Posłużcie, proszę, radą, bo jestem w kropce.
Nie wiem z czego śmiać się bardziej, twórców tego "historycznego" filmu, będącego "lustrzanym odbiciem ówczesnej rzeczywistości", czy też może z bandy klinicznych pożytecznych idiotów, którzy tego typu chłam i niepojętą tandetę uważają za obraz przedstawiający fakty?
Rozmaici ateiści, modni dziś antykatolicy, zawsze potrafili rozbawić mnie swoim umysłowym stuporem, swoją groteskową butą obleczoną nieskończoną głupotą. Zawsze z uśmiechem, choć czasami zdarza mi się spojrzeć ze smutkiem (po przekroczeniu pewnej skali niestety rzecz przestaje być zabawna), czytam dywagacje domorosłych kawiarnianych intelektualistów/ek, których poziom inteligencji (zarówno mierzonej w standardowych testach, jak i chociażby emocjonalnej) pozostaje gdzieś w okolicy dna Rowu Mariańskiego (naturalnie jest dużo gorzej, ale dla ułatwienia podałem miejsce występujące fizycznie na naszej planecie).
Zastanawiam się jednak, i naturalnie takie głośne myślenie ma charakter pewnej prowokacji (nie mogę się już doczekać znajomych szczeknięć:) ), czy rzeczywistym, wymiernym idiotą jest ten, kto za spore pieniądze wciska ciemnej masie błądzącej po swych niezmierzonych polanach kretynizmu taki tandetny kit, czy też wspomniana już grupa ludzi, samookreślających się jako wyzwoleni umysłowo, wyjątkowo inteligentni et cetera?
Czy wymyślanie coraz to bardziej absurdalnie zakłamanych i chorych historyjek na temat Kościoła, Krucjat, Inkwizycji itp. to naprawdę tak pasjonujące zajęcie? Co prawda ludzie upośledzeni umysłowo potrafią bawić się latami dwoma drewnianymi klockami, ale, prawda, w domu wisielca nie mówi się o sznurze, kulturalnie więc zejdę z tego naprowadzania i sprowadzę omawianą kwestię do przedstawionego wcześniej pytania (choć, naturalnie, ma ono znamiona pytania retorycznego, ale inkluduje pewien nieprzyjemny dla niektórych wniosek, stąd też postanowiłem taki, a nie inny, temat założyć. Taki egoistyczny sposób wywołania rozrywki).
Czekam więc na opinie i gorąco pozdrawiam:)
Zan_Dumar napociłeś się! Jednak muszę Cię rozczarować - wyszło to bardzo żałośnie - dokładnie tak, jak to chcąc obrazić innych napisałeś "dywagacja domorosłego kawiarnianego intelektualisty". Nie wiem czy zauważyłeś, że to jest film fabularny a nie dokumentalny. Fabularny - czyli taka opowieść ;-) Jednym się bardziej podoba, dla innych może to tylko łzawa opowieść. Nie o gustach tu mowa ale o Twoich chamskich uwagach. Jak wnoszę z Twoich wypowiedzi, sam się uważasz za bardzo inteligentnego znawcę epoki i krytyka filmowego, który ma prawo obrażać innych. A co do tła historycznego panie znawco - radziłabym Tobie poczytać trochę opracowań historycznych na temat wypraw krzyżowych, inkwizycji, historii kościoła w ogóle - i to opracowań bezstronnych, a nie opierać się na "twórczości" pana Ziemkiewicza i jemu podobnych. Drewnianych klocków zapewne sam używasz wbijając sobie do głowy kłamstwa i miażdżąc te nieliczne szare komórki które Ci pozostały. Jeśli mogę coś jeszcze poradzić - przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś i zastanów się nad składnią. Poza tym jeśli zamierzasz używać w swoich wypowiedziach jakichkolwiek (mądrze brzmiących w Twoim mniemaniu) słów, zastanów się i sprawdź w słowniku czy one w ogóle w takiej formie istnieją. Nie pozdrawiam cię (celowo tym razem z małej litery), nie mam ochoty.
Zan_Dumar hahahahahaah. przykro czytać wypowiedź, która sprawia wrażenie jakby miała na celu nie pokazania głupoty odbiorców filmu, tylko wyniesienie Cie na wyżyny mądrości. Uśmiałam się za wszystkie czasy :D
Nadmiar Twoich "mądrych" słów ci szkodzi
A film... hmm... nie znam się na tych faktach(?) historycznych, ale podobał mi się jako obraz. No i w miarę ciekawa fabuła ;) Przynajmniej nie żyli długo i szczęśliwie ;P
Spodziewałem się ciekawszych odpowiedzi, te dwie powyżej są bardziej żałosne, niż śmieszne, ale co tam- odniosę się i do nich: Jemi, nie wiem, czy zauważyłeś, a prawdopodobnie nie, co nietrudno wywnioskować z pewnej, pożal się Boże, linii argumentacyjnej którą przyjąłeś, że mój post w ogóle nie uderzał w formalne zamierzenia twórców, czemu dałem jasny wyraz w pierwszej części wypowiedzi, a właśnie z rozmaitych przygłupów, którzy biorą ten obraz WŁAŚNIE ZA FILM DOKUMENTALNY. Sam więc przyznałeś mi rację. Sądziłem, że w szkole podstawowej uczą już czytania ze zrozumieniem, ale najwidoczniej "z pustego i Salomon nie naleje", choć równie dobrze pasuje tu "z kamienia nie wyciśniesz". Moje uwagi można uznać za bardzo sarkastyczne, ale nie chamskie, sugeruję zajrzeć do, wspominanego już, słownika, aby rzucić okiem na definicję tego prostego słowa. Przy okazji, imputowanie mi bycia we własnym przekonaniu "bardzo inteligentnym znawcą epoki i krytykiem filmowym", choć ani razu nie odnosiłem się stricte do epoki ani do konstrukcji filmu, jest już jakimś śmiesznym żartem, za który bardzo dziękuję, bo dostarczyłeś mi sporo rozrywki, zgodnie z moimi początkowymi zamierzeniami;)
Opracowań historycznych ze wszelkiej strony przeczytałem już naprawdę dużo, niemniej jak widzę "obiektywność" przy jednoczesnym wykluczaniu ""twórczości" pana Ziemkiewicza i jemu podobnych" jest tu zdefiniowana dość relatywnie i de facto jest przeciwieństwem obiektywności, bo choćby wspomnianemu p. Ziemkiewiczowi nie możesz, mój czcigodny rozmówco, nic zarzucić w kwestii warsztatu, co jednoznacznie wyklucza cię z grona inteligentnych osób potrafiących racjonalnie dyskutować:) Ale cóż, zgodnie z niezwykle celnym zdaniem wypowiedzianym przez śp. Franciszka VI księcia de la Rochefoucauld "Nikt nie jest zadowolony ze swojego majątku, ale każdy ze swojego rozumu". Wnioskuję więc, że możliwości umysłowe moich czcigodnych rozmówców nie pozwalają im na przekroczenie pewnej bariery charakterystycznej dla wiejskich głupków, co to "wiedzą swoje" ;) Nie, żebym sugerował, że wspomniani rozmówcy są jedynie tępakami celowo błądzącymi po polach własnej głupoty... ;)
Bardzo rozbawiło mnie to, że jeśli ktoś wysławia się w sposób bardziej złożony, co bynajmniej nie wynika z jakiejś pozy, a z natury i wykształcenia, to banda głupków automatycznie przyrównuje go do swojego poziomu intelektualnego i z własnej perspektywy wyśmiewa "udawanie mądrego", co jest dla ich możliwości intelektualnych jedynym mającym rację bytu wytłumaczeniem, i naturalnie zrozumiałe ex definitione, jest jednak przy tym tak przepełnione farsą i groteską, że przynajmniej jest się z czego pośmiać. Czekam więc na kolejne światłe komentarze, które w żaden sposób nie atakowały tego, co powiedziałem, a co jest logiczną koniecznością, a jedynie zawierały prostackie i właśnie "chamskie" argumentum ad personam lub też omyłkowo przyznawały mi rację.
Pozdrawiam!
Jasne, tylko ty jesteś wykształcony, a ci, którzy cię skrytykują to "wioskowe głupki" po zawodówce i ateiści. Tu mnie masz, ateistką jestem ;).
Ewidentnie prowokujesz. Widać, że nie zamierzasz nikogo uświadomić w kwestii historii, tylko zdenerwować fanów tego filmu. Nie bardzo wiem po co, ale niech ci tam będzie, każdy ma jakieś hobby. Szkoda, że mylisz brak wiedzy z brakiem inteligencji. Nie wiem, czy to element prowokacji, ale niezależnie od tego czyni to twoją wypowiedź żałosną. Zresztą kompetencją się nie popisałeś. Faktycznie, ktoś kto uważa że jest to film dokumentalny, prawdopodobnie jest idiotą, ale ci którzy uważają go za historyczny mogą być całkiem bystrymi laikami w tej konkretnej dziedzinie.
"mój post w ogóle nie uderzał w formalne zamierzenia twórców" Cóż, nie wiem jak komukolwiek mogło przyjść coś takiego do głowy... Chociaż twoje uprzejme pytanie postawione na początku pierwszego posta może stanowić pewną sugestię.
"Nie, żebym sugerował, że wspomniani rozmówcy są jedynie tępakami celowo błądzącymi po polach własnej głupoty... ;)" To próba ironizowania, czy kompletnie nie przywiązujesz wagi do tego, co piszesz? Bo w swoich postach nie robisz nic innego, tylko udowadniasz, że rozmawiasz z bandą idiotów.
"ani razu nie odnosiłem się stricte do epoki ani do konstrukcji filmu" I wielka szkoda. Łatwo jest patrzeć wyniośle i z pogardą, pokazując wszystkim wokół, że zna się Prawdę, o której nikt inny nie ma pojęcia. Tylko że w ten sposób możesz co najwyżej wywołać kłótnie. Sam przyznajesz, że o to ci właśnie chodzi. To cię czyni nieco kulturalniejszą, ale irytującą odmianą trolla.
Pozdrawiam i wiem nawet, jak będzie wyglądała twoja odpowiedź ;). Chociaż szczerze mówiąc nawet ciekawa jej nie jestem... (tak, TAK, masz tu kolejnego tępaka, który "swoje wie" :D)
Zan_Dumar litości! W swojej drugiej wypowiedzi jesteś jeszcze bardziej żałosny niż w pierwszej. Jeśli wypowiedzi określające sympatyków filmu jako "ciemną masę błądzącą po swych niezmierzonych polanach kretynizmu", ich "umysłowy stupor, "groteskową butę obleczoną nieskończoną głupotą" określasz jako "bardzo sarkastyczne, ale nie chamskie", to słownik chyba bardziej Tobie jest potrzebny...
Tak czytam sobie to co napisałeś i dochodzę do wniosku, że do grona inteligentnych takich jak Ty nie chcę się zaliczać. I jeszcze Cię raz proszę, popracuj nad składnią. Nie wysławiasz się "w sposób bardziej złożony", tylko jak ktoś, kto dorwał się przypadkiem do słownika wyrazów obcych i chce się popisać. To nie wygląda jak "z natury i wykształcenia", to bełkot.
I jeszcze: "opracowań historycznych ze wszelkiej strony przeczytałem już naprawdę dużo" - zaiste po polsku ;-) Ja też "ze wszelkiej", także prace pana Ziemkiewicza jakbyś miał wątpliwości.
W Twoim mniemaniu obiektywne zapewne jest pytanie: "Czy wymyślanie coraz to bardziej absurdalnie zakłamanych i chorych historyjek na temat Kościoła, Krucjat, Inkwizycji itp. to naprawdę tak pasjonujące zajęcie?" - masz rację, racjonalnie nie da się dyskutować - z Tobą....
Widzę, że nie dajesz za wygraną, dokładnie tak, jak sądziłem, że będzie. Odnosiłem się już do wszystkich "zarzutów" z twojej strony, a nie mam w zwyczaju się powtarzać, powiem więc jedynie, że gros ludzi jakoś potrafi zrozumieć owy "bełkot" który najwyraźniej w twoim przypadku jest zbyt niezrozumiały, żebyś go pojął. W tym przypadku negatywnie rzutuje to jednak nie na moją, a twoją sprawność intelektualną. I nie nazywam wspomnianymi określeniami "sympatyków filmu" jako całości, a tylko jej części, o której była cała wiadomość, której, jak sam już przyznałeś, nie zrozumiałeś, co wiele wyjaśnia. Skoro literówki, zdarzające się każdemu piszącemu, a które i tak oddają sens rzeczy, stanowią dla ciebie wystarczający powód do obrócenia kota ogonem (nie potrafisz znaleźć błędów w warsztacie wspomnianego Ziemkiewicza, a brniesz w zaparte), to rzeczywiście dyskusja z tobą nie ma żadnego sensu. Cieszę się też, że masz podobne odczucia względem mnie, może oszczędzisz mi już wątpliwej przyjemności czytania twoich bredni i unikania odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania, i które de facto cały twój wkład na tym forum przypisują do poziomu żałosnych pyskówek, które do niczego nie prowadzą. Byłbym więc wdzięczny, gdybyś łaskawie zamilkł, bo nie czerpie dzikiej przyjemności z polemizowania z ludźmi, którzy widzą tylko to, co chcą widzieć, a rozumieją jeszcze mniej.
Dobrze zrobiłam, że znowu tu weszłam, bo sprawiłeś mi trochę radości ;). Nabijanie się raczej ci nie wyszło. Mimo iż zdecydowanie rozumiem słowa, których używasz, uważam, że twoja wypowiedź jest pseudointelektualnym bełkotem, z którego w rzeczywistości nic nie wynika.
Oczekujesz dyskusji na argumenty? Ależ ty nie wysunąłeś żadnych argumentów, o których ludzie chcieliby rozmawiać! Nie wydaje mi się, żeby ten film był w jakiś szczególny sposób skierowany do ateistów. Jako film historyczny najprawdopodobniej interesuje nastolatków, którzy niewiele wiedzą o czymkolwiek - ale to nie znaczy, że są debilami i niczego się nie naucza w przyszłości. Zresztą Templariusze nie są jakimś kultowym dziełem. Popularności wielkiej nie zyskali.
Jeśli to miała być prowokacja, nie wyszła. Nie udało ci się trafić w czuły punkt. Nie dziw się, że mimo to denerwujesz ludzi, bo ton masz irytujący. Po co bez przerwy wypisujesz, jaki to jesteś wykształcony i inteligentny? Jeśli to prawda (czego nie wykluczam - choć, jak sądzę, należałoby jeszcze dodać "niezwykle zarozumiały") powinno to wynikać z twoich wypowiedzi. Jeśli krytykujesz, trochę bardziej przemyśl argumenty. Bo w tym przypadku sam siebie ośmieszasz.
Obiecuję, że to mój ostatni post w tym temacie. Trollów nie należy karmić, niezależnie od gatunku.
Pozdrawiam gorąco ;).
zgadzam się z Jemi
jak mozna ukladac takie zdania?:
"Widzę, że nie dajesz za wygraną, dokładnie tak, jak sądziłem, że będzie."
"Cóż, stało się dokładnie to, co przewidywałem, że się stanie"
te twoje wypowiedzi to taki jakby trochę intelektualny bełkot co? nie masz chyba z kim pogadać, że wypisujesz na forach kilometrowe wątki na temat jakiegoś mało znaczącego filmu...pozdrawiam i życzę trochę wyluzować, isc na spacer..albo do kawiarni :)
Ten film nie jest antykościelny - ja tego tak nie odebrałam.
Występuje w nim postać wrednej zakonnicy, ale ja osobiście nigdy nie generalizowałam, że wszyscy są źli.
Takie postacie w Kościele są tylko wyjątkiem potwierdzajacym regułę świętości tej instytucji.
No i wreszcie trochę inna historia niż te przerabiane co chwilę od nowa "Robin Hoody" - które lubię, ale ile można...
Zdecydowanie zgadzam się z Jehanne film nie jest antykościelny. Co do praw i historyjek wymyślonych... no nie wszystkie są dokońca wymyślone. Kościół przeprosił za Krucjaty, świat wybaczył, więc teraz to tylko historia, po co się w tym babrać i wielce oburzać? Tutaj jest ona tłem dla filmu romantycznego.
zan dumar, chlopski filozofie, napociles sie, chciales rznac inteligenta a wyszedles na idiote. Zdarza sie. Czy wam katolickim fanatykom nigdni nie dotrze do lbow, ze kosciol w sredniowieczu byl organizacja zbrodnicza? Bog byl tylko przykrywka dla ciemnych interesow kolesiow w sukienkach z watykanu.
Na koniec, niech zgadne? jestes z PIS? wy zawsze rzniecie super intelektualistow i obrazacie ateistow.
Cóż, stało się dokładnie to, co przewidywałem, że się stanie. Nikt naturalnie nie przyznał, że jest/ był w błędzie, jednocześnie nie potrafiąc racjonalnie, w oparciu o dane naukowe, poprzeć swoich "opinii". Zakończę to więc małym wypunktowaniem, bo, jak wspomniałem, nie przepadam za dysputami z idiotami. Postaram się używać prostego języka, żeby wszyscy niespecjalnie lotni umysłowo zrozumieli.
1. Ten film nie ma wiele wspólnego z historią, przedstawia Kościół i Krucjaty w sposób nierzetelny, wpisując się w popularny współcześnie nurt antykatolicki. Bo, jak wiadomo, trzeba się na religii powyżywać, ale na muzułmanów nie macie jaj, podobnie jak na Żydów, więc skupiacie się na Kościele, opierając się na zakłamanych wypocinach porewolucyjnych francuskich powieściopisarzy. A fakty są proste: Krzyżowcy nie byli bandą krwiożerczych degeneratów, którzy brodzili w Jerozolimie po kolana we krwi, jak to niektóre wiejskie głupki lubią pisać, a Arabowie nie byli ostoją cywilizacji, pokojowym ludem strzegącym jedynie swojego podwórka. Na potwierdzenie takich bzdur nie ma żadnego popierającego to źródła historycznego. I nie mówię tu o mitach ludowych itp. W rzeczywistości było wręcz odwrotnie, ale nie mam ochoty uczyć tutaj historii, tym bardziej, że większość z "ate" i tak nie dopuściłaby tego do wiadomości. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegoś więcej, niech zainteresuje się takimi kwestiami jak najazdy na Bizancjum czy Bitwa pod Poitiers i ekspansja islamska lub po prostu poczytają Koran.
2. Zasadniczym pytaniem zawartym w moim 1. poście było określenie kto jest głupszy, ludzie sprzedający kłamstwo, czy je kupujący. Najwidoczniej nikt tego nie zauważył, lub nie chciał zauważyć, bo odpowiedź mogłaby być bolesna.
3. Negujecie wartość krytycznych dzieł nt. "czarnej historii Kościoła", "zbrodniczej organizacji" apriorycznie, jednocześnie nie mogąc wykazać nawet jednego błędu warsztatowego ich twórców. Kapitalne. Brawo! Apogeum zakłamania!
4. Jeśli już naprawdę nie potraficie się odnieść do tego co mówię, atakujecie to jak mówię, co jest kolejnym już zresztą błędem logiczno- językowym (którego, znając poziom "ANTYKATOLI", całkowicie się spodziewałem).
5. Kiedy już popełnicie wcześniejszy błąd logiczno- językowy popadacie w kolejny, imputując jakieś żałosne pseudo wnioski typu "sam się uważasz za bardzo inteligentnego znawcę epoki i krytyka filmowego" itd.
Więcej nie mam ochoty już wypisywać, bo znając życie obojętnie co bym zrobił, mimo tych wszystkich wypunktowań kłamstw i zakłamania apologetów antykatolickiego nurtu, konkretnego, omawianego aspektu tego filmu, i tak "wiedzieliby oni swoje", choć na swoje kretyńskie, bezpodstawne insynuacje nie mają żadnego argumentu. Ale czego innego się spodziewać od ruchu ateistycznego, który w istocie ma źródło swojej siły nie w rozumie, a prymitywnych emocjach...?
Tyle ode mnie, nie mam zamiaru do tego tematu wracać. Chciałem pośmiać się z komentarzy domorosłych intelektualistów, ale nie sądziłem, że będą tak żałosne, że pozostanie jedynie płakać, a nie śmiać się.
Życzę dalszego dobrego samopoczucia.
Szkoda, że człowiek rzekomo wykształcony używa argumentu "przekłamania historyczne" w kwestii filmu fabularnego. A ściślej przygodowego. Mniemam, że Jego Jedyność Władcę Pierścieni i jego fanów też zbeszta, bo przecież pierścieni co pozwalają zniknąć nie ma. Filmowcy mają prawo osadzić akcję swojego filmu w realiach średniowiecza i krucjat, jak i w każdych innych realiach. Następnym razem mniej jadu i radzę zapamiętać, że od nauki historii była szkoła, do której Jego Jedyność mogłaby się czasami wybrać. I to nie turystycznie.
Odpowiem bardzo krótko. Ten wątek i wszystkie Twoje w nim posty dowodzą wielkiej miałkości umysłu. Dlaczego? Ponieważ zakładając wątek nie postawiłeś żadnego pytania, za to zacząłeś udowadniać sobie i innym, że wszyscy, którym film się podobał są idiotami, ponieważ film zakłamuje prawdę historyczną, a oni są skłonni bardziej wierzyć w prawdę filmową. Założyłeś "a priori", że musisz bronić przeinaczanej prawdy o historii Kościoła, a Twoim głównym błędem jest to, że sam tej historii nie znasz. Dowodem jest, że w swoich postach nie podałeś żadnych faktów, a tylko swoją ocenę głupoty innych. Doprawdy świetna argumentacja, jakby prosto od prezesa jedynej słusznej partii.
Film ten powstał na podstawie książki szwedzkiego autora i dzieje się w czasach historycznych, a dokładnie w drugiej połowie XII wieku. Bohater to postać fikcyjna, ale wydarzenia, w których bierze udział są historyczne. Czy krzyżowcy byli "krwiożerczymi degeneratami brodzącymi we krwi"? Nie nie byli, chociaż historia krucjat ma też swoje czarne strony, jak masakra ludności Jerozolimy w 1099 roku dokonana po zdobyciu jej przez krzyżowców, albo masakra pod Akką autorstwa niejakiego Ryszarda Lwie Serce. A może mówi Ci coś nazwisko Reynald de Chatillon? Odnieś się do tych faktów.
Czy Saraceni miłowali pokój? Zapewne nie bardziej niż Europejczycy w Ziemi Świętej. Pewne jest, że ich kultura stała w tym okresie na bardzo wysokim poziomie, a myśl filozoficzna mogła z powodzeniem konkurować z najlepszymi, których wydał nasz świat. Medycyna była na najwyższym poziomie. W każdym razie nie byli dzikusami i nauczyliśmy się od nich niemal tak samo dużo jak oni się nauczyli od nas. To, że zatrzymali się w średniowieczu i teraz pod względem rozwoju społecznego jesteśmy daleko przed nimi to zupełnie inna rzecz.
Co do kłamstw i ludzi je kupujących/sprzedających? To pokaż mi jedno poważne kłamstwo, nie uproszczenie w tym filmie. Ja nie zauważyłem. Więc wywód o głupocie jest bez sensu. Starali Ci się to pokazać inni, odczuwając Twoje słowa jak atak na nich, ale jak widać nie zrozumiałeś. Za to z uporem starałeś się różne rzeczy udowodnić, ale nie popierając ich żadnymi argumentami. Taka dyskusja jest śmieszna i nigdzie nie prowadzi.
Na zakończenie jedynym domorosłym intelektualistą w tym wątku jesteś Ty sam. Przełożyłeś piękno języka nad treść wypowiedzi. Z Twoich postów nic nie wyniknęło, a dyskusja stała się przerzucaniem wzajemnie inwektywami. Chcesz podyskutować na argumenty to zapraszam.
Hahahahaha! To ma być "bardzo krótko"? :P Dyskusja prześmieszna:) Zgadzam się z powyższą wypowiedzią..
Drogi Zan_Dumar'ze!
Strategia, którą przyjąłeś stała się już nieco groteskowa i wyświechtana przez jedno z większych ugrupowań polskiej sceny politycznej: zaatakować a później udawać ofiarę i głośno krzyczeć że jesteś atakowany...
Chcesz prawdy historycznej to obejrzyj film historyczny, tylko nie wylewaj potem swoich frustracji że brakowało Ci tam emocji i fabuła była jakaś taka mało wciągająca:)
Zgadzam się, co do ofensywy antykatolickiej poprawności, to doprawdy żenująca historia i jeszcze bardziej żenujace, jak wiele osób to "kupuje".
Problem tylko w tym, że znalazłeś niewłasciwy obiekt ataku. "Templariusze" są bardzo rzetelnym filmem, jezeli chodzi o historyczne realia. W komentarzach troche trudno o tym dyskutować, ale odsyłam do bardzo rzetelnych, trzytomowych "Dziejów wypraw krzyżowych" Stevena Runcimana. Ostrze Twojego ataku powinno być raczej skierowane na film "Agora" o Hypatii, tam rzeczywiście mamy do czynienia ze stekiem bzdur i wyjatkowym nagromadzeniem złej woli i stereotypów.
Poza tym argumenty "ad personam" zamiast "ad meritum" nie bardzo przystoją sprawie, której bronisz.
Witam. Zasadniczo to popieram część wypowiedzi odnośnie rzetelności filmu. Jeszcze bardziej rzuca się ona w oczy kiedy czytasz książkę, na podstawie której film powstał.
Tylko jedno mnie zastanawia, a mianowicie pierwszy paragraf o "antykatolickiej poprawności" i "kupowaniu" jej przez wielu. Owszem co jakiś czas pojawia się jakiś Don Brown i wielu popleczników jego teorii, którzy nie zauważają, że trzeba oddzielić fikcję od prawdy. Jednakże naprawdę uważasz, ze mamy do czynienia z ofensywą agresywnego anty-katolicyzmu? Nie widzę tego.
Kościół miał zawsze wielu wrogów i nie sądzę, że teraz ma ich dużo więcej. Szczególnie, że Europa jest miejscem gdzie sporo liberalnej myśli się przyjęło. I podstawowa zasada "żyj i pozwól żyć innym" obowiązuje. Ponieważ jest instytucją wielką i bogatą, która z zasady nie działa jawnie, a raczej niejako poza prawem, jest i będzie przedmiotem przypuszczeń, teorii spiskowych i ataków. Historia Kościoła jest również bardzo niejednoznaczna. Ma swoje bardzo jasne punkty, ale też bardzo ciemne. Jestem daleki od całkowicie negatywnych ocen wyprawa krzyżowych, ale pewne wydarzenia, w ocenie obiektywnej, nie przysparzają Kościołowi chwały. Masakra Jerozolimy w 1099, masakra ludności Akki w trakcie wyprawy Ryszarda Lwie Serce (III krucjata) itp.
Zresztą o faktach moglibyśmy długo dyskutować, szczególnie, że widzę, że jesteś osobą zainteresowaną i zorientowaną. Dlatego wyjaśnij mi proszę o co dokładnie Ci chodził w kwestii tej anty-katolickiej ofensywy?
Pozdrawiam.
Przepraszam za spóźnioną odpowiedź. W sprawie antykatolickiej ofensywy: tego filmu to nie dotyczy, mam go za jeden z bardziej rzetelnych, jakie oglądałem, potwierdzam pozytywny wizurunek Saladyna, potwierdzam, że Templariusze, w którymś momencie mieli mistrza durnia, który doprowadził ich do kleski w Ziemii Świętej, potwierdzam, że biskup Jerozolimy okazał się podlecem. Nie potrafię odnieść się do spraw skandynawskich.
Natomiast w wielu innych filmach ten syndrom antykatolickiego "cięcia po oczach" za wszelką cenę, wbrew faktom pojawia sie masowo. Zwróciłem uwagę na film "Agora" o Hypatii, gdzie nagromadzenie przekłamań wbrew oczywistościom jest kolosalne - niestety mogę to tłumaczyć tylko złą wolą i chęcią dopisania się do nurtu krytyki Kościoła nawet za cenę kłamania w żywe oczy. Otatnio widziałem fil o Goi (chyba "Duchy Goi"), generalnie niby w porządku. Ale właściwie nie pojawia się informacja, że przez 50 lat przed Rewolucja francuską cała niby to grożna machina Inkwizycji skazała w Hiszpanii 5 osób. A później Inkwizycja ułaktywniła się w sposób jak najbardziej słuszny i nie w sprawie jakiś artystów, ani nie w tematach antysemickich jak sugeruje film, ale z powodu całkowicie fałszywych idei Rewolucji francuskiej, które zaczęły przenikać do sąsiedniej Hiszpanii. Powiem tylko, że we Francji ówcześnie masowo profanowano kościoły, niektóre burzono, inne rujnowano (czego ślad, mimo upływu ponad 200 lat, do dzisiaj pozostał w postaci poobtłukiwanych rzeźb - Chrystusa bez nosa, a Marii bez ręki na przykład), w Wandej zamordowano ok. 500 000 [!] osób, mordowano księży, no więc co dziwnego, że Inkwizycja zaczęła zwalczac te idee we Hiszpanii, ale film dyskretnie sączy zupełnie inne, antysemickie powody tej aktywności - po części to podłe, po części sprzedajne, ceną jest wpisanie w mainstream współczesnej poprawności politycznej, gdzie do naj... najlepszego tonu należy tropienie antysemityzmu, nawet tam, gdzie go juź nie było.
Witam,
Nie ma problemu, a na rzetelną odpowiedź warto kilka dni poczekać.
Niestety nie mam takiej wiedzy, żeby merytorycznie odnieść się do wszystkich faktów, które przytaczasz. Jednocześnie podkreślam to co pisałem wcześniej, że kk ma w swojej historii wiele kart czarnych, jak i wiele kart przynoszących mu chlubę.
Co do inkwizycji to chyba z jej czasów pochodzi powiedzenie "zabijcie wszystkich, a Bóg rozpozna swoich", więc nie jest do końca słuszne bronienie jej. Inkwizycja funkcjonowała już w średniowieczu i ma na swoim sumieniu dziesiątki tysięcy przypadków śmierci "podejrzanych" o czary, czy herezję, zamęczonych w katowniach dominikanów, czy spalonych na stosach. Z kręgu zbliżonego do Polski można wymienić chociażby Jana Husa i wielu jego popleczników w Czechach i na Śląsku. Zresztą początki reformacji też nie były całkowicie bezkrwawe, vide noc świętego Bartłomieja w Paryżu i wieleset ofiar po stronie Hugenotów. Nota bene fabularny film "Królowa Margot" odpowiedzialnością za to obarcza bardziej władze świeckie, czyli królową-matkę Katarzynę Medycejską oraz jej synów m.in. naszego byłego króla Henryka Walezego.
Tak czy siak nie uważam, że mainstreamem współczesnej poprawności politycznej jest specjalna nienawiść do kościoła, albo tropienie w nim antysemityzmu. Fakt wielu publicystów, szczególnie o lewackich poglądach, jest skłonnych przypisywać kościołowi wszystkie najgorsze cechy. Naprawdę jednak jest to margines, a pogłoski o nagonce na kk zaczynają się kiedy ktokolwiek odważy się wytknąć kościołowi bądź hierarchii wypaczenia i patologie. Idąc tym tropem szef jedynej słusznej partii obraża się na cały świat kiedy ktoś odważy się krytykować jego pojęcie patriotyzmu i "katolicką" Polskę. Może idę trochę zbyt daleko, ale faktem jest, że kk jest bardzo przewrażliwiony na punkcie swojego dobrego imienia, ale zamiast sięgnąć do przyczyn krytyki i je usunąć, zreformować się, doszukuje się działania wrogich sił. Żydzi rozumują trochę podobnie jadąc cały czas na pamięci o holokauście i mimo że emocjonalnie się z nimi zgadzam, intelektualnie uważam, że budowanie kapitału na na ludzkim nieszczęściu sprzed 60 lat jest co najmniej niesmaczne.
A i jeszcze jedna rzecz. Trochę ostrożniej bym traktował doszukiwania się "cięcia po oczach" za wszelką cenę i kłamstw wbrew faktom. Mówimy w końcu o kinie, muzie ostatnimi czasy bardzo skomercjalizowanej, dla której podstawowym wskaźnikiem popularności jest rentowność. Chodzi o to, że twórcy przede wszystkim próbują się dobrze sprzedać i dla tego "fakty" filmowe należy traktować z przymrużeniem oka. Dan Brown ma niewiele wspólnego z prawdą, ale książkę czytało się przyjemnie, a i film dało się obejrzeć. A, że trochę oszołomów, nieodróżniających fikcji od prawdy, zaczęło bronić kk przed rzekomym atakiem... tym lepiej dla filmu.
Pozdrawiam i przepraszam za niespójną argumentację i chaos, ale siedzę w pracy i robię kilka rzeczy naraz.
Ulala, dawno nie czytałem takiego nawału pseudo-elokwentnego bełkotu. Przedarłem się, niestety, tylko przez pierwszy post, na resztę zabrakło mi inteligencji. Co właściwie chciał powiedzieć autor? O co mu chodzi i do kogo się zwraca? Jestem w kropce.
Przystąpiłem do filmu z niechęcią, bo nie przepadam za facetami biegającymi w kolczugach z mieczami. Po chwili byłem już wciągnięty w film i o to chodzi w widowiskach.
czytając komentarz Zan Dumar i te pseudointeligentne wywody i ataki. Takie obrażania inaczej myślących spotykam nieraz w radio jadąc samochodem, kiedy przeszukuję fale. Już dawno w tym miejscu nie spotkałem tyle wyzwisk i ubliżania w jednym miejscu, Myślałem, że przeczytam uwagi pozytywne lub negatywne na temat filmu, ale nie na temat oglądających. Zan, jeżeli Ci się nie podobało, powiedz i zamknij się, ale nie obrażaj innych. Tak jak poprzednik wyżej, dałem radę do poły przeczytać ten bełkot i pierwsze linijki kolejnych.
Mam propozycję - spal publicznie płytę z filmem, pod warunkiem, że masz oryginał, bo za pirata grozi kara, zgodnie z informacją na początku filmu. Wpisz też sobie na ideks filmów zakazanych nazwisko reżysera, producenta, scenarzystę, odtworcę głównych ról, scenografów.........................................
Gdybym ja się tak męczył z filmem, wyłączyłbym go po kwadransie lub przewinął na koniec w celu sprawdzenia, może coś się zmieniło na moją modłę.
Szanowny panie Zan_Dumar.
Odnoszę się tylko do pierwszego pańskiego postu. Pisze pan, że ma dylemat, jak potraktować ten film, a ściślej mówiąc, jak reagować na tego typu twórczość. No, cóż... można różnie traktować każde dzieło, według własnych preferencji. Jednak napisał pan, że ma w "głębokim poważaniu" (sorry, jeśli źle odebrałem pańskie intencje) tego typu historyczne przekazy. Proszę jednak zauważyć, iż swój komentarz umieścił pan bezpośrednio pod filmem, którego opis - nazwijmy go jako część oficjalną - w kategorii "gatunek" ma takie określenia jak: Kostiumowy, Melodramat oraz Przygodowy.
Nie chciałbym, żeby wyszło na to, iż się czepiam, ale może ktoś przemyślał to, co tam wpisał? Na dobrą sprawę, filmów, które przedstawiają jakąś całkowicie prawdziwą historię, poza pozycjami para- i dokumentalnymi, jest stosunkowo mało. Czy to źle, czy dobrze, to już chyba inny temat. W tej konkretnej kwestii, w moim osobistym odczuciu, filmy fabularne traktuję jako rodzaj sztuki, choć często daleko im do tego miana.
Traktuję je właśnie tak, ze względu - nazwijmy to - czysto teoretycznego. To znaczy, że ktoś wpadł na jakiś pomysł i napisał scenariusz, następnie ktoś zdecydował się wyreżyserować ten scenariusz, a operator, czy jeszcze ktoś inny, opatrzył ten pomysł taką a nie inną wizją. A wszystko to po to, abyśmy mieli możliwość odebrania tej wizji twórczej w sposób indywidualny dla każdego odbiorcy.
Sam popadam często w lekką irytację, gdy przeciwnicy filmów chińskich (tak dla przykładu) negują całe dzieło, bo tam się lata po
drzewach i dachach, a to przecież bzdura (czy aby nie chcą nam czegoś przekazać?...). Przecież tak naprawdę, często nie o to chodzi w tamtych filmach. To tylko forma przedstawienia o wiele bardziej ważniejszych problemów.
"Johny Mnemonic" mógł być też głupotą w swojej formie, ponieważ ludziom pakowano tam do głowy, jak do napędu w komputerze, całe płyty CD z informacjami. Można by się śmiać, ale ten film jest pierwszym, znanym mi przypadkiem opisania polityki wielkich koncernów farmaceutycznych, gdzie ideą tych ostatnich jest nie wyleczenie pacjenta a ciągłe i nie kończące się leczenie go. Piszę to po to, aby zasugerować, iż irytacja, lub też zbliżone uczucia, na temat realiów danego filmu nie koniecznie muszą mieć miejsce w takich przypadkach. Uważam, że bardziej wskazane są słowa krytyczne i opinie dotyczące, jak już wspomniałem, strony technicznej i artystycznej. W każdym razie, takie jest moje zdanie.
Pewnie są wyjątki od tej reguły. Takimi wyjątkami mogą być tematy, które są "bardzo gorące", to znaczy takie, w których zmiany i zafałszowania faktów mają wręcz namacalne, negatywne skutki. Dla przykładu, mogłoby to być nieprawdziwe przedstawienie faktów w takim filmie jak "Katyń" (zakładam, że tu akurat było wszystko w porządku). Gdyby taki zakłamany obraz teraz powstał, wielu ludziom nadal żyjącym, sprawiłoby to przykrość, zapewne co najmniej.
Co do kwestii wypraw krzyżowych, nie chciałbym tu zbytnio przesadzić, ale chyba sam kościół ma już dawno to wszystko gdzieś... a przynajmniej większość jego pracowników. Więc, przyznam szczerze, że trochę dziwi mnie ta pańska nadaktywność, bo chyba nikt z
czytelników tej witryny nie będzie miał większych wątpliwości, że za fasadą pańskiego tekstu kryją się uczucia z tej kategorii.
Nie chciałbym, żeby wyszło na to, iż "przyganiał kocioł garnkowi", ponieważ, jak już wspomniałem, mnie również zdarza się angażować
emocjonalnie w różnych sytuacjach, o filmach nie wspominając. Jednak jest jedna ciekawa rzecz, którą można by tu poruszyć. Chodzi o słowo pisane. Dyskusja, czy też, opinia wychodząca prosto z ust, jest o wiele bardziej spontaniczna, niż takowa w formie tekstu. A to, jak wiadomo, z przyczyny tej, że zanim coś napiszemy, emocje nasze, o ile nie opadną to nabiorą jakiejś bardziej "pojednawczej" formy. Jednak, w pańskim przypadku, proszę wybaczyć, treść jest dość mocno "zaczepna" (no, chyba, że ja na tej swojej wsi przywykłem
do marazmu i tym podobnych reakcji życiowych), co świadczyłoby o tym, iż rzeczywiście się pan zirytował. Proszę się tylko nie irytować bardziej, bo chcę powiedzieć szczerze, że ma pan do tego prawo.
Z drugiej jednak strony, miejsce na wpisy w rubryce "Dyskusja" są dla wszystkich, a nawet powiem więcej, dla ludzi, niekoniecznie tryskających w nadmiarze wiedzą i inteligencją (oczywiście niczego personalnie nie sugeruję). Ta sprawa ma również swoje dobre i złe
strony. Powiem panu, że zdarzyło mi się przekonać do kilku filmów po przeczytaniu "czysto amatorskich" komentarzy, w których poruszone były jakieś wątki, nie wspomniane przez oficjalne recenzje i dzięki którym zdecydowałem się na obejrzenie danej produkcji, czego nie żałuję.
Może wrócę do tematu... Co do ateistów, zgadzam się. Nie sądzę, by można było pochwalić się nadmiarem wyobraźni, wierząc w to, że wzięliśmy się sami z siebie i nic dalej nie ma. To tak, w skrócie. Natomiast, jeśli chodzi o katolików, tutaj sprawa wygląda trochę inaczej. Nie wiem, jakie jest pańskie zdanie, ale dla mnie katolicyzm oraz jego instytucje stoją dość mocno w sprzeczności z kontemplacją Biblii i jej wyznawców (mam nadzieję, że nikt w tym miejscu nie będzie sprowadzał problemu chociażby do przynależności do Świadków Jehowy lub też innych formacji tego typu). Dlatego też, gdybym miał kogoś krytykować w takim kontekście jak to zrobił pan, pominąłbym termin "antykatolicy" lub też inaczej ten problem zredagował.
Jeżeli zaś chodzi o samych templariuszy wiadomo, że ich zadaniem, przynajmniej na początku, miało być pilnowanie bezpieczeństwa pielgrzymów. Problem polega na tym, że tak naprawdę nie wiadomo co oni tam robili, ponieważ w kwestii tego ich dozorowania nic nie
wiadomo. Jeżeli jest tak jak piszę, to film niewiele tu zniekształca, bo co można zniekształcić, jeżeli się nie wie jak było. Powinniśmy przyjąć ten fragment scenariusza jako jedną z hipotez... I na pewno się nie irytować, bo przecież przyjmowanie hipotez jest
cechą, bądź co bądź, profesjonalną.
Przepraszam... za bardzo się rozpisałem. Miały być tu tylko, jak sądzę, krótkie komentarze na temat filmu.
Miałbym tylko jedną uwagę na koniec. Taką bardzo ogólną, dotyczącą nie tylko pana ale wszystkich piszących. I nie chodzi mi tylko o dyskusje na temat tego filmu. Powtarzam, bardzo ogólną... no, może brzmiącą trochę pouczająco (wybaczcie staremu człowiekowi).
Chodzi mi o odróżnienie dwóch terminów, które większość ludzi utożsamia. Mianowicie:
Inteligencja i Mądrość. Są to - dla niektórych, niestety - dwie różne cechy. Mają one wspólne punkty, w których się zazębiają, jednak cały czas, są to inne cechy.
W takim ogromnym skrócie... Inteligencja jest (to moja definicja robocza) zdolnością do przyjmowania ogromnej ilości wiedzy w celu wykorzystania jej na wszelkie możliwe sposoby, na zasadzie żonglowania nią. Mądrość natomiast jest zdolnością do wyciągania kwintesencji z nabytych informacji i odpowiednio wyważoną, subtelną formą wyrażania i przekazywania tychże.
Można by zaryzykować stwierdzenie, że mnich, który dał miecz Arnowi, mówiąc mu, w jaki sposób ma go używać, był człowiekiem mądrym.
To tyle
pozdrawiam...
Kolejny zagorzały fanatyk. Nieważne czy chrześcijanin czy muzułmanin czy Bóg wie kto. Przez takich zagorzałych zwolenników swojej tezy - mieliśmy w historii wiele konfliktów jak i wojen. Film wielce poprawny historycznie co rzadko się spotyka. Tak jak poprzednicy wspomnieli jest to typowy film fabularny - nie dokumentalny. Ma wzbudzić emocje w widzu. Historia jest tylko tłem do epickiej opowieści. To, że reżyser czy scenarzysta postanowili przekazać nam w ten sposób swoje odczucia to już każdy musi do tego podejść indywidualnie.
Jeżeli Zan_Dumar uważasz iż jest to typowy najazd na katolicyzm to wytłumacz mi jedno - dlaczego jest tak mało, a wręcz znikoma ilość wielkich produkcji chwalących, hołubiących religię katolicką. Odpowiem - nie da się nakręcić takiego filmu. Zawsze znajdzie się jakiś moment który jest spowity tajemnicą Watykanu, który dla dobra ciemnej masy nie może być przedstawiony ogółowi.
Teraz o filmie 7/10 Czego brakowało do fulla -
1. muzyka dość nierówna w filmie (czasami porywa, a są sytuacje iż wręcz nie pasuje)
2. postacie zbyt mało wyraziste, szkoda iż tako mało pokazany Saladin
3. przy scenach batalistycznych do których przyzwyczaił nas Hollywood te tutaj wypadają marnie ( można było je ominąć niż na siłę coś średniego pokazywać.
Generalnie polecam