Lubię dobre kino. W tym przypadku mocno się rozczarowałem. Nicsięniedzianie, chaotyczne wątki, dłużyzny i co pięć minut "nastrojowe" najazdy kamery trwające 30-60 sek. A na deser porażka charakteryzatorów, którzy zapomnieli, że postaci powinny się starzeć...
Nie do końca się zgodzę. To bardziej film nastrojowy niż film z akcją. Można takie kino lubić lub nie. Zależy od odbiorcy. Moim zdaniem dużo lepszy od np. naszej "Starej Baśni". Wątki nie tyle są chaotyczne - lecz jest specyficzny sposób ich przedstawienia - w końcu filmu mamy jednocześnie 2 akcje - w Szwecji i w Palestynie, obie przedstawione równocześnie.
Co do charakteryzacji - nie ma specjalnie wielkich błędów. Akcja w Palestynie dzieje się w 1177 (finałowa bitwa z Saladynem pod Montgisard miała miejsce 25 listopada 1177). Zamordowanie króla Karla Sverkerssona przez Knuta i Arna - miało miejsce w 1167 (konkretnie 12 kwietnia 1167). To 10 lat różnicy. W momencie morderstwa Knut Eiríksson miał 17 lat. Arn pewnie był w podobnym wieku. Czy 17-latek może aż tak się postarzeć w 10-lat?? A przecież w końcówce ich wygląd jest inny niż w momencie zabicia uzurpatora. Z drugiej strony - włosy ojca Arna zdążyły lekko posiwieć pomiędzy wysłaniem małego do klasztoru a jego powrotem, choć było to zaledwie 8 lat (ojciec Knuta - król Eryk IX zginął zamordowany w 1159). W ciągu tych 8 lat - Arn przekształca się z ok. 9 letniego chłopca w 17-18 latka - to widać na ekranie.
Na koniec - film opowiada o historycznych wydarzeniach - walce o władzę w Szwecji (rody Sverkerów i Eriksonów walczące o koronę - to historyczne rody Ostergotlandu). Świetnie przedstawia życie tego czasu i ówczesne obyczaje (choćby ting czy życie klasztorne). Mam małe wątpliwości co do scen walki (to przerzucanie miecza z ręki do ręki) - ale to już jest drobiazg.
Dla mnie - 8/10. Szwedzi potrafią zrobić dobre kino.
Szkoda tylko że ten film to niemal plagiat "Królestwa Niebieskiego". Może się bronić ramową opowieścią o Szwecji, ale wszystkie epizody z Ziemi Świętej są jakby żywcem wyjęte z filmu sprzed 4 lat. Nie tylko historia, kostiumy, postaci itp - co jest zrozumiale - ale nawet pewne ujęcia, dialogi i wątki z przyjaźnią głównego bohatera i Saladyna na czele.
Szwedzi potrafią, ale to jest niemiłosiernie poszatkowane, postaci płaskie i banalnie przewidywalne. BTW "Stara Baśń" to dobre porównanie - na mojej skali 0/10 :)
Jaki plagiat?? Ten film to ekranizacja trylogii składającej się z książek "Vägen till Jerusalem", "Tempelriddaren", "Riket vid vägens slut" - a więc kilka lat przed "Królestwem niebieskim". A, że oba filmy odtwarzają ten sam okres - to i wiadomo, że podobieństwa będą.
Ps 2. To co widzimy na ekranie w polskich kinach to komasacja 2 filmów ("Arn: Tempelriddaren" i "Arn: Riket vid vägens slut") w 1 film. Jako, że nie widziałem tej polskiej wersji - wycofuje moje zdanie, które odnosiło się do oryginalnych filmów szwedzkich a nie do poszatkowanej wersji, którą serwuje nam dystrybutor polski.