Zgadzam się w zupełności z 7MaTy7, żeby tak spieprzyć najlepszą bijatykę na konsolę i to moją ulubioną serię, przy dzisiejszym potencjale i możliwościach, to trzeba chyba być na bani.
O czym my w ogóle gadamy jin jakaś męska pizdeczka, w ogóle nie nadająca się do tej roli.
Ale to jest kolejny i jakże przykry dowód na to że komercha rządzi a nie oryginalność i poprawność.
Dlatego już nie robię sobie nadziei na tego typu produkcję, bo już z góry wiem, że gry w filmie będzie tyle co kot napłakał, a reszta to miłość i happy end:)
A ja nie popieram w 100%. Ten film to nic w porównaniu do tego, co zrobili z Dragon Ballem. Jeśli Tekken to porażka na całej linii, to Dragonball Evolution jest antychrystem, którego zesłano na ziemię, aby nasze dusze były skazane na wieczne męki - obejrzysz raz i już na zawsze będziesz mieć koszmary. Innymi słowy - moim zdaniem odrobinę przesadzasz.
Mając na uwadze fakt, że film jest na podstawie bijatyki, mogło być gorzej. Mogło wyjść Dead or Alive... albo Dragonball Evolution. Mógł też Tekkena kręcić Boll. Wtedy wyglądałoby to tak: http://www.youtube.com/watch?v=4Ic1AL38O3I - Nie zrozum mnie źle, to akurat jest całkiem fajny amatorski filmik.... no właśnie.
Kino komercyjne ma swoje prawa. Tego typu filmy mają happy endy i już (chociaż ten tutaj nie jest taki 100%, w końcu zapowiada sequel i "prawdziwe dziedzictwo Tekken"). Tak czy siak, jakiego finału się spodziewałeś? Bo ja obejrzałem dokładnie to, czego się spodziewałem: hollywoodzka, bezpłciowa adaptacja gry (z niezłą muzyką). Z tym, że nawet nie najgorzej się na niej bawiłem, ale to pewnie przez nawiązania do gry - mnie cieszą, a nie denerwują :). Nawet jeśli w filmie Kazuya to był tak naprawdę Lee - fani powinni rozumieć :)
6/10 bo lubię Mishimy i Jina