Po około minucie wyczytywania różnych sponsorów oczekiwania były ogromne ale chyba całe fundusze poszły na gażę dla "Gwiazd". Gwiazd w cudzysłowu ponieważ wyskakujący jak przysłowiowy "diabeł z pudełka" Borys Szyc a tuż za nim Piotr Adamczyk nie byli poprawnie obsadzeni a grali przeciętnie (zwłaszcza ten pierwszy). Widz jest dosłownie rzucony w 1939 rok absolutnie bez żadnej próby oddania ducha tamtych czasów. Jan Englert oraz Michał Żebrowski uparli się by grać jedną miną i są w tym postanowieniu wytrwali. Główny grzech to brak wyrazistego bohatera czy też bohaterów. Jak ja bym to widział? Film opowiada o losach młodego chłopaka, który zaciąga się do armii, jest to tradycja rodzinna, Trafia do Westerplatte. Jest sierpień 1939 roku, poznaje wojskowy dryl, z kimś trzyma sztamę, ktoś mu życie uprzykrza. I naprawdę byłoby to widowisko na miarę "Kompanii Braci" niestety reżyser niczym małe dziecko emocjonował się wybuchami, mając w poważaniu stworzenie wyrazistych postaci pierwszoplanowych i zajmujących dialogów. Paweł Chochlew dodał przy tym że to film adresowany do młodzieży szkolnej . Wyraził tym samym swój stosunek do młodych widzów, byle jakość i to mimo takiego sporego zaplecza finansowego. Gdzie te pieniądze poszły ?! Jedyny atut filmu to muzyka, resztę wypada przemilczeć. Dokument fabularyzowany a reklamowany jako film wojenny, żenada.