Chyba najmocniejsza strona filmu to Luke Goss który zagrał Steva. Reszta to jakiś dramat. Jin to jakiś chłoptaś z boysbandu. Totalnie nie porozumienie z doborem postaci. Dlaczego był tam Dragunov a nie było np. Kinga. W ogóle kto pisał scenariusz. Kolejny przykład zerowania na tytule. 3/10