6,6 24 tys. ocen
6,6 10 1 24177
6,7 24 krytyków
Tatarak
powrót do forum filmu Tatarak

To nie jest film dla kogoś, kto oczekuje efektów specjalnych, albo idiotycznych żartów. To kino minimalistyczne, przepełnione pewnym klimatem. To kino dla ludzi, którzy są zainteresowani podejmowaną tematyką i potrafią ją nie tylko werbalnie, ale też emocjonalnie odbierać.
Kto nie przeżył sytuacji podobnej, do tej, w jakiej znalazła się Janda, nie zrozumie jej monologu. Po prostu nie wczuje się w jej emocje, a co za tym idzie ten monolog będzie się mu wydawał nudny, nadęty, ciężki itp.

Po prostu proszę, aby osoby które nie rozumieją tego filmu nie oceniały go, tak jak ja nie oceniam np. Avatara, bo być może jest to dobre kino, tylko ja po prostu nie potrafię wczuć się w gatunek.

Piekloszczyk

Zgadzam się z Tobą w pełni, dzięki za ten głos.

użytkownik usunięty
Piekloszczyk

Popieram, to wspaniały film najlepszego polskiego reżysera jakim jest pan Andrzej Wajda.
Co do pani Krystyny Jandy - najbardziej utalentowanej aktorki, to należy się Jej wielka pochwała za te ,,zwierzenia" (choć bardzo dobrze wiemy, że kręcąc ten film nie miała na celu zbierania pochwał, a raczej jak najdłuższe utrzymanie pamięci o jej mężu).
,,Tatarak" - największe arcydzieło polskiej kinematografii w ostatnich latach

ocenił(a) film na 3

Niestety się nie zgadzam dość zdecydowanie. Film zdecydowanie lepszy niż nadęta produkcja Wajdy pt. "Katyń", ale żadne arcydzieło (nie tyle w latach ostatnich, co w ogóle) to nie jest. Nie jest to arcydzieło filozoficzne, bo mówi w banalny sposób o najbanalniejszych aspektach umierania. I co z tego wszystkiego ma wynikać? Do jakich refleksji to ma skłaniać? Nie jest to także arcydzieło filmowe: film jest nierówny, monologi Jandy przydługawe i przewidywalne. Znając Jandę - a ja należę do jej fanów - po kilku zdaniach wiadomo co, o czym i w jaki sposób będzie mówić. Sceny z Iwaszkiewicza zagrane potwornie (!!!) sztucznie, co potęguje dubbing P. Szajdy.

Krótko mówiąc: od samego początku ma się wrażenie sztuczności, jedynie oglądania jakiegoś filmu, bardzo trudno po prostu zaangażować się w tą nierówną i pourywaną opowieść, która - choć nie łatwa do przeniesienia na ekran - niestety dodatkowo straciła na eksperymencie Wajdy i Jandy.

Monologi Jandy mogą podniecać czytelników jej bloga i strony internetowej, choć nie ma w nich niczego, czego wcześniej aktorka by nie powiedziała. Taka identyfikacja jest zrozumiała, ale też zrozumiałe powinno być to, że w takiej formie nie ma to dokładnie niczego wspólnego z wielkim kinem i "arcydziełem".

ocenił(a) film na 3
sandbox

"Kto nie przeżył sytuacji podobnej, do tej, w jakiej znalazła się Janda, nie zrozumie jej monologu".

Przy okazji bardzo ciekawa koncepcja oceny kina, w której wspólnota doświadczenia decyduje o ROZUMIENIU, a rozumienie o jakości. Trochę to staromodne, a jeszcze bardziej niedorzeczne. Film podejmuje tak banalne problemy, że naprawdę nie trzeba "znajdować się" w sytuacji Jandy, czy Marty, żeby rozumieć. Po drugie, rozumiem, że skoro np. jestem, byłem i będę (bo tak mam) przeciętnym szczęśliwym gejem nigdy nie zrozumiem rozterek Bess z "Przełamując fale" Triera, a skoro nie zrozumiem, to źle ocenię film, a więc nie powinienem w ogóle go oceniać. Gratuluję poczucia humoru!

ocenił(a) film na 9
sandbox

Otóż niestety, jeżeli nie przeżyłeś śmierci kogoś bliskiego, to skąd wiesz co może czuć osoba, która to przeżyła? Jeśli nie poczułeś panicznego lęku o własne życie, to skąd wiesz co może czuć osoba, której przystawiono do głowy rewolwer?
Możesz spróbować przyrównać własne doświadczenia, skompilować je i zobaczyć czy możesz z nich ułożyć jakieś rozumienie sytuacji drugiej osoby, ale nie zrozumiesz jej w pełni, jeśli nie przeżyłeś tego co ona.

I wcale nie chodzi o to, by oceniać film tylko na podstawie historii. Dobra historia może być opowiedziana w kiepski sposób. Dlatego możemy oceniać Tatarak również od strony formalnej, wizualnej i tak dalej.
Dla mnie jednak głównie liczy się umiejętność stworzenia odpowiedniego klimatu dla kontemplacji emocji i dlatego na przykład po tysiąckroć wolę "Dom wariatów" od, dajmy na to, "Dnia świra".

użytkownik usunięty
Piekloszczyk

Chciałbym sie wtrącić w tą rozmowę. Ja jakoś tego filmu nie moge strawić i mówienie o tym , że to jest arcydzieło- filozofia dorabiana do uczucia po stracie kogoś bliskiego to bzdura moim zdaniem.
Nie ukrywam temat może i ciekawy, ambitny. Szacunek dla Jandy za takie otwarcie...ale
Zostało to potraktowane po łebkach - jak teleexperess o 17. na jedynce.
Jak widz zaczyna poznawać co , gdzie , kiedy - zaczyna się jakiś wątek miłosny to juz okazuje się , że to koniec.
A najbardziej wkurza mnie sposób przedstawienia tego - pół reportaż pół film fabularny. Tylko prosze niech nikt nie pisze , że nie rozumiem tego filmu - nie o to chodzi.
Można było z tego albo zrobić 100% dokument albo poprostu nakręcić film na podstawie tych wydarzeń . A nie łączyć tego razem.
Wiadomo znajdzie się rzesza entuzjastów , ale można było to prościej. Dosyć w życiu naoglądałem się "ambitnych produkcji"
Może historia opowiedziana była za prosta żeby ja "wykręcić"?


ocenił(a) film na 9
Piekloszczyk

Daję 9. Bardzo kameralny film zrealizowany w ciekawy sposób. Rola Jandy mistrzowska. Moim zdaniem jedynym słabym punktem tego filmu jest niejaki Paweł Szajda, który ewidentnie nie sprostał wymaganiom stawianym przez rolę.