Po obejrzeniu zwiastuna wydawało mi się, że otrzymam kolejny ckliwy film o miłości gejowskiej. Całe szczęście zabrał się za niego jeden z najwybitniejszych reżyserów obecnych, jakże skomercjalizowanych czasów filmowych, Luca Guadagnino. Twórca wspaniałego "Lo sono L amore" czy "A bigger splash" Mamy tu koktajl ohów i ahów, jeśli chodzi o całość, począwszy od zdjęć, skończywszy na muzyce. Absolutnie nie można pominąć porywającej gry aktorskiej Timotheiego Chalameta, zdecydowanie powinien otrzymać w tym roku oskara, za to w jak brawurowy sposób ukazał uczucia i emocje młodego, po raz pierwszy zakochanego chłopaka. Armie Hammer dotrzymuje mu kroku, swoją postać, również wznosi bardzo wysoko, jednak to Chalamet skrada film (myślę, że to też zasługa postaci w jaką się wciela. Skąpane w słońcu drzewa, śpiew gołębi, klimat w który się zanurzamy sprawia, że film ogląda się z zapartym tchem. Fabuła całego obrazu i proste, aczkolwiek niezwykle mądre przesłania sprawiają, że zaczynamy inaczej patrzeć na otaczającą nas rzeczywistość. Subiektywnie wiele osób odczuje zapewne ciężkie, a zarazem najpiękniejsze wspomnienia swojego życia. Myśle, że film zapisze się w historii kinematografii jako jedna z najpiękniejszych opowieści o miłości. Zdecydowanie polecam, choć zdaje sobie sprawę, że to kino artystyczne, nie każdemu się spodoba. Jeśli lubicie filmy niszowe i macie artystyczne dusze to z pewnością się zakochacie.
No widzisz, ja się zakochałam i właśnie jestem po kolejnym czwartym już seansie. Nigdy jeszcze nie miałam tak z żadnym filmem. Timothee niesamowity.
Mnie nawet nie sam film tak "kopnął" (choć go uwielbiam), co sam Timothee właśnie :D Kocham tego dzieciaka :D
Niesamowity. Oglądałam w internecie fragmenty sztuki „Prodigal son” z jego udziałem i monologi. Talent !!!!
Ja w odstawieniu obejrzałam wszystko, wszystkie filmy z nim, fragmenty sztuki i wszystkie wywiady :)
Hahahaha witaj siostro! Za pierwszym razem oglądałam film do 1 w nocy i zamiast jak grzeczne dziecko pójść spać oglądałam wywiady do 3 w nocy. I tak przez kolejny tydzień XD aż mi się youtuby skończyły :(((
U mnie trochę na odwrót, najpierw trafiłam na zwiastun i przepadłam. Ale uparłam się, że poczekam na polską premierę filmu, by zobaczyć w kinie. Więc zaczęłam oglądać wywiady z tą dwójką :) Ich wizyta u Ellen to chyba mój ulubiony film na YT z nimi :) Ale w końcu i tak obejrzałam film po angielsku, 2 razy, i później dwa razy po polsku :) Plus książka oczywiście, po polsku i angielsku też :)
To dla mnie było to absolutne zaskoczenie. Obejrzałam film by wiedziałam że był nominowany. Miło czasami się tak cudownie zaskoczyć. Dopiero potem obejrzałam zwiastun i jest to chyba najlepszy zwiastun jaki dotąd obejrzałam. Jak wchodzi "Mystery of love" to łezki same napływają do oczu. Timothee niemiłosiernie utalentowany. Hammer rewelacyjny a Stuhlbarg - brak słów na to co zrobił. NIE SA MO WI TA chemia pomiędzy Armie i Timothee.
Ten lepszy zwiastun https://www.youtube.com/watch?v=ruX-PES5FSI :)
Przy okazji polecam, bo zapowiada się świetnie!
Nie wypowiem się czy lepszy ten zwiastun, ale na ten film też czekam. Tym bardziej, że książka już na półce i jest świetna..
Kupiłem sobie na kindla wersję anglojęzyczną, bo podobno jest lepsza (tak jak Call Me...). Jednak tym razem nie zaryzykuję i poczekam najpierw na film, żeby się znowu nie okazało, że pod wrażeniem dobrej ksiązki będę musiał zaniżyć notę gorszej wersji fabularnej ;)
Ja z zasady najpierw czytam zawsze w języku ojczystym, a później ewentualnie po angielsku. Ja zdecydowanie wolę czytać książki, więc nie mam problemu z tym czy najpierw czytam czy oglądam film, po prostu traktuję to jako dwa odrębne dzieła.. I nic nie muszę zaniżać..
Nigdy nie mogę się zdecydować czy najpierw przeczytać, czy obejrzeć ;)
Call Me chodzą słuchy, że polskie tłumaczenie jest fatalne, już kilka takich opinii spotkałem...
Przeczytaj i się przekonaj, bo znając życie moja opinia będzie sie różnić od twojej