W materiałach promocyjnych nie zająknięto się nawet, że film ma z tematem Templariuszy niewiele wspólnego. Opowiedziana historia jest nudna, przewidywalna i wyświechtana, a co najważniejsze mogła się zdarzyć wszędzie i w każdej scenerii. Zastosowanie motywu Templariuszy było tylko zabiegiem marketingowym, bo temat zakonu jest tajemniczy i nośny. W rzeczywistości ani o historii, ani o specyfice zakonu nie dowiadujemy się praktycznie niczego. Gra aktorska przeciętna, kuleje charakteryzacja (głównym pomysłem na wygląd są brudne twarze), dziury logiczne (pół życia na wygnaniu, czyli 20 lat nie robi na zainteresowanych większego wrażenia), sceny batalistyczne na miarę Janosika (choć w Janosiku były chyba szersze plany i więcej statystów), bałagan informacyjny (dopiero pod koniec filmu dowiadujemy się, że główna akcja dzieje się w Norwegii, a sukcesem głównego bohatera walczącego za nią jest to..., że powstaje królestwo Szwecji), a poza tym nuda, przewidywalność i naiwność. Szkoda czasu, szkoda kasy. Jedynym plusem pójścia na film (tak się pocieszam) jest to, że trzeba oglądać filmy mierne, by docenić ponadprzeciętne. 3/10, ale jedynie za ogólną poprawność (dało się to to oglądać, ale dałoby się i na ipodzie). Pomiędzy filmem Templariusze (który o Templariuszach nie jest), a pomiędzy Królestwem Niebieskim (który w istocie o krucjacie jest) rozciąga się przepaść. Choć Królestwa wcale nie uważam za film wyjątkowy...
W Polsce połączono 2 filmy w jeden dlatego pewnie takie luki w fabule mogłeś to sprawdzić zanim jedziesz po dobrym filmie. W polskiej wersji musieli dziwnie pociąć, bo akcja raczej nigdy nie toczyła się w Norwegii a raczej w Południowej Szwecji (dla mnie i w oryginale trudno na początku było się połapać myślałem że to półwysep jutlandzki, ale to pewnie dlatego że to była produkcja kierowana głównie do mieszkańców Skandynawii którzy wiedzą gdzie swerta gotlana leży)
Jeśli idzie o ścisłość, akcja toczy się na Gotlandii (duża wyspa na Bałtyku należąca do Szwecji), o czym jest mowa na samym początku filmu.
Zapraszam do wątku Zamordowany film. Tam znajdziesz odpowiedzi na swoje zarzuty. Dodam jeszcze, ze w oryginalnym brzmieniu tytuł nie jest tak oszukańczy i nie sugeruje milosnych zmagan miedzy Templariuszami ;)
Tak, poczytałem sugerowane przez Was wątki i przyjmuję argumenty, choć orginału nie widziałem. Dodam w takim rayie, e moja opinia dotyczyła subiektywnych wrażeń po obejrzeniu zmiksowanej wersji filmu. I był to przede wszystkim zawód, że film jest na inny temat, niż zapowiadano. Całość wyszła wg mnie mocno naciągana, ale tak to bywa z krojeniem długich, choćby świetnych filmów.
Niestety musze sie zgodzic (nie ze wszystkim) z autorem... Wg mnie film tez byl nudny. Natomiast mnie podobala sie rola aktorow. Fakt idac na film sugerowalem sie polskim tytulem i moze dlatego troche sie zawiodlem... niestety w kinie nie bylem samemu i dlatego musialem zostac do konca ;P W innym razie na pewno bym wyszedl z kina mimo kosztow poniesionych przy zakupie biletu :D Pozdrawiam wszystkich fanów kina.
Też się nabrałam. Spodziewałam się czegoś bardziej w stylu Kodu Da Vinci:)
A miejsce akcji? Chyba przeoczyłam informację o tym, że to Gotlandia w Szwecji bo przez dobry kawał filmu glówkowałam po jakiemu oni mówią, obstawiałam nawet niderlandzki:)
Jako romans film jest fajny - historia miłosna na pewno lepsza od tych z cholernych komedii romantycznych, wzruszająca, piękna... No ale "niedoboru" Templariuszy nie wybaczam. 5/10.
Ja miałem to szczęście i zaszczyt obejrzenia dwóch części. Film jest bardzo melancholijny, ale za to na prawdę łapie widza za serce. Uważam że gra aktorska była wyśmienita. Nie spodziewałem się takiej superprodukcji po europie i muszę przyznać że jestem mile zaskoczony. Najbardziej zdenerwowało mnie zakończenie pierwszej części (wtedy jeszcze nie wiedziałem że druga istnieje i że w ogóle ją nakręcono), lecz po obejrzeniu drugiej całkowicie zmieniłem zdanie na temat filmu. Według mnie jest to geniusz kinematografii europejskiej. Mało kiedy można obejrzeć taki film. Zwłaszcza stworzony przez skandynawskie kraje. Wyrazy wielkiego uznania dla aktorów, reżysera no i scenarzysty. Według mnie bardzo ciekawie zarysowano w tym filmie postać Arna i można powiedzieć jego "fatum". Po obejrzeniu tego filmu zmieniłem całkowicie zdanie o kinie europejskim. Nie wiedziałem, że jest na takim poziomie. Ci co się zawiedli na tym filmie po prostu obejrzeli ułamek całości jakim był odpowiednik wpuszczany w polskich kinach. Najbardziej zdziwiło mnie to ze jest aż tak stary film gdyż pierwsza część została zekranizowana już w 2007r. Wątpię aby ten film zadowolił płytką publiczność. Ci co spodziewali się siekaniny z pewnością się zawiedli. Oceniam ten film na dobre 9/10. Jeszcze raz składam wyrazy wielkiego uznania dla europejskiego kina!!
Uwielbiam takie dyskusje... jeśli nie podoba mi się to, co podoba się mi to
znaczy, że jesteś... płytki... Brawo.
Ja dodam od siebie tylko, że jest to po prostu skandynawska superprodukcja,
nic więcej. To raz. A dwa - przepraszam, że zapytam tak wprost, ale
zmieniłeś zdanie o europejskim kinie po "Templariuszach"? Bo trochę
nieścisłości znalazłem w Twoim poście :)