Dziewczyna miała do dyspozycji swoją komórkę oraz broń (przecież kierujący pojazdem policjant z pewnością był uzbrojony), a zamiast zrobić z nich użytek wolała siedzieć przypięta pasami, licząc że zabójca o niej zapomni. Zresztą już lepszym wyjściem byłoby zacząć uciekać, z pewnością miałaby przewagę. Od tej sceny wiedziałem, że nie uda mi się brać tej fabuły na poważnie.
To nie była aż tak bardzo absurdalna scena jak inne (np. ta jak młodsza siostra dostała kosę piła w kostkę a na końcu idzie jakby nic się nie wydarzyło). Mnie chyba w takiej sytuacji też sparaliżowało i bałabym się wydać jakikolwiek odgłos czy hałas widzac co sie dzieje wokoł. Czy uzycie broni dla przecietnej kobiety jest takie proste jak nie miało się jej nigdy w ręku? Pewnie zanim bym ja odbezpieczyła już nie miłabym ręki.