i płytko zarysowana relacja, troszkę emocji i niedopowiedzeń. Nie rozumiem tych zachwytów. Ten film jest afirmacją życia? Raczej afirmacją folgowania swoim żądzom i bylejakości. Zachwyty Akademii i krytyków podszyte chyba polityczną poprawnością. Gdyby ten film traktował o innym rodzaju "zakazanej" miłości, np. młodego chłopaka i o wiele starszej kobiety zapewne nie zebrałby takich pozytywnych opinii, bo jest najzwyczajniej słaby.