taki Wilczak ma 43 lata, Pazura już pod 50-kę... to kogo mieli wybrać?
i tak dobrze, że Łapickiego nie wzięli... Gucio H. im czmychnął ;) może być Boguś, byleby nie ku...wał za wiele ;)
A do tego Małach, który ostatnio pojawił się chyba w każdym polskim filmie... Ech, czemu twórcy polskiego kina sądzą, że jak dadzą znanego aktora to film będzie fajny?
A moze Lech Dyblik albo Zbrojewicz?
A na powaznie to np wizualnie nie pasowałby np taki Andrzej Zieliński (Na dobre i na złe)?
Mi Zielu też przyszedł do głowy na nie:)
Jerzy Bończak, Wiktor Zborowski i Marian Opania też nie bardzo ;)
A tak w ogóle to na Westerplatte było stanowczo za mało kobiet. Powinni dodać parę aby uatrakcyjnić film. I koniecznie Murzyna króry ginie jako pierwszy.
Tak i oddział Japończyków-ninja, którzy przeszli na stronę polską i walczyli w obronie wybrzeża Bałtyku, bo czuli, że duchowo tu jest ich ojczyzna... Wtedy by już było po hollywoodzku :P
Powinni jeszcze dodać:
-dwunastolatka, który przedostał się do żołnierzy, by walczyć u boku starszego brata
-Wielkiego Złego Volksdeutscha szerzącego dywersję, ale pod koniec się nawracającego
-żołnierza-narkomana
-Żyda przyjmującego antysemickie uwagi ze strony innych żołnierzy
-żołnierza na wózku inwalidzkim
-żołnierza - genialnego jazzmana, który waha się między obowiązkiem wobec Ojczyzny a karierą muzyczną
-chłopa-kosyniera
-prostytutkę wiecznie paradującą w stringach
-dwóch żołnierzy-gejów całujących się przy "The Wings" Gustava Santaolalli
-cyrkowca chodzącego na jednej ręce
-kapłana Światowida
-Lecha Wałęsę
-generała Italię
-oddział zmilitaryzowanych żubrów
-drużynę bojowych ziemniaków.
Wtedy to byłby nieśmiertelny klasyk światowego kina. Byłoby po prostu o wszystkim.
Ja nie mogę :D Masz lepsze pomysły niż większość polskich scenarzystów razem wziętych :D A już miałem proponować luźne podejście do historii, żeby zmienić zakończenie - Polacy i Niemcy godzą się, by wspólnie odpierać atak kosmitów, ale mój pomysł przy Twoich wysiada :D
Powinno być tak, że któryś z żołnierzy wyrzuca z pokeballa jakiegoś smokozorda ten zabija polaków i niemców spala całe Westerplatte i znika z mapy.
Eeeeee, to by było za proste i za szybkie. Tu musiałoby być długie, z narastającym napięciem...
PokeBall byłby bronią ostateczną, trzymaną w ukryciu do czasu inwazji na Moskwę. Niestety jakiś młodzik wykradłby go z pilnie strzeżonej kwatery Hitlera i zabrałby ze sobą na front, by dopełnić złożonej mamie obietnicy, iż na pewno wróci do domu. Bierze udział w ataku na Westerplatte i z przerażeniem odkrywa, że Polacy wezwali samego Światowida, który rusza przeciwko Niemcom, by zemścić się za spalenie świątyni w 1168 r. (naprawdę zrobili to Duńczycy, ale okazuje się, że prapraprapraprapotomkiem króla Waldemara I jest nieszczęsny posiadacz PokeBalla. Chłopak, przerażony nie na żarty (i tak już mocno zestresowany wściekłością Hitlera i zakrojonymi na szeroką skalę poszukiwaniami wykradzionej przezeń potężnej broni), w geście rozpaczy rzuca PokeBallem i uwalnia z niego Smokozorda, który próbuje zmierzyć się ze Światowidem. Walka jest zażarta, ale nawet najpotężniejszy na świecie robot nie jest w stanie pokonać słowiańskiego bóstwa. Światowid unicestwia Smokozorda, niszcząc ostatnią nadzieję w młodym hitlerowcu, który zdążył się serdecznie zaprzyjaźnić z mieszkańcem PokeBalla (był dlań substytutem ojca, którego nigdy nie widział). Młodzieniec ze łzami w oczach staje przed bogiem i błaga go, by go zabił i dopełnił zemstę, byleby oszczędził jego przyjaciół-żołnierzy oraz jego mamę, gdyż już strata Smokozorda napełniła jego serce wielkim bólem. Światowid, wzruszony ofiarą chłopca, przebacza mu winę jego praprapraprapraprzodka i obiecuje nigdy więcej nie stanąć przeciwko jego narodowi, po czym znika, zostawiając Polaków na pastwę Niemców. W związku ze zniknięciem bóstwa kapłan Światowida dezerteruje, bojąc się reakcji Polaków na tak nieoczekiwany obrót sprawy. Płynie prowizoryczną tratwą na Gotlandię i występuje u Szwedów o azyl polityczny.
O, tak to powinno wyglądać!