzywda? Nie. Więc niech tam okazują sobie tę miłość, byle kulturalnie - lepsze to niż pranie się po gębach. A że w tej sprawie homoseksualni są, hm... poszkodowani? Myślę, że trzeba tu sobie zadać pytanie: czy naprawdę właśnie to jest najważniejsze na świecie? Na pewno byłoby im miło, gdyby mogli robić to bez obaw o reakcje innych (oczywiście w granicach przyzwoitości), no ale jest jak jest i na razie tak pozostanie. Jedno jest pewne - we mnie z pewnością nie znaleźliby antagonisty - kto czytał moje posty ten wie dlaczego. :-)
A szacunku (to do Malakhai) MIMO WSZYSTKO warto uczyć się w stosunku do wszystkich ludzi. Ja nie mówię o bezkrytycznym przyklaskiwaniu i schlebianiu każdemu słowu czy gestowi innych, mówię raczej o tym, że warto zastanowić się dlaczego - jak to piszesz - "pedały" zachowują się tak jak się zachowują. Skąd bierze się ta postawa niewierności, zarzutów o łamaniu praw człowieka i tolerancji "w jedną stronę" (swoja drogą trudno nie zgodzić się z Tobą, że jest to odpychające). Bo odpowiedź wcale nie jest taka prosta jak się wydaje. A zastanowić się nad tym warto choćby po to, że postawa typu: "ja nie szanuję Ciebie, bo Ty nie szanujesz mnie" to kręcenie się w kółko - nic z niej nie wynika oprócz pogłębiania wzajemnej niechęci i wrogości. Natomiast próba zrozumienia (nie akceptacji!) takich postaw zapala światełko w tunelu - ktoś w końcu musi zrobić ten pierwszy krok, żeby wyjść z tego impasu. I dlaczego nie mielibyśmy to być my - ci "normalni".
Swoja drogą określenie "pedał" jest skrajnie pejoratywne - służy tylko i wyłącznie do poniżenia człowieka i odarcia go z jego ludzkiej godności, a tym samym zawiera w sobie sporą dawkę zupełnie bezinteresownej nienawiści, a chyba nikomu nie zależy na szerzeniu nienawiści na tym świecie (a na pewno nikomu z forum, no chyba że o czymś nie wiem).
Pozdrawiam
A pamiętasz dyskusję na temat grzechu?
Ciebie denerwuje słowo ''tolerancja'', ponieważ ,,jest tak wyświechtane i sponiewierane przez nadużywanie go w różnych kontekstach, że właściwie to nie wiadomo już co ono znaczy'' to samo mogę powiedzieć o słowie ''grzech'' ono też jest wyświechtane, nadużywane a przede wszystkim niezrozumiałe...
Niektórzy ludzie to rasiści i homofoby. To się nigdy nie zmieni. Napisałaś w temacie o akceptacji koloru skóry. Właśnie nie... dużo osób nie akceptuje.
To jest tak:
homoseksualista : oblech, łe, zboczeniec
murzyn, Azjata : lamusy, czarnuchy, żółte małpy.
I wiecie co, nie tylko nasz kraj jest mało tolerancyjny. Weźmy np. takich Afroamerykanów którzy często nienawidzą "białasów"
Pamiętam. Jest jednak pewna różnica pomiędzy jednym a drugim pojęciem. Bowiem grzech jest pojęciem stricte religijnym, w związku z czym trudno mówić o grzechu np. w przypadku osób niewierzących (z ich punktu widzenia). Natomiast tolerancja jest pojęciem niezależnym od światopoglądu. Ale zgadzam się z tym, że słowo grzech też - że tak powiem - rozmyło się. I bynajmniej nie mówię o bracie, choć z punktu widzenia religii on popełnia grzech i to ciężki. Mówię o osobach, które uważają, że na małe grzeszki można sobie spokojnie pozwolić, bo przecież pójdzie się do spowiedzi (akurat jest stosowny czas) i będzie git. Różnica pomiędzy postawą brata a tą drugą jest taka, że on nie jest hipokrytą, a te osoby jak najbardziej.
Pozdrawiam