5,2 20 tys. ocen
5,2 10 1 19592
3,7 6 krytyków
Tajemnica Westerplatte
powrót do forum filmu Tajemnica Westerplatte

Film opowiada o obronie Westerplatte we wrześniu 1939 roku.
Tyle z fabuły. Przejdę do ostrej krytyki. Film jest tragiczny. Żenujący i smutny. Smutny w tym, jak jest nieudany. Leży w nim wszystko, od A do Z. Aktorstwo, mimo zaangażowania znanych aktorów, jest drewniane i sztuczne. Bardziej przekonujące są jasełka w podstawówce, bo tam aktorzy przynajmniej próbują grać. Tutaj wszyscy są sztywni. Efekty specjalne są na poziomie połowy lat 90. Sceny wyreżyserowane komputerowo, czyli niemiecki pancernik czy samoloty aż kipią sztucznością. Scenografia - leży, bo pięknie prezentują się współczesne budynki i PRL-owskie bloki na tym filmie w Nowym Porcie. Amunicji to chyba dali po pięć sztuk na głowę, bo żołnierze strzelają bardzo rzadko. Niemców, których powinno być w jednej scenie minimum 100, jest raptem 10-15. Eksplozji - brak, udziału polskiej artylerii - prawie brak, udział Schleswiga - jedna-dwie sceny, nalot kończy się po minucie, poza tym masa bredni i oderwanych od rzeczywistości, irracjonalnych scen, nie wspominając o szarganiu pamięci i honoru Polskiego Żołnierza. Ogólnie fabuła sprowadza się do miotającego się po koszarach Sucharskiego i jego kłótni z Dąbrowskim, samej bitwy praktycznie nie ma.
Muzyki - brak. To znaczy, jakiś tam kawałek puszczają, ale tak rani uszy, że widz przestaje zwracać uwagę.
Plakat filmowy - dno. Adamczyk, Wesołowski, Englert - pojawiają się raptem w kilku scenach, a główne postaci to Sucharski i Dąbrowski.

Moja ocena - 1/10.

ocenił(a) film na 2
andrzej_matowski0

Nie przesadzaj. To i tak wielki krok w polskiej kinematografii. Do tej pory były to głupie romantyczne komedyjki z Karolakiem na czele. Tutaj mamy już coś dla inteligentniejszych widzów. Jak tak dalej będzie to może za 10 lat powstanie polski film jakościowo porównywalny do Szeregowca Ryana

ocenił(a) film na 8
Tensor125

Omg.Od Polskich filmów spodziewa się raczej analizy uczuć a nie jakiejś jatki jak Szeregowiec Ryan.Film bardzo dobry.

will1000

Analizy uczuć? Zaśmiałem się. Bardzo wygórowane masz oczekiwania wobec Polskich filmów.

ocenił(a) film na 8
Kooper

Uważam,że z reguły tym się różnią od amerykańskich produkcji :)Aktorstwo momentami bolało,ale i tak daje 8/10 jak na taki budżet nieźle sobie poradzili:)

will1000

Pierwszy lepszy wojenny SF np: Battleship z Rihanną jest filmem dużo lepszym mimo że to czysta rozrywka, w każdym aspekcie kładzie tą produkcje na łopatki.

Kooper

"polskich filmów"

suszyMie

Przepraszam za błąd, niechcący.

will1000

Ten film jest żenujący. Od efektów specjalnych, poprzez aktorstwo, a na zgodności historycznej kończąc. Aktorzy tu nie grają, oni dostali te role za karę, widać ból na ich twarzach wywołany koniecznością odgrywania tej farsy.
I nie, nie przesadzam. Ten film szarga dobre imię i pamięć polskich żołnierzy tam walczących.

ocenił(a) film na 8
andrzej_matowski0

W którym miejscu szarga? Chyba wzbudza podziw i szacunek dla nich. Czego byś się spodziewał? Jakich zachowań? Przecież to ludzie walczyli, a nie spiżowe pomniki. Co Ty byś robił w ich sytuacji?

angelika_m2


- bezsensowna scena pijanych polskich żołnierzy, kąpiących się 2 września w morzu i odstraszonych przez niemiecką motorówkę,
- sikanie przez pijanego żołnierza na polski plakat,
- ''friendly fire'' na wartowni bodaj nr 1, kiedy polscy żołnierze do siebie strzelają, ci, co byli w środku - poddają się i zostają wyprowadzeni i w hitlerowski sposób zastrzeleni przez swoich towarzyszy.
- burda na wartowni nr 4, kiedy wszyscy zaczęli się tłuc między sobą, a Niemcy podeszli pod same drzwi.

Starczy?
I nie pytaj, co ja bym zrobił, bo to nie o to tu chodzi. Film historię o obronie WST zwyczajnie zakłamuje.

ocenił(a) film na 4
andrzej_matowski0

"historia o obronie WST" póki co miała tylko jedną, PRL-owską wersję. Skąd więc wiesz czy "zakłamuje" czy nie ?

ocenił(a) film na 7
andrzej_matowski0

Efektów specjalnych lepszych w innym polskikm filmie nie widziałem, tutaj są niezłe, film pozostawia wiele do zyczenia, ale napewno nie 1/10. Historycznie może ciut kuleje (jak wspomniałes liczebnośc niemców, atak na placówke Fort to skandal) ale ogolnie okej, wiecej takich filmów a bedzie dobrze (lepiej). A o szarganiu dobrego mienia złnierzy to konkretnie przesadziłes, ja ani razu sie ich w tym filmie nie wstydziłem, a nawet na odwrót, patrz sytuacja z kregielskim jak depcze biała flage. U mnie 6/10 a za poruszenie tematyki westerplatte plus jeden

oldirty122

Historycznie i logicznie ten film jest porażką i hańbą. Udział wielkiej ilości SS-manów podczas walk (był aż jeden pluton), liczba Niemców żenująco mała, bo licząca może 15-20 ludzi, Niemcy nie wypowiadają ani jednej kwestii przez cały film, SA-mani na WST, brak scen z użyciem moździerzy, które zmasakrowały niemieckie natarcie 1 IX, Niemcy leżący na plaży 20 m od polskich okopów, kąpanie się, chlanie, sikanie, nabojów to dali po pięć pestek na głowę, bo sceny batalistyczne to gorzej od większości inscenizacji wyglądają.

ocenił(a) film na 7
andrzej_matowski0

wielkiej ilości ssmanów? ja tam nie widziałem więcej niz włssnie jeden pluton; liczba niemców żenująco mała? no w ataku na połwysep szeroksoci 500-600 metrów w tym połowa w lesie to za dużo nie mogło ich sie zmiescic, akurat poza scenami na plazy nie mam uwag; z moździerzami racja, ale podczas drugiego ataku na Prom w filmie cos tam wybucha, i zabija niemców, w domysle moździerze, ale fakt nie ukazane; co do chlania, kąpania, sikania to akurat juz inwencja rezysera i scenarzystów, dokument mozesz poczytać w róznych publikacjach itp, to jest fabuła i ich decyzja; zołnierz sikający na plakat po doknaniu 'egzekucji' - nie wiem jakbym sie zachował, jak bym odreagował, to tez kwestia ukazania, reżyser uznał ze tak; z nabojami to nie wiem cos sobie wymyslij, bo pada strzałów duzo, z rkm i ckm leci ich duzo, smugowych mało, pewnie tylko je widziałes, z karabinów jednostrzałowych (wymagający przeładowania) za duzo sie nie powinienes spodziewac, zreszta chłopaki w filmie pod ostrałem i tak nieźle sie uwijali, sory ale w inscenizacjach nikt cie nie trafi, wiec możesz lądować ile chcesz, jednym słowem to nie dokument tylko fabuła na faktach, i całkiem niezła, pzrd

oldirty122

''wielkiej ilości ssmanów? ja tam nie widziałem więcej niz włssnie jeden pluton''

Są w każdej scenie batalistycznej. Ani śladu po KM czy WH.

''no w ataku na połwysep szeroksoci 500-600 metrów w tym połowa w lesie to za dużo nie mogło ich sie zmiescic, akurat poza scenami na plazy nie mam uwag''

Podczas ataku brały udział trzy plutony. Daje to nam ponad stu ludzi. Tymczasem w scenach batalistycznych mamy ich może 15.

''z moździerzami racja, ale podczas drugiego ataku na Prom w filmie cos tam wybucha, i zabija niemców, w domysle moździerze, ale fakt nie ukazane''

To bardzo słabo strzelają te polskie moździerze. Z opisów wynika, że to one zmasakrowały kompanię szturmową.

''co do chlania, kąpania, sikania to akurat juz inwencja rezysera i scenarzystów, dokument mozesz poczytać w róznych publikacjach itp, to jest fabuła i ich decyzja; zołnierz sikający na plakat po doknaniu 'egzekucji' - nie wiem jakbym sie zachował, jak bym odreagował, to tez kwestia ukazania, reżyser uznał ze tak''

Co znaczy, że jest to fałszowanie historii.

''nabojami to nie wiem cos sobie wymyslij, bo pada strzałów duzo, z rkm i ckm leci ich duzo, smugowych mało, pewnie tylko je widziałes, z karabinów jednostrzałowych (wymagający przeładowania) za duzo sie nie powinienes spodziewac, zreszta chłopaki w filmie pod ostrałem i tak nieźle sie uwijali''

To chyba oglądaliśmy dwa różne filmy. Na tym filmie strzelanie z karabinów powtarzalnych (a nie ''jednostrzałowch'') wygląda żenująco. Żołnierze strzelają mało, rzadko, ogólnie wymiana ognia polega na oddaniu 1-2 strzałów i szlus, a do historii przechodzi scena, kiedy żołnierz bardzo ostrożnie wyciąga łuskę po ślepaku z karabinu i odkłada ją na bok.

''sory ale w inscenizacjach nikt cie nie trafi, wiec możesz lądować ile chcesz, jednym słowem to nie dokument tylko fabuła na faktach, i całkiem niezła, pzrd''

A tego zdania to już w ogóle nie rozumiem.

Tensor125

Inteligentniejszych widzów ? LOL , znaczy gimbusy, które o historii pojęcia nie mają i lemingi, które niedługo wypełnią sale kinowe na filmie o Bolku Wałęsie ?

A co do polskiej kinematografii to ma się dobrze, tylko, że dobre filmy nie mają żadnego marketingu. Trzeba się do nich samemu dopchać więc nie pier dol smutów.

ocenił(a) film na 8
andrzej_matowski0

Nie przesadzaj, bo Ci skali zabraknie- jeśli temu filmowi dasz jeden, to co Ci zostanie na "1920.Bitwę Warszawską"?

angelika_m2

Bitwę Warszawską obejrzałem i nie byłem wielce zaskoczony. Film zły nie był, może dlatego, że tego tematu nie znam. Ale temat WST znam na tyle dobrze, że ten film jest dla mnie obrazą polskich żołnierzy tam walczących. I nie pitolcie o budżecie, bo film miał duży budżet. Mały budżet to miał film z 1967 roku - i wyszedł 100 x lepiej.

ocenił(a) film na 6
andrzej_matowski0

Dupa ! Nie film !

andrzej_matowski0

Westerplatte 1 a "bitwa warszawska 1920" 10 plus ulubione ?? :) bardzo rzetelny z Ciebie troll

DraMooner

Właśnie przeczytałem ten temat i widze że pan krytyk Andrzej nawet nie widział filmu bo pisze o jakiś scenach sikania itp. ktore nie znajdują sie w filmie .
Zastanawiające dlaczego ten pan tak pisze ???

dawid1981

Owszem, znajdują się. :) Scena z dnia 5, gdy leje deszcz i Dąbrowski wchodzi do gmachu koszar, zastaje pijanego żołnierza, który - chwiejąc się - sika na polski plakat propagandowy. Chyba, że oglądaliśmy różne filmy. ;)

DraMooner

Nie jestem trollem, a ocenę z Bitwy Warszawskiej muszę zmienić. Wziąłem ją pod wpływem hurraoptymizmu chwilę po obejrzeniu filmu.

andrzej_matowski0

placówkę Prom próbowało wziąć szturmem w pierwszym ataku 225 ludzi z kompanii szturmowej por. Henningsena. W filmie widz widzi na raz maks. 10 statystów, co zresztą jest charakterystyczne dla scen batalistycznych obrazu, które są bardzo „oszczędne” w swoim rozmachu. Nie ma jakichkolwiek prób monumentalnego ujęcia walk o półwysep. Oglądając obraz miałem podobne odczucie, co podczas odbioru „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza. Że oglądam jakąś nisko budżetową sztukę teatralną…

- scena rozstrzelania 3 żołnierzy wziętych za dezerterów w rejonie "Elektrowni". Jedyne co to wydarzenie potwierdza to niemiecki meldunek z 8 września informujący o znalezieniu prowizorycznego grobu z 4 ciałami (nie 3 jak sugeruje film). Nie ma innych potwierdzonych relacji. I jeśli ich rzeczywiście rozstrzelano to nie 5 września jak pokazuje się w obrazie, tylko 2-go, gdy podnieśli bunt po nalocie Ju-87B. I nie na wybrzeżu, tylko pod ścianą placówki „Elektrownia”, gdzie ich znaleźli penetrujący teren Niemcy.

- ulewa, ba oberwanie chmury, zdaje się w nocy 5 września mimo, że wszyscy kronikarze podkreślają, że pierwszy deszcz podczas wojny spadł w nocy 16 września dzięki czemu zresztą Niemcy mogli w nas z góry dmuchać jak w noworoczny balonik.
Nawet w chwili, gdy Sucharski rusza ku niemieckim pozycjom, aby kapitulować uważny widz zauważy krople deszczu rozchodzące się w kręgi po wodzie stojącej w lejach do wybuchach.

- woda w tychże lejach to osobny temat. Wszyscy pamiętnikarze wspominają, że z wodą były problemy do tegoż stopnia, że brakowało jej nawet do chłodzenia cekaemów. A tu wszędzie jak okiem sięgnąć woda zbiera się w lejach.

- mewy mimo ustawicznego ostrzału skoro świt krążące nad Westerplatte od strony morza,

andrzej_matowski0

- pies Sucharskiego, który nie zdradza jakiegokolwiek strachu po 7-dniowej ustawicznej, niewyobrażalnej kanonadzie i sunie za Sucharskim idącym się poddać, po czym posłusznie reaguje na komendę nakazującą powrót. Pies Hitlera w ogóle nie chciała wyjść na dziedziniec przed schronem w tle sowieckiej kanonady podczas walk o Berlin w kwietniu 1945r. a zamknięta była kilka kondygnacji niżej niż w przypadku „odkrytych i nie wygłuszonych” koszar składnicy. Wszystkie psy, które miałem szczęście mieć przy sobie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, zachowywały się jeszcze w kilka godzin po sylwestrze jak po ciężkiej traumie.

- pamiętnikarze, którzy wyraźnie podają, że pierwsze salwy oddane ze Schleswiga-Holsteina padały wśród rozwiewanych dopiero ciemności. Świtać tego dnia zaczęło dopiero o 4.46 – pancernik zaintonował atak minutę potem. W filmie scenę zainicjowano w pełnym słońcu.
- skrzynie amunicyjne wystawione na przedpole koszar widoczne w scenie, gdy Sucharski zbiera obsadę składnicy i do nich przemawia. W rzeczywistości powyciągali je z gmachu i obfotografowali sami Niemcy później, gdy już podliczali zdobycz wojenną zagarniętą po poddaniu się garnizonu.
- same koszary podziurawione jak ser szwajcarski a plac przed nimi usiany lejami rodem z krajobrazu księżycowego. Wiemy, że tak masakrycznie nie było, bo mamy spory materiał fotograficzny, który zachował się po wojnie, dokumentujący sam plac jak i budynek przed nim wzniesiony. Niemniej nieprawdziwy obraz jaki stworzono na potrzeby filmu dobrze oddaje bezsens walki do jakiej przymusił załogę kpt. Dąbrowski.

- bójki między żołnierzami (zwłaszcza Buder i Gryczman) na pokrycie, których brak jakichkolwiek dowodów.

- otoczenie Wartowni Nr 1. przez spokojnie idących spacerowym krokiem Niemców (sic!) na skutek tejże bójki – nie potwierdzone jakąkolwiek relacją a sami Niemcy opływający z obu stron wartownię – kompletnie nią nie zainteresowani, nie zaglądający do środka, nie wrzucający granatów ręcznych – kroczący wyprostowani dalej, bez cienia niepokoju i śladu świadomości, że na jej przedpolu, w okolicy „Promu” wybito im niedawno 50 ludzi…

- cały zestaw bójek, szarpanin, cytowania Biblii przez strzelca, który zwariował, ostentacyjnego oddawania moczu, wyzywania się i okładania pięściami w szeregu scen, których wydłużaniem delektuje się autor obrazu, a które udokumentowane nie są, ale dobrze wpisują się w traumę bezsensownego oporu, jaki funduje podkomendnym bezduszny kpt. Dąbrowski (tak na marginesie: dla każdego, kto był w wojsku: na tle tego obrazu najwulgarniejsze przekleństwo rzucone podczas całej tej żołnierskiej traumy to „o cholera”).
Można napisać, że się ciskam. Co z tego, że na wiele scen pokazanych w filmie nie ma dowodów, że były ale z drugiej strony nie ma też dowodów, że nie miały one miejsca. Na wojnie ludzie tracą głowę - to fakt. Ale to w końcu dramat historyczny. Poza tym wszystkie te sceny zmanipulowano i sfilmowano tak, aby (to moje subiektywne odczucie) zdyskredytować to, do czego zmusił załogę Dąbrowski. Co ważne - niezorientowanemu widzowi nikt nie relacjonuje spod fotela, że to tylko domniemanie. Widz jest przekonany, że TAK BYŁO bo to przecież film, którego fabułę mocno umocowano w faktach i realiach. O to się rozchodzi.
- walki z udziałem placówki „Fort” (dow. mat Rygielski) to jakieś kuriozum. Pięciu Niemców atakuje pozycje jak skończeni idioci wzdłuż odkrytej plaży w świetle dnia, w terenie odkrytym jak stół bilardowy a pojedynek ogniowy między szturmującymi a placówką zaczyna się i kończy niezmiennie na dystansie 15-20 metrów. Takie przynajmniej stwarza się wrażenie dla oglądającego (podobnie jest podczas inscenizacji walk o pozycję „Prom”). Pod tym względem film Różewicza z 1967r. bije realizmem bieżącą produkcję na całej linii w sekwencjach obrazujących starcia o „Fort”. I na koniec te porywające banzai z nasadzonymi bagnetami z udziałem obsady "Fortu" - tylko Niemców zabrakło – niczym kalka cięcia ułańską szablą po lufie niemieckiego czołgu w „Lotnej” Andrzeja Wajdy.
Czasy się zmieniły, ustrój się zmienił, ale metody w manipulowaniu przekazem na temat Kampanii 1939r. pozostały te same. Mniejsza o to, że dowodów potwierdzających epizod brak. Ważne, że idealnie wpisuje się w schemat polskiej, bezsensownej zapalczywości.
- scena z użyciem działa „prawosławnego” – mocno zmanipulowana:
Kpr. Grabowski (w tej roli bardzo dobry Baka) oddał ze swojej 75-tki 28 strzałów. Pierwszy niecelny (inaczej niż w filmie) wszystkie pozostałe w celu. Ostrzał wyeliminował wszystkie gniazda ckm-ów w porcie po drugiej stronie do tego stopnia, że ogień broni maszynowej z tegoż kierunku – zwyczajnie ustał. Film o tym ani mru, mru. Jest za to scena jak obsada ucieka zostawiając dowódcę (Bakę) działonu samego (o czym nie ma ANI JEDNEJ potwierdzonej relacji). Baka bezsilny miota się i wręcz płacze zdruzgotany, gdy mu działon rozpierniczają w filmie chwilę potem.
Jeśli w scenie z działem twórca filmu chciał oddać bezsens i bezcelowość polskiego oporu w obliczu niemieckiej nawały – to mu się to udało świetnie pokazać i zmanipulować skuteczność polskiego działonu.
A przecież „prawosławną” rozbili Mu dopiero kilka godzin później a nie jak sugeruje film – krótko po otwarciu ognia do cekaemów bijącym z rejonu portu. Niezorientowany w realiach widz, któremu w 30 innych scenach sprzedaje się beznadziejność polskiego oporu odbierze tę scenę jednoznacznie potakując i pochylając się nad bezsensem tego do czego zmuszono obrońców placówki.

- te same mundury, w których suną do akcji statyści grający marynarzy niemieckich i marynarzy polskich. Jak się widz przyjrzy Kubie Wesołowskiemu (mat Rygielski) to widać jeszcze na bluzie, na prawej piersi, ślad po odjętej niemieckiej gapie – profesjonalistom od mundurów nie specjalnie to przeszkadzało a w liście płac na końcu filmu wymienia się z nazwisk chyba z pięciu konsultantów.

- umundurowanie niemieckie to zresztą w filmie temat zasługujący na osobną, rozbudowaną krytykę:
u większości u statystów brak haków mundurowych przy bluzach, więc pasy główne wiszą żołnierzom w okolicy krocza. Spodnie feldgrau z późniejszego okresu wojny wprowadzone zdaje się w 1941r. a we wrześniu 1939r. powinny być steingrau. Jeden z Niemców uzbrojony w polski Mauser wz. 29. Puszki nieprawidłowo doczepione i wzoru przekazywanego do jednostek od 1940r. Jeden ze strzelców prezentuje parciany pas nośny (to nie Sowiecka Armia Robotniczo-Chłopska na Boga! To elitarna niemiecka jednostka szturmowa. Dopieszczona, wymuskana. Podsuwana przed kamery filmów propagandowych…). Jeden z oficerów za nakrycie głowy posiada czapkę powojennej produkcji made in NRD a zamiast oficerek – obuwie piechoty.

Recenzja pochodzi ze strony dws.org, i zawiera wszystkie moje zarzuty wobec tego filmu.

Dodatkowo, dochodzą jeszcze kolejne:

- strzelanie. Żołnierze oddają po dwa-trzy strzały i koniec. Palba stoi na poziomie inscenizacji z ograniczonym budżetem, a nie polskiego filmu wojennego. Użycia moździerzy, które zmasakrowały niemieckie natarcie 1 września brak. Udział ''prawosławnej'' ograniczył się do jednego strzału. Udział Boforsów ograniczył się do aż do jednej sceny. Do historii przechodzi scena, gdy polski żołnierz ostrożnie wyciąga łuskę z karabinu, czy też delikatnie odkłada ów karabin na ziemię.
- Niemcy w filmie nie wypowiadają ani jednej kwestii.
- Niemcy leżący na plaży 20 m od polskiego okopu, a Wesołowski drze się na głos: ''Pozwólcie im podejść bliżej!''