To nie jest film Wajdy, to film Jandy. Po pierwsze film tworzą dwie opowiadane jednocześnie historie: jedna o poszukiwaniu miłości, powiewu świeżości w życiu dojrzałej kobiety, w drugim Janda bezpośrednio opowiada o końcu życia i śmierci swojego męża Edwarda Kłosińskiego.
Jak już mówiłem, to film Jandy, niezwykle osobisty, intymny. Jest o jej życiu. Poza tym pożera swoim aktorstwem pozostałą część obsady.
Pięknie nakręcone, sentymentalne kino. Czegoś tu jednak mocno zabrakło. Prawdopodobnie historii, bo ta początkowo główna szybko zepchnięta jest na dalszy plan przez rozmyślania Jandy.
6/10