Kameralna koncepcja niemej obserwacji świata sprawdza się od początku do końca, bo to opowieść, która ma się rozegrać w ciszy i powiedzieć o tym, co definiuje ludzkość, w sposób uniwersalny. Suleiman wędruje po niepokojącym świecie, w którym dużo gotowości militarnej, sporo absurdu i brak widocznej tutaj u obserwatora potrzeby ujrzenia istoty życia naprawdę. Palestyńska wersja Koterskiego, która ujawnia dziwactwa ludzkiej natury, ale w tym filmie jest coś więcej – melancholia i nadzieja. Wszędzie jesteśmy tacy sami z każdą naszą dziwnością oraz grozą. Innowacyjne, dobre kino.