Potwierdzamy to rok w rok, pomijając oczywiście Np Polańskiego czy Wajdę ale oni robią to z
zapleczem zagranicznym. My nie mamy własnego zaplecza przez co kuleją często wybierane
scenerie, przedstawianie określonych scen, fundusze no i najważniejsze przy takich filmach...
efekty audiowizualne. W tym filmie mogę to opisać tak "Gwiazdorska obsada, niezła atmosfera
dramatu wojennego, średnie efekty komputerowe, niezłe wybuchy na planie, dramatycznie
brzydkie eksplozje wystrzałów".
Mamy gwiazdorską obsadę, która praktycznie jest niepotrzebna... a to raz czy dwa razy się
odezwie Grabowski i na tym się kończy. Lokacje są okej ale widać ze budżetem pachnie jak
diabli... co to ma być? 15 żołnierza idzie na okopy? Postarali by się o nieco większy zestaw
statystów. Efekty komputerowe są niezłe... tyle że pasowały by do animacji 3D nie do filmu bo
najwyraźniej zabrakło kunsztu przy ich wykonywaniu lub wciskaniu w klatki filmu. Wystarczyło by
odpowiednio pobawic się światłem, gra cieni, nieco zmniejszyć ostrość krawędzi samolotów,
nałożyć jakieś filtry, które ujednoliciły by te animacje z całością a tak mamy znów chałę na
miare Bitwy pod Wiedniem. Nawet głupi efekt drżącej kamery w ręce by w większej części
sprawił że efekt ten byłby lepszy a samoloty i Holstein nie byłby taki sztuczny.
Fabuła... trochę akcji, dramatu i mocno przerysowanych sytuacji. Nie dałem radę się w czuć w
przeżycia postaci.
Film to średniak, na jeden raz do objejżenia, ale nic poza. NASI nie potrafią robić szeregowca
Rayana, i niech za to się nie biorą... a najlepiej za animacje komputerowe w filmach, bo wciąż
pamiętam smoka z Wiedzmina. Niech wezmą się za coś pokroju Krzyżaków bo to najlepiej
wychodziło.
Szkoda że mimo chęci polska kinematografia nie może się wybić w filmach pokroju fantazy, CI-
FI, no i ostatnio wojenne i historyczne.