ogląda się go lekko i przyjemnie, nawet gra na emocjach ale bez przesady. czegoś mu brakuje dlatego uważam że ocena 6 jest najlepsza dla tej produkcji...jak to się mówi "sząłu nie ma tyłka nie urywa" ale można spokojnie obejrzeć...
Zgadzam się z opinią. Niczego nie urywa, ale jest jak najbardziej do obejrzenia. Wartość filmu moim zdaniem podnosi końcowa skandynawska bitwa. Mimo, że można dopatrzeć się w niej zachowań podobnych do tych znanych z filmu Braveheart - Waleczne Serce.
Ps. Trzeba również przyznać, że rośnie też poziom skandynawskiego kina, które wraz z kolejną produkcją jest chyba coraz lepsze. Wielkim kinomanom oraz videomanom pewnie tytułów skandynawskich produkcji przybliżać nie trzeba.
Ja tam wiedziałem, że fajerwerków nie bedzie i że mi "tyłka nie urwie", ale liczyłem na trochę prostej (prostackiej?) rozrywki, ale to mi nawet paznokci nie obcięło. Bitwy były miałkie (juha sie nie lała), bohaterowie usztywnieni, bezemocjonalni, jakies to było koślawe. Pieprzyć realia historyczne Saladynów, Swerkerydów i innych, ale jak juz robimy średniowiecze to chyba wiemy że nie było to takie cacane poprawne politycznie i czysciutkie z meke-upami i tapetami... z kogo oni robia debili? Całość maxymalnie przewidywalna, ale tak niesamowicie że, jak ktoś dałby mi punkt wyjścia i kazał napisac scenariusz-wycieruch, czerpiący chochlami z utartych schematów, to właśnie cos takiego bym wymyślił.
Kurde, do brave hearta to sie nie umywa niestety.
Ale czy lepsi Templariusze czy Królestwo Niebieskie? Chyba na tym drugim miałem jednak wiecej ubawu i częściej śmiałem się śmiechem grubiańskim;)