6,6 24 tys. ocen
6,6 10 1 24177
6,7 24 krytyków
Tatarak
powrót do forum filmu Tatarak

Mieszane uczucia

ocenił(a) film na 7

...a mam słabość do filmów polskich i autotematycznych.


Pierwsze wrażenie – nie potrafi przykuć uwagi widza, podziałać na jego
emocje, przybić go ujęciem, tempem, dźwiękiem. Mało autorski, zwyczajnie
dobrze wykonany z kilkoma ciekawymi pomysłami. W zasadzie oryginalny, ale
całymi garściami czerpie ze „Wszystko na sprzedaż”, a to już widzieliśmy.

Ale powoli... Jest to film o przemijaniu, umieraniu. W dziele
Iwaszkiewicza tatarak pachnie śmiercią, symbolizuje śmierć. Sam utwór
opowiada o kobiecie, która nosi w sercu żałobę po stracie dwóch synów w
powstaniu warszawskim. Zakochuje się w dwudziestoletnim chłopaku
symbolizującym młodość. Chce w ten sposób samemu się odmłodzić, zmienić
styl życia, który do tej pory wyznaczał jej siwy mąż-lekarz i pusty
pokój. Ale jej związek z nim, a nawet sam jego początek, kończy się
tragedią. Cała ta fabuła rozgrywająca się po II wojnie przepełniona jest
smutkiem i stratą.

Andrzej Wajda doskonale ją zaadaptował na potrzeby swojego filmu. W
zasadzie uważam, że to adaptacja wzorowa, gdyż nie kopiuje pierwowzoru
literackiego, lecz w twórcy sposób go wykorzystuje tworząc nowe dzieło.
Już ma duży plus. Do tego pojawia się w tym wszystkim innowacyjność, za
którą „Tatarak” otrzymał nagrodę w Berlinie.

Otóż podczas kręcenia „Tataraku” Krystyna Janda przeżywała trudne chwile
– jej mąż, znakomity operator filmowy Edward Kłosiński umierał na raka
płuc. Niczym grana przez siebie postać doznawała w życiu prywatnym
przemijania, obcowała ze śmiercią. Ten fakt został wykorzystany w filmie.

Wajda sprawił, że w jego utworze fikcja filmowa przenika się z prawdziwym
życiem. Krystyna Janda nie wytrzymuje emocjonalnie i ucieka z planu
filmowego do męża. Do tego jej monolog (znakomicie zagrany i wykonany od
strony organizacyjnej) przeplata historię Marty. Choć można chyba
powiedzieć, że u Wajdy nie ma Marty... jest tylko Krystyna.

Słynny już monolog faktycznie przejmujący i ciekawie sfilmowany. Zdjęcia
polskiej jakości – czyli najwyższej światowej (przepiękna przyroda,
kapitalne światło). Na końcu jest są emocje, jest dramaturgia, jest
powiew świeżości, ale gdy to wszystko zaczyna się podobać nagle się
kończy...

Fragmenty o lekarzu i jego żonie zbyt zwyczajne... Nie wszystkie wstawki
z planu filmowego właściwie skomponowane z resztą (dużo lepiej to
wyglądało we „Wszystko na sprzedaż”)... i fragmentarycznie przez to się
robi...

Podobało mi się, nawet bardzo, ale cały czas mam wątpliwości. Bo to można
było lepiej dopasować, dopieścić... trochę jakby ten film był już gotowy
i nagle, podczas montażu, ktoś wpadł na pomysł, że dorzucimy monolog
Jandy, parę ujęć z planu, dogramy co trzeba i otrzymamy nowy wydźwięk.

Mogło być rewelacyjnie, jest dobrze, niedosyt pozostaje.