Oglądałem to pożal się Boże "dzieło". Nasuwa się następująca konkluzja: twórcy tego szajsu nie
nadają się nawet do tego, by czyścić buty twórcom filmu "Westerplatte" z 1967 roku. "Tajemnica
Westerplatte" to obraza polskiego żołnierza, kpiny z jego męstwa i odwagi. Hańbą jest
przedstawianie Obrońców Westerplatte jako pijaków, chuliganów, wariatów (mjr Sucharski) czy
fanatyków (kpt Dąbrowski). Obrońcy Westerplatte przewracają się w grobie, widząc jak ich
pohańbiono. Tej miernocie-reżyserowi powinno się zakazać tworzenia filmów, bo mu to nie
wychodzi.
Nie sądzę. Oglądałem oba filmy, tak więc mam porównanie. Poza tym nie wspomniałem o jednym ważnym aspekcie, a mianowicie o scenach batalistycznych. W "Westerplatte" z 1967 roku przez cały czas słychać ostrzał artylerii oraz dział ze "Schlezwiga", czyli tak jak było naprawdę. Natomiast w "Tajemnicy Westerplatte" poza kilkoma rachitycznymi wystrzałami na początku, przez resztę filmu w ogóle nie słychać artylerii, zupełnie jakby polscy żołnierze byli na jakimś pikniku.
rzeczywiście może 1 to za mało, bo jednak iphona nie było widać i jeźdzących samochodów, ale 3 to ocena na jaką ten film zasługuje.
Nie, no przesadzasz z lekka. Tragedii nie ma ale szału także. Film z '67 roku był o niebo ciekawszy i trzymający w napięciu, tam maxim brzmiał jak maxim a nie jak warkot elektroniczny. Porównywać grę aktorów (oddając honor Żebrowskiemu) z tamtego filmu a tego to uznać można, że polskie aktorstwo zatrzymało się na "M jak miłość". Ogólnie obejrzeć można ale bez polotu ten film.