Początkowo nie byłem pomyślnie nastawiony do tego projektu, bo nie do końca byłem przekonany co do sensu publicznej spowiedzi i mieszania filmowej fikcji z prawdziwym życiem. A jednak udało się to naprawdę znakomicie.
Zaskoczył mnie szczególnie jeden aspekt – tło tego filmu. Przez większość część filmu oglądamy piękne klimaty – spokojne jezioro, piękne pola, szczęśliwych ludzi bawiących się na molo, a prawda jest taka, że po ścieżkach tego piękna cały czas przechadza się śmierć – zarówno reminiscencje i pamięć po zabitych w czasie wojny, jak i tych jeszcze żyjących, po których Kostucha upomni się lada dzień. Ta, jak widzimy, przychodzi niespodziewanie.
I nieważne, czy chodzi o dziecko, młodzieńca, czy dorosłego. Niezależnie, czy jesteś nikomu nieznaną jednostką, czy mężem Krystyny Jandy. Ona jest bezlitosna.
Jak to pisał Szekspir -
"Ze wszystkich dziwów znanych mi;
najdziwniejszy dla mnie ludzki strach;
choć wiadomo że Śmierć - nieunikniony kres;
nadejdzie wtedy kiedy nadejść ma...''.
Warto obejrzeć !!
Moja ocena - 7/10