Porównuję ten film z "Ukrytymi pragnieniami" Bertolucciego sprzed dwudziestu lat.Tam podobnie do toskańskiej willi przyjechała młoda Amerykanka(Liv Tyler), a międzynarodowe towarzystwo ,jakie napotkała,nie stroniło od seksu i trawki.Jednak film zrobiony był z wyczuciem i smakiem, którego to filmidło nie jest w stanie osiągnąć. To obmacywanie genitaliów, wąchanie majtek, oralne i inne igraszki ..fuj...Lepki tatuś wpychający syna w homoseksualny związek, mamusia paląca z siedemnastolatkiem papierosy,para podstarzałych odmieńców jako przyjaciele rodziny(pewnie kiedyś "przyjaciele" tatusia). Jedynie główna rola oferuje jakiś wyższy poziom aktorski, reszta to po prostu schematyczne kalki łącznie z "bezceremonialnym" gościem zza oceanu. Żeby zwiększyć szansę na nagrody wszyscy pochodzą z narodu wybranego, co zupełnie nie ma żadnego uzasadnienia dramaturgicznego. Już pewnie pisząc tak "progresywny" scenariusz poszukano wszystkiego, co aktualnie mogłoby wzbudzić aplauz zachwyconej "postępowej" awangardy przemian.Dno!
To film na podstawie książki. Polecam przeczytać. A końcowa rozmowa ojca z synem powinna być wzorem dla wszystkich rodziców.
Wydaje mi się, że powinieneś przeczytać książkę. Końcowa rozmowa ojca z synem jest ciekawym elementem - Agatonik słusznie na nią wskazuje, chociaż ja pewnie rozłożyłabym w tej scenie nieco inaczej akcenty, w sposób mniej oczywisty...
Ten film ma w sobie tyle "progresywizmu" ile, nie przymierzając , "Uczta" Platona - bo do wzorców antycznych - na przykład życia ateńskich elit, sposobu wychowania młodych mężczyzn i greckiej wizji harmonijnego dorastania (kalokagatia) się odwołuje. Tak więc mnie więcej 2500 lat "progresywimu"... Awangarda... ;) Ten film trzeba zobaczyć w tym kontekście. W pytaniu o to, co hellenistyczne w kulturze. Świat przedstawiony to lata '80, ale trochę inne lata '80 zarazem: to próba przeniesienia jednej epoki w drugą. Czy możliwe jest obudzenie jednego sposobu życia w czasie i miejscu, którym jest on obcy? To po trosze taki rodzaj eksperymentu: czy da się opowiedzieć "grecką" historię współcześnie? Da się, bo to nie jest współczesny gejowski romans, tylko historia, w której homoerotyzm jest pomyślany zupełnie inaczej... Jako co? To już może każdy zobaczyć sam. Nie musi się zgadzać z autorami filmu. Myślę, że dla nich samych ważniejsze było pobudzenie do myślenia, szukania i wysnucia własnych wniosków, do zadawania pytań, które w inny sposób mogłyby nie być tak dostępne.
W pewnych aspektach masz rację: to nie jest tak do końca film o miłości... A przynajmniej nie tak, jak uczy nas o niej świat romantyków, czy świat chrześcijan. To historia o odkrywaniu siebie, zakochiwaniu się, odkrywaniu seksualności, emocjonalności, o testowaniu własnych (i cudzych) granic... o mierzeniu się z konsekwencjami własnych wyborów.
Dziwnie się czyta to, że "ojciec wpycha syna w ramiona". Absolutnie tak tego nie odebrałam. Ojciec nikogo nigdzie nie wpychał (matka też nie). Rodzice Elia zauważywszy co się dzieje pomiędzy nim a Olivierem postanowili nie wtrącać się, pozwolić Eliowi decydować o sobie, o swoim życiu, postanowili zaufać jego rodzącej się dojrzałości. Czy rolą rodziców jest chronić dziecko przed złamanym sercem, bólem i ogólnie mówiąc -przed światem, przed pomyłkami albo trudnymi doświadczeniami? A może, niemal dorosły syn potrzebuje zaufania, wsparcia i samodzielności?
Rozpuszczony? Nie zauważyłam tego jego rozpuszczenia. Chętnie na ten temat podyskutuję. Ja widzę Elia inaczej - inteligentny, żywy i dobrze wychowany młody człowiek. Możesz wskazać samolubne zachowanie w stosunku do Marzii, ale i tu wydaje mi się, że chybiasz celu. Jeśli chcesz, możemy o tym pogadać ;)Pociągnąć ten wątek...
Żydzi? To akurat w książce główni bohaterowie są Żydami.( Autor powieści też nim jest.)To nadaje historii specyficznej dynamiki i głębi. Aspekt religijny pozwala lepiej zrozumieć dylematy bohaterów i ich niejednoznaczności. Dobrze, że Oliver i Elio nie są "anonimowi", ale mają narodowość (narodowości) i korzenie. Film nie dryfuje w próżni.
Z reguły nie odpowiadam na komentarze do komentarzy,ale ponieważ poświęciłaś swój czas i uwagę na dość obszerną wypowiedź, niegrzecznie byłoby nie odpowiedzieć.
Co do ateńskich,greckich elit - miłość do chłopców była obwarowana całym szeregiem zwyczajowych reguł,a mianowicie najpierw trzeba było być samodzielnym, założyć rodzinę, spłodzić potomstwo,a potem dopiero spędzać czas z chłopcami lub heterami, jak kto woli, bo jak wiesz kobiety miały bardzo ograniczoną wolność i nie spędzały czasu z mężczyznami podczas ich spotkań. A już uwodzenie syna gospodarza, gdy było się gościem ,byłoby zupełnie niedopuszczalne.
Ciekawe, czy gdyby gościem była Amerykanka, a nie facet, uwodzenie nastolatka, nawet gdyby sam szukał "eksperymentów" też wywołałby tyle zachwytów ? Rodzice byliby wniebowzięci ? Może za przykład posłuży tu romans Asi Argento z17-latkiem? Metoda rodziców na wychowywanie Elia polega na braku wychowywania. W realnym życiu już pewnie eksperymentowałby wciągając kokę. Mama też byłaby pewnie tym zachwycona, i głaskałaby go po główce. W końcu młody człowiek ma prawo do eksperymentów. Co do scenariusza, to oczywiście książka wybrana nieprzypadkowo, bo Romeo i Julia zastąpieni zostali Romeo i Julianem i tylko takie filmy znajdują poklask opiniotwórczych kręgów. I jeszcze wspaniała dziewczyna Elia, która zamiast śmiertelnie się na niego obrazić oczywiście rozumie go i wybacza, jakby miała 50 lat doświadczeń za sobą. Poprzestanę na tym, bo ten film jest dla mnie zupełnie zakłamany. No cóż, ja nie przekonam ciebie, ty mnie.. Życzę wielu filmowych wrażeń , bo mimo wszystko oboje nie jesteśmy przypadkiem na Filmwebie.