Ben Stiller jest jak dla mnie świetnym aktorem i zazwyczaj to on wyciąga produkcje w których gra
na jako taki zjadliwy bądź całkiem niezły poziom.
,,Telemaniak" to pierwszy film amerykanina który miałem okazje zobaczyć i muszę przyznać że
mam mieszane odczucia.
To co zasługuje na pochwałę w tym dziele to przede wszystkim oryginalny i całkowicie nienaganny
pomysł jaki przyświecał reżyserowi, tematyka jaką jest naturalnie telewizja stanowi nieodzowny
element produkcji. Stiller znalazł całkiem fajny sposób na ukazanie swego wizerunku który w 100%
pasuje do tego tytułu.
Dużym plusem jest postać czarnego charakteru, która jest do bólu szurnięta jak również
jednocześnie zabawna i niebezpieczna. Film obrazuje pewną przemianę psychologiczną co
świadczy o tym że nie jest tylko
podrzędną głupią amerykańską produkcją. Zarówno tytułowa postać jak i wygląd parkingu, miejsca
snu Stevena i paru innych scen jest lekko muśnięty takim ,,amatorskim mrokiem".
Najważniejszą zaletą bezapelacyjnie jest Jim Carrey. Udowadnia on że jest wielkim aktorem, który
potrafi rewelacyjnie wcielić się w rolę zupełnie przeciwną niż taki niewinny idiota.
W tym filmie o filmach doszukałem się jednej poważnej wady. Carrey jest całą duszą tego dzieła,
gdyby go zabrakło, produkcja byłaby tak nudna że nie obejrzałbym nawet połowy.
Jednakże podsumowując twierdze że jest to tytuł, który znacznie wybija się z grona ckliwych
komedyjek jakie w tych latach serwowała nam Hollywoodzka kinematografia, jest to obraz
zdecydowanie ambitniejszy, którego fabułę
zwieńcza kapitalne zespolenie wątków.