Z pewnością w 1980 r. ten obraz był krokiem milowym, pewnie wówczas oczekiwanym, ale... obawiam się, że dla niektórych, którzy teraz np. przewodzą Polsce (zakładając, że skrycie ;) pragnęli go obejrzeć), mógł być jedynym i z takim "odkrytym" obrazem - obleśnym, rozwiązłym, przegiętym - pozostali, co zdecydowanie do dziś pokutuje stereotypowym myśleniem o "chorych pedałach". Z pewnością tytuł w punkt, pokazuje dystans twórcy do siebie itp., ale też świetnie opisuje to gówno, w jakim żył. Jasne zapewne dla wszystkich, że schwul wówczas nie miał szans na szukanie "miłości" poza "toaletowym światkiem". Ps. Mam jednak nadzieję, że dzieci, które brały udział w tym filmie nigdy go nie widziały... Sorry!